Co dolega polskim sądom - czy pozywać w dobie pandemii?
Prawo do sądu jest zagwarantowane każdemu obywatelowi Polski konstytucyjnie. Tymczasem wprowadzenie stanu epidemii, w związku z zakażeniami koronawirusem, wywarło olbrzymi wpływ na funkcjonowanie wielu różnych instytucji, w tym także sądów. Czy ograniczony zakres ich działania może zagrażać jednemu z najbardziej fundamentalnych praw obywateli? Opinie Auxilia nie pozostawiają wątpliwości – warto podjąć starania, np. o należne odszkodowanie lub zadośćuczynienie, także teraz, mimo utrudnień organizacyjnych.
Co dolega polskim sądom - czy pozywać w dobie pandemii?
Obecnie co do zasady odbywają się tylko sprawy niecierpiące zwłoki, chociaż od sądów – poza rozprawami - wymaga się względnie niezakłóconej działalności. Ta jest jednak nie do końca możliwa z uwagi chociażby na ograniczenia natury technicznej. Przykładowo, brak e-akt powoduje brak możliwości pracy zdalnej. Przytaczając opinie Auxilia za Kamilą Barszczewską, V-ce Prezes Zarządu spółki oferującej pomoc prawną w przypadku najpoważniejszych wypadków komunikacyjnych - Informatyzacja i nowe technologie, oczywiście z zachowaniem zasad cyberbezpieczeństwa, byłyby szansą na znacznie sprawniejsze funkcjonowanie sądów w ogóle. Niestety, terminy wdrożenia systemu teleinformatycznego w sądach są z różnych powodów nieustannie odwlekane.
20 mln spraw rocznie
Ograniczenia, które w związku z pandemią dotknęły pracowników wymiaru sprawiedliwości, przekładają się niestety na możliwość realizowania konstytucyjnego prawa do sądu przez obywateli. Obecnie następuje stopniowy powrót do normalności. Często słyszy się przy tej okazji pojęcie „odmrażania”, oznaczające uruchomienie gospodarki zatrzymanej przez pandemię. Jak wiadomo każda rzecz po zamrożeniu może zostać rozmrożona. Nie znaczy to jednak, że zostanie przywrócona do stanu wyjściowego. Ten zaś, w przypadku polskiego sądownictwa, nawet na etapie „normalności” pozostawiał wiele do życzenia. Szczególną bolączką była i jest opieszałość polskich sądów. Z najnowszych danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w zeszłym roku w sądach toczyło się ponad 20 mln spraw. Ta liczba robi wrażenie. - Pomagając poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych, czy ich rodzinom, uprzedzamy, by na wszelki wypadek uzbroili się w cierpliwość. Opinie Auxilia, przekazywane klientom, to pokłosie lat doświadczeń w postępowaniach sądowych – tłumaczy Kamila Barszczewska, V-ce Prezes Zarządu Spółki Auxilia S.A.
Reformy sądownictwa – skuteczny lek, czy raczej placebo?
Już od kilku lat reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości budzą ogromne zainteresowanie i spore emocje. O ile co do zasady ich wprowadzenie jest konieczne, trudno stwierdzić, w jaki sposób te faktycznie wcielone w życie poprawiły funkcjonowanie polskiego sądownictwa. Zwłaszcza, że w ciągu ostatnich lat długość prowadzenia spraw zamiast ulec skróceniu, jeszcze się wydłużyła. Z najnowszych, opublikowanych w tym roku analiz Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości wynika, że w 2010 r. czas potrzebny na rozpoznanie jednej sprawy sądowej wynosił 54 dni, a w 2016 r. już 88. Dziś wskaźnik ten z pewnością jest jeszcze wyższy. Tymczasem sytuacja wielu osób jest w dużej mierze uzależniona właśnie od pracy sądów. - Kiedy nie ma szans na korzystną dla poszkodowanego ugodę z ubezpieczycielem, pozostaje wejście na drogę sądową. Niestety wydłużenie prowadzenia spraw powoduje, że duża część odszkodowania bądź zadośćuczynienia jest wypłacana później - wyjasniają specjaliści.
Pozywać czy przeczekać?
- Rekomendujemy klientom by nie odkładali decyzji o wejściu na drogę postępowania sądowego - uważa Kamila Barszczewska. Wiele osób, także teraz, z niecierpliwością czeka na odszkodowania i zadośćuczynienia związane z wypadkami komunikacyjnymi. Uzyskane pieniądze są im niezbędne, np. w leczeniu. Bywa i tak, że osoba zmarła w wypadku drogowym była jedynym, albo głównym żywicielem rodziny. Dlatego warto skierować sprawę do sądu także teraz, zwłaszcza jeśli chodzi o zabezpieczenie interesów majątkowych. Tym bardziej, że chociaż zawieszono bieg terminów procesowych i sądowych, to terminy przedawnienia roszczeń cywilnych cały czas biegną. Poza tym, kiedy tryby machiny sądowej ruszą ponownie na dobre, może nastąpić prawdziwa epidemia pozwów, co biorąc pod uwagę kondycję polskiego sądownictwa, może się skończyć dla wymiaru sprawiedliwości dłuższą niewydolnością, a nie tylko krótką zadyszką.