30 lat samorządu. Taka była pierwsza rada miasta w Raciborzu
Trzy dekady temu samorząd w Raciborzu przejęła "Solidarność". Kto pełnił mandat radnego? Przypominamy pełne zestawienie członków pierwszej rady miejskiej z początku lat 90. ubiegłego wieku. Wracamy też do wspomnień tamtego okresu, którymi podzielili się z Nowinami Raciborskimi ówczesny prezydent miasta oraz jeden z rajców. W galerii zdjęć przypominamy świętowanie ćwierćwiecza samorządności w Raciborzu.
27 maja 1990 r. w Raciborzu odbyły się pierwsze po drugiej wojnie światowej wolne wybory samorządowe. Przyniosły zdecydowane zwycięstwo Raciborskiemu Komitetowi Obywatelskiemu „Solidarność” oraz Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarność” Ziemi Raciborskiej. 1 lipca 1990 r. Rada Miasta wybrała na prezydenta Jana Kuligę,
Oto ówczesny skład Rady Miejskiej w Raciborzu w I kadencji 1990 - 1994
- Tomasz Białuski
- Stanisław Biel
- Zbigniew Bugała
- Krzysztof Bugla
- Bogdan Bukowski
- Krystyna Bułka
- Nikodem Burek
- Małgorzata Draszczyk
- Ryszard Dyjakon
- Karol Dymek
- Adam Dzyndra
- Jan Wilibald Fabian
- Janusz Feliksiak
- Jan Golec
- Zbigniew Grygier
- Jan Kowol
- Jan Kuliga
- Mieczysław Kunicki
- Alina Litewka - Kobyłka
- Jacek Łapiński
- Józef Marcol
- Józef Przybyła
- Eugeniusz Puk
- Marek Rapnicki
- Bolesław Solich
- Andrzej Szewczyk
- Jerzy Szpineter
- Jerzy Szydłowski
- Zygbert Szymczyk
- Mirosław Tabor
- Zdzisław Trzęsimiech
- Danuta Wieczorek
- Jacek Wojciechowicz
- Leszek Wyrzykowski
- Teresa Ziętak
Kuliga: Czas idealistów
Tak Jan Kuliga opowiadał Nowinom m.in. o swojej pracy prezydenta miasta w 1990 roku
– Kiedy obejmowałem urząd, gminy nie posiadały osobowości prawnej, mienia ani własnych dochodów. Przypominało to sytuację osoby, która zarabiając na swe utrzymanie, musi korzystać z mieszkania i sprzętów będących własnością kogoś innego, czyli choćby obecne przedsiębiorstwa komunalne, które w tym okresie były jeszcze własnością skarbu państwa. To była w pewnym sensie partyzantka.
- 97 proc. naszego ówczesnego budżetu to były pieniądze z zewnątrz na tak zwane zadania zlecone, czyli dostawaliśmy pieniądze na konkretne zadania i możliwość operowania nimi była praktycznie zerowa. Dopiero my, podczas pierwszej kadencji zaczęliśmy tworzyć coś takiego jak budżet miasta. Rzeczywiste środki miasta były naprawdę małe a pochodziły z niewielkich dochodów własnych, ściśle określonych ustawą.
- Musieliśmy zrobić inwentaryzację mienia komunalnego i formalnie skomunalizować poprzez wojewodę, akt notarialny, wpis do ksiąg wieczystych. Była to gigantyczna praca.
- Miasto miało wiele sensownych inwestycji, np. oczyszczalnia, szkoła (dzisiejsza nr 18), szpital. Jednakże ogólnopolska stagnacja lat 80. obejmowała także Racibórz. Pieniądze na inwestycje przydzielane były centralnie i partyjnie. PZPR się pakowała, wszyscy czekali na zmiany. Np. drogi zastaliśmy w nieciekawym stanie. Nie było żadnego sprzętu aby je remontować. Robotnicy równali drogi deską. Kupiliśmy nowy włoski sprzęt, też zresztą za pożyczone pieniądze.
- W I kadencji władzą wykonawczą był pięcioosobowy zarząd. Moimi zastępcami byli Krzysztof Bugla i Jacek Wojciechowicz, a pozostali członkowie to Jerzy Szydłowski, Bogdan Bukowski i Bolesław Solich – każdy specjalista w swojej dziedzinie.
- W urzędzie po 1989 roku również nie było jakichś wielkich czystek. Zostawiliśmy prawie w 100% urzędników. Co z tego, że ktoś był w PZPR jeśli był dobrym fachowcem i lojalnym pracownikiem? Liczyły się kompetencje, lojalność i pracowitość.
- Pierwszą kadencję wspominam jako czas idealistów. Bardzo ciepło wspominam współpracę z przewodniczącym rady – panem Zygbertem Szymczykiem.
Rapnicki: pakt o nieagresji
Takimi wspomnieniami o pracy w radzie miejskiej podzielił się z Nowinami Marek Rapnicki
- Radni sprzed 25 lat mieli do spełnienia jakąś misję. W tamtej radzie naprawdę dużo się działo, wciąż prowadziliśmy dyskusje i nie trzeba było być doktorem habilitowanym, by zabierać głos. Radni tej kadencji (2014 - 2018 - przyp. red.) są często bardzo dobrze wykształceni, ale brakuje mi w nich ognia i entuzjazmu. Opozycja zbyt często kontestuje działania urzędu i władz tylko dlatego, że musi być na „nie”. Radni koalicji z kolei zupełnie się wyłączają. Nie ma takich żywych reakcji, jakich byłem świadkiem przed 25 laty.
- Chcę podkreślić precedens w skali kraju, który miał miejsce w Raciborzu podczas tworzenia list do pierwszych wolnych wyborów w 1990 roku. Raciborski Komitet Obywatelski zaproponował wtedy mniejszości niemieckiej trzy miejsca na swojej liście. To był swoisty pakt o nieagresji. W ten sposób do Rady Miejskiej weszli: Jan Fabian, przyszły poseł, zmarły niedawno Józef Marcal z Płoni oraz Józef Przybyła. Razem pracowaliśmy nad wieloma ważnymi dla naszego miasta sprawami i potem już nigdy nie dochodziło w Raciborzu w tej kwestii do konfliktu. Symbolem jakości stosunków narodowościowych jest odtworzony wówczas pomnik Josepha von Eichendorffa.
– Było w tamtej radzie wiele osób, które dobrze wspominam. Do dziś bardzo szanuję Zbigniewa Grygiera, z którym spotykam się teraz w Klubie Gazety Polskiej. Był absolwentem KUL-u, dyrektorem Ośrodka Pomocy Społecznej w Raciborzu i człowiekiem wielkiej kultury. Na początku wszedł do zarządu, ale szybko z niego zrezygnował, nie zgadzając się z pragmatyką działań prezydentów. To przykład człowieka, dla którego ani funkcje, ani związane z nimi gratyfikacje nie miały żadnego znaczenia.