Każdy potrzebujący wsparcia otrzyma naszą pomoc
Mimo zawieszonej działalności stacjonarnej, instytucje, które mogą udzielić pomocy ofiarom wciąż funkcjonują. O ich sposobach i formach działania podczas epidemii, z Aurelią Bindacz – przewodniczącą Zespołu Interdyscyplinarnego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie rozmawia Katarzyna Gruchot.
– Czym zajmuje się pani Zespół i jakie ma w tym przedmiocie doświadczenie?
– Funkcjonujemy na terenie Gminy Racibórz od 2011 roku. W swoim składzie Zespół skupia przedstawicieli jednostek organizacyjnych pomocy społecznej, gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, policji, oświaty, ochrony zdrowia, organizacji pozarządowych, a także przedstawicieli innych podmiotów działających na rzecz przeciwdziałania przemocy w rodzinie.
Naszą siedzibą jest Ośrodek Pomocy Społecznej w Raciborzu, który zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie zapewnia jego obsługę administracyjną. Do przewodniczącego Zespołu spływają zgłoszenia występowania przemocy domowej w postaci formularzy Niebieskich Kart „A”. Daje to podstawę do powołania indywidualnej grupy roboczej do każdego zgłoszenia, mającej na celu ustalenie planu pomocy rodzinie znajdującej się w sytuacji kryzysu.
– Jak sytuacja odosobnienia wpływa na stosunki rodzinne?
– Obecny stan epidemii koronawirusa ma negatywny wpływ na wiele wymiarów naszego życia w społeczeństwie. Przymusowa izolacja i kwarantanna pogarsza stan rodzin będących w kryzysie. Wiele firm daje swoim pracownikom możliwość lub wręcz polecenie wykonywania pracy zdalnie, z miejsca zamieszkania. Jest to nowa sytuacja, która powoduje stres, lęk i niepewność jutra. Do eskalacji i rozładowania tych napięć dochodzi najczęściej wśród najbliższych, wspólnie zamieszkujących członków rodziny. Osoby krzywdzone same interweniują u odpowiednich służb, ale sporo jest też zgłoszeń od członków rodziny, znajomych i sąsiadów. I dobrze. Nikt nie ma prawa znęcać się, grozić, upokarzać i niszczyć słabszych członków rodziny.
– Co w państwa pracy jest najtrudniejsze?
– Zwykle ofiary przemocy długo borykają się z decyzją o zmianie. Dlaczego? Powodów jest wiele. Często słyszę: „sama z dziećmi nie dam rady funkcjonować”, „nie chcę rozbijać rodziny”, „...przecież ja go kocham”, „on na pewno się zmieni i będzie jak kiedyś”, „obiecał mi, że to był ostatni raz”. Dlatego praca z osobą uzależnioną od przemocy wymaga pracy wielu „pomagaczy” z różnych dziedzin. Raciborski Zespół Interdyscyplinarny współpracuje z Miejskim Centrum Profilaktyki „Drogowskaz”, Okręgowym Ośrodkiem Pomocy Pokrzywdzonym Przestępstwem, Stowarzyszeniem na rzecz Promocji i Ochrony Zdrowia Psychicznego „Persona” i kuratorami Sądu Rejonowego w Raciborzu. Osoby przez nas kierowane mogą tam liczyć na bezpłatną pomoc prawną, czy wsparcie psychologiczno-terapeutyczne. Współpracujemy z zespołem dzielnicowych KPP w Raciborzu, pedagogami szkolnymi i asystentami rodzin. Jestem pracownikiem Ośrodka Pomocy Społecznej, więc rodziny są także informowane o dostępnych formach pomocy socjalnej zgodnie z ustawą o pomocy społecznej.
– Czy sprawcy przemocy domowej mogą się teraz czuć bezkarni?
– W marcu tego roku sejmowi posłowie pracowali nad pierwszą tarczą antykryzysową i wprowadzili poprawkę w Nowelizacji Kodeksu Postępowania Cywilnego mówiącą o tym, że zakaz eksmisji w dobie koronawirusa COVID-19 nie dotyczy sprawców przemocy domowej. Zatem to od oceny sytuacji przez funkcjonariuszy policji interweniujących w mieszkaniu zależeć będzie decyzja eksmitowania sprawcy przemocy ze skutkiem natychmiastowym. Zakaz pobytu sprawcy w mieszkaniu to 14 dni, które mogą zostać wydłużone decyzją sądu na wniosek strony pokrzywdzonej. Przyszłość pokaże czy taka procedura okaże się pomocna dla ochrony ofiar przemocy domowej. Jest to rozwiązanie, z którego będziemy korzystać, kiedy przepis wejdzie w życie. Nikt nie da gwarancji, że panująca epidemia opuści nas w najbliższym czasie. Możemy przecież z nią żyć i stosować się do ograniczeń przez wiele miesięcy.
– Czy podczas pandemii wzrosła liczba aktów przemocy rodzinnej?
– Na terenie Gminy Racibórz liczba przypadków zgłoszeń przemocy domowej w warunkach izolacji nie wzrosła. Nie jest jednak pocieszeniem, że utrzymuje się na stałym poziomie – od marca tego roku do Zespołu wpłynęło dziewiętnaście Niebieskich Kart, w tym jedną procedurę wszczęła oświata, jedną pracownik socjalny, pozostałe są efektem interwencji funkcjonariuszy policji.
Kontakt z rodzinami w kryzysie przemocy domowej członków grup roboczych jest wyłącznie poprzez rozmowy telefoniczne lub mejlowe. Stwarza to pewne ograniczenia, bo zwykle wizyta w miejscu zamieszkania pozwalała na kontakt osobisty, szybką ocenę sytuacji, opracowanie planu pomocy dla poszczególnych członków rodziny. Na zakończenie chcę poinformować, że koronawirus na terenie Gminy Racibórz nie wstrzymał procedur związanych z Niebieskimi Kartami. My nie zostaliśmy w domu. Przychodzę do pracy po to, aby każdy doświadczający przemocy domowej, a potrzebujący wsparcia otrzymał odpowiednią pomoc.
JAK DZIAŁAJĄ KURATORZY
Adam Reszka - kierownik II Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej ds. Rodzinnych i Nieletnich w Raciborzu
Zgodnie z zaleceniami przełożonych prowadzimy zdalny nadzór nad rodzinami. W praktyce wygląda to tak, że jak dzwonimy, to zawsze mówią nam to, co chcielibyśmy usłyszeć. Oczywiście w sprawach, w których jest bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia dzieci, zawiadamiamy policję i decyzją sądu zostają one umieszczone w pieczy zastępczej. Kuratorzy zostali zaopatrzeni w odzież ochronną i przygotowani są również na sytuację wkroczenia do domu objętego kwarantanną.
Marek Wieczorek - kierownik I Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej ds. karnych w Raciborzu
Mamy poczucie, że kontrola telefoniczna nie jest wystarczająca, ale pierwszym buforem, gdy dzieje się coś niepokojącego, jest zawsze policja. Kiedy jakaś rodzina jest objęta dozorem kuratora, to od razu zostajemy o interwencji powiadomieni. Do tej pory nie zauważyłem, żeby problem przemocy domowej nasilił się podczas epidemii. W „Drogowskazie”, gdzie między innymi udzielamy bezpłatnych porad w zakresie przeciwdziałania przemocy domowej, też nie odnotowałem większej liczby telefonów. Myślę jednak, że dopiero gdy wrócimy do pracy w terenie, będziemy w stanie ocenić rzeczywisty rozmiar problemu.