Pielęgniarki ze szpitala zakaźnego w Raciborzu: już nie dajemy rady
Po tym jak opublikowaliśmy informacje o sytuacji w szpitalu zakaźnym, gdzie dyrektor Rudnik powiedział, że placówka funkcjonuje normalnie, otrzymaliśmy sporo uwag od środowiska pielęgniarskiego. To uwagi polemiczne - część personelu twierdzi, że po trzech miesiącach pracy w warunkach reżimu sanitarnego, głównie z pacjentami leżącymi, jest u kresu sił.
Pielęgniarki, z którymi mieliśmy kontakt, twierdzą, że w ostatnich dniach dają się we znaki ubytki kadrowe na Gamowskiej. Powodem są m.in. L-4 pracowników oraz kwarantanny kolejnych osób izolowanych po stwierdzeniu w ich otoczeniu zakażonego koronawirusem.
- To już trzeci miesiąc jak pracujemy z nadgodzinami. Ileż tak można? Dyżur 12 godzin i zaraz następny. Jesteśmy wykończone - narzekają.
Leżący pacjent, czyli pot leje się ciurkiem
Z informacji, jakie nam przekazały, wynika, że obecnie większość pacjentów z ich oddziałów jest „leżących”, wymagających stałej opieki. - Trzeba ich nakarmić, obmyć, przebrać, podłączyć do kroplówek. I to nie jednej, a kilku. Oni tam na nas ciągle czekają. Normalnie pacjent by zadzwonił, że potrzebuje pomocy, a tu? Dopiero jak wejdzie kolejna zmiana, to widzi, co się dzieje w strefie brudnej - opowiada pielęgniarka ze szpitala zakaźnego.
- Na początku pandemii było inaczej bo trafiali do Raciborza pacjenci w dużo lepszym stanie - słyszymy w szpitalu. To powoduje, że pobyt pielęgniarek w strefie brudnej, gdzie przebywają zakażeni COVID-19 się wydłuża. - Czasem trzeba tam nawet czterech godzin, by wszystkimi się zaopiekować. Pot się leje z nas ciurkiem, gogle nam parują, nie ma czym oddychać w kombinezonie - relacjonuje jedna z rozmówczyń.
Bywa nie do wytrzymania
- Jesteśmy tym wszystkim zmęczone. Odkąd przekształcono szpital, wciąż pracujemy ponad siły. Wpierw trzeba było urządzać oddziały na nowo, potem doszła praca w sprzęcie ochronnym, w warunkach jak na zakaźnym czy jak na OIOM-ie, a przecież do takich prac nie zostałyśmy przygotowane. Później zaczęły się nadgodziny, już praktycznie na stałe. Ciężko o urlop, zespoły na oddziałach są małe, nawet dwuosobowe na kilkunastu pacjentów. To bywa nie do wytrzymania - zauważa doświadczona pracownica z Gamowskiej.
- Rotacje są na porządku dziennym. Przesuwane są pielęgniarki między oddziałami, a zanim ktoś z innego oddziału się nauczy, jak jest na nowym, to potrzeba czasu i utrudnia to współpracę. Wiele z nas uważa, że pracujemy ponad nasze możliwości, naprawdę brakuje nam już sił. Najtrudniej mają koleżanki z oddziałów zakaźnego i wewnętrznego - dodaje inna z pielęgniarek.
W szpitalu panuje wzmożony reżim sanitarny. - Teraz nawet ze zwykłą gorączką trzeba powtarzać wymazy, bo to może być objaw „korony” - zaznacza raciborzanka zatrudniona w szpitalu. Coraz częściej trzeba stosować izolację kolejnych pracowników, bo zakażeń w ostatnim czasie przybyło.
Co nas tu jeszcze trzyma?
Od pracownic lecznicy słyszymy, że rosnąca frustracja związana z obecnymi warunkami pracy prowadzi do myśli o zmianie miejsca zatrudnienia. - Placówki ochrony zdrowia, okoliczne szpitale, które nie zostały jak nasz przekształcone, przyjmą nas z otwartymi rękami. Tylko my tutaj, w szpitalu w większości przepracowałyśmy po kilkadziesiąt lat, ciężko na te nasze dojrzałe lata zmieniać tryb życia, dojeżdżać do innych miast. Praca w szpitalu zakaźnym zabrała nam możliwość dodatkowej pracy. Te zarobki mają być nam częściowo rekompensowane, ale wciąż nie wiadomo czy i kiedy te pieniądze się pojawią. Koleżanki z innych placówek w okolicy pracują tak, jak pracowały wcześniej, a od lat zarabiają od nas lepiej. No to, co nas tu ma zatrzymać? - rozkłada ręce pielęgniarka, która zaczęła pracować w raciborskim szpitalu, kiedy ten był jeszcze przy ul. Bema.
Żadna z naszych rozmówczyń nie chce upubliczniać swoich danych. Obawiają się reakcji dyrekcji szpitala. Kolejny raz żalą się, że kontakt z kadrą kierowniczą odbywa się tylko przez telefon i komputer. - Jak szpital działał normalnie, to z dyrekcji zaglądano nam w każdy kąt - wspominają.
Milion na premie i obawy wojewody
Dyrektor szpitala Ryszard Rudnik mówił na ostatniej sesji powiatowej, że dba o swoich podwładnych, bo to pracownicy stanowią wartość zakładu pracy. Wielokrotnie powtarzał, że jedyne regulacje płacowe, na jakie stać szpital, zostały już poczynione i wypłacane są premie uznaniowe. Kosztują lecznicę 1 mln zł miesięcznie. W kwestii aneksowania umów o pracę wyjaśniał, że miejsce zatrudnienia personelu jest wciąż to samo, a określenie szpital jednoimienny to tylko potoczna nazwa.
Szef lecznicy tłumaczył również, dlaczego kontakt z dyrekcją jest teraz ograniczony. Takie są wytyczne zakaźników z Gamowskiej, aby w lecznicy nie dochodziło do transmisji koronawirusa.
Co do posiłków kadrowych, które pomogłoby w sytuacji, kiedy personelu ubywa, to takowe możliwe są jedynie z zewnątrz. W formie nakazu pracy, który wydać może wojewoda śląski. Jarosław Wieczorek, który określił się autorem decyzji o przekształcenia raciborskiego szpitala w zakaźny, tłumaczył radnym powiatu, dlaczego nie sięga po nakazy pracy. Wyznaczani przezeń medycy z innych placówek zwykle udają się wtedy na L-4 i nie tylko, że nie trafiają do Raciborza, ale i osłabiają zasoby kadrowe swoich macierzystych lecznic. - Legendy krążyły o autobusie pełnym pielęgniarek z Gliwic, który do nas z nimi przyjedzie. Do dzisiaj nie dojechał - kwituje informacje o pomoc wojewody pielęgniarka z raciborskiego szpitala.
25 komentarzy
Śledź tę dyskusję
Pod tym materiałem komentować mogą wyłącznie zarejestrowani użytkownicy.
Aby wziąć udział w dyskusji zaloguj się. Jeżeli nie masz konta, możesz się zarejestrować.
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Taaak.I sami sobie zrobią wkłucie pod wenflon.Sami sobie podają kroplówkę.Jak pacjent jest lezący,to też sam sobie pampersa wymieni,umyje się.I oczywiście podłączy się pod dializę.Kurwa Chłopie!!!!!!Czy Ty zdajesz sobie sprawę ,co Ty piszesz?
Bzdura co im tam ciezko...z autopsji wiem ze pacjenci wszystko kolo siebie robia sami...sami miwrza ciśnienie, trmperature, sami sobie dawkują paracetamol jesli maja gorączkę...wchodza na sale ci kilka dni...tym niech się zajmnie ktos wyżej...bo bedzie wiecej zgonów...ile juz maja krwi na rękach...
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
~Myslaca (217.82. * .58) jak jesteś taka mądra/mądry to sam idź i pomoż!!!Fajnie komuś narzucać,jeszcze może bezrobotnym za free!!!Co ci bezrobotni nie pasują?Jak ktoś nie ma roboty to na siłę ma być wolontariuszem za free?!Ty nie wiesz co ty gadasz w ogóle!Daj dobry przykład i sam idź zarazić się Korona a od bezrobotnych się odpie*** bo nikomu nic nie robią!Pomyśl zanim coś napiszesz!Innych by do wolontariatu przymuszał,bezczelny cwel!
Czemu taki jest na pielęgniarki??? Dziewczyny mają rację. Jest bardzo ciężko. Dla nie których tylko kasa się liczy. A pomyślałeś kto zajmie się pacjentami????Najłatwiej hejtowac. Dopóki nikt nie trafi z waszej rodziny. Wstydzę się za tych którzy tak źle piszą o piel. Czy to one stworzyły Pandemię????
kurcze odkąd powstał wirus to tylko narzekania piguł z raciborza nigdzie nie czytałem żeby w innych szpitalach narzekali jak tak żle to zmienic pracę na co czekacie nie jesteście niewolnikami tez bym chciał zarabiać 5k a nie 1900
Panie Michaelu Douglasie bardzo sumiennie Pan wykonuje polecenia Dyrekcji Szpitala i Starostwa. Powinni Panu dać covidową premię!!! Haha
W istocie jest to nowe doświadczenie dla wszystkich. Władza nominowała szpital raciborski do roli bohatera naszych czasów i starajmy się uwierzyć że był to bardziej przejaw zaufania niż cynizmu czy też zwykłego infantylizmu jej młodocianych funkcjonariuszy. Ciągle w głowie się nie mieści jak niezależnemu podmiotowi gospodarczemu można zrekompensować czasowe wyłączenie z działalności rynkowej, a lokalnej społeczności (będącej de facto właścicielem placówki) wynagrodzić znaczne utrudnienie dostępu do specjalistów i do leczenia szpitalnego. Jak będzie wyglądał zysk operacyjny takiej placówki lub kto pokryje ewentualne straty, skoro personel zmuszony był wykonywać polecenia z zewnątrz? A przecież odpowiedzi na te pytania powinny być znane jeszcze przed transformacją placówki, tak by każdy wiedział na czym stoi. Oczywiście że wszyscy w tej sytuacji dali z siebie wszystko, że mogą być wzorem dla przyszłych pokoleń, ale koniec końcem bohaterowie (częściej pewnie bohaterki) wracają do domów a tam czekają na nich rachunki... Przy okazji kontaktów z personelem oddelegowanym z innych placówek wyszły na jaw istotne różnice wynagrodzeń w czasach "pokoju" na równorzędnych stanowiskach w różnych szpitalach regionu. Wierzmy że władzy wcale nie chodziło o wybór najtańszego bohatera lecz pamiętajmy za wielkimi że: "..od wzniosłości do śmieszności jeden tylko krok.."
Kiedy ten koszmar organizacyjny się skończy. Dyrektorka pomiata nami. Nie szanuje nikogo i niczego. Jak długo jeszcze. Starosto zrób cos
Witam serdecznie a gdzie sa wolonotariusze zeby pomoc pielegniarkom tyle osob jest na bezrobociu powinny pomoc na oddziale chociaz po kilka godz dziennie przy umyciu i na karmieniu chorych .Wystarczy pomyslec aby wspomoc tym pielegniarkom .Co dyrektor i przelozona nie maja rozumu.To niech wojsko zatrudnia .Siedza tylko w biurze i strasza masakra zwolnic dyrektora ktory sibie nie radzi.
jeszcze winnych sprawiedliwość i kara dosięgnie
WIELKIE DZIEKUJE i szacunek za Wasza prace . Jestescie wyjatkowe i nalezy Wam sie wdziecznosc i GODNE wynagrodzenie . Ci wszyscy w garniturkach i wielcy koordynatorzy waszej pracy powinni tylko dwie godzinki spendzic na oddziale niech tylko postoja w pelnym ubraniu ochronnym nie mowie juz aby pracowali zobacza jak pot leci nawt po du......My ludzie doceniamy wasza prace . Ja jestem opiek med prscuje na intrrnie wiem co tzn pielegnacja ciezko chorego . Praca ciezka wam jeszcze dochodza czynnosc pielegniarskie. Kochane pielegniarki glowa do gory pamietajcie ze My ludzie za murami szpitala jestesmy sercem z WAMI . Pozdrawiam serdecznie i niech KORONA wie ze ma do czynienia z bohaterami . ZDROWIA !!!!!
Pierwszym szczytnym celem w działaniach jest to że przenosi się personel ujemny z różnych oddziałów na oddział gdze są 3 osoby zarażone. Oddział czysty się zamyka, a tam gdzie były osoby zakażone i przebywają na kwarantannie schodzi się personel z całego szpitala. Jaka jest logika by grupę ludzi, która ma wyniki ujemne wrzucać w paszcze covidowego lwa? Co na to sanepid, co na to epidemiologiczne? Myślę, że trzeba robić sobie już dokumentację zdjęciowa i filmową bo kiedyś się przyda w sądzie jak się pozarażamy.
Wielki szacun dla pielęgniarek i lekarzy z zakaźnego w Raciborzu
Pan starosta raciborski i pan dyrektor szpitala starają się na tyle, na ile tylko potrafią zapewnić szpitalowi jak najlepszą przyszłość w pokoronawirusowych warunkach. Nie epatują swoimi dokonaniami, informują dopiero o konkretach, tak jak zrobili to w przypadku poradni specjalistycznych. Aktualnie czynią starania o przywrócenie pełnej funkcjonalności i wieloprofilowości raciborskiego szpitala. Trzeba nam wszystkim cierpliwości w tym trudnym czasie. Oparcia powinniśmy szukać w przekazie wojewody - tej dumie ze szczytnej misji ratowania innych przed niebezpieczną chorobą.
A to gn... je! Szpital nam zniszczyli i teraz nawet nie potrafią zapewnić obsady pracowników! Wojewoda, starosta i dyrcio powinni sami o to walczyć! WALCZYĆ, a nie głupio tłumaczyć się!
jeden doktor Labus, piszący petycje które olewają i radni i zarząd powiatu ..i nikt więcej???
Za te testy co marnują na zdrowych górników,na siłę szukając choroby i dziury w całym,to oddać je pielęgniarkom,by były badane na bieżąco albo na kasę na podwyżki do niech!
Tyle mądrych i dosadnych stwierdzeń. Niestety jesteśmy w tym bagnie same. Przełożona boi się, bo blisko emerytura i nas nie wspiera a wręcz przeciwnie, wspiera dyrektorkę. Ona rządzi szpitalem. Niszczy wszystkich i wszystko co dobrze działa. Musi po swojemu byle jak, aby wiadomo z kim. Ma swoje pupilki i tylko to się liczy. To koniec szpitala. Koniec. Lekarze pójdą na emeryturę, ci którzy już są, a pielęgniarki odejdą. Dziewczyny nie dajmy się. Muzę ktoś Nas usłyszy
To co się dzieje w tym szpitalu to przekracza już granice prawa i bezpieczeństwa. Nie dziwię się że pojawiają się zakażenia, gdyż to co jest stworzone to prowizorka, bez odbioru sanepidu czy pielęgniarek epidemiologicznych. Mimo że personel stara się jak może zabezpieczać ale na niektórych oddziałach przekracza to wszystkie standardy. My mamy tylko siedzieć cicho, wykonywać rozkazy pani dyrektor przekazywane telefonicznie, które są nieprzemyślane i zawistne. Traktuje się nas jak roboty, jak worki kartofli, które przerzuca się z oddziału na oddział. Czytamy, że lecznica funkcjonuje normalnie - zamknięto pulmonologie, personel przenieśli bo są braki, bez przeszkoleń na nowych miejscach pracy. Każą pracować na maxa, ile się da, nie patrzą ze się mdleje, że jest nam niedobrze. Co dalej.? Aż boimy się myśleć, już jesteśmy wrakami człowieka a co potem, za miesiąc, dwa? Piguła
Przed pandemią kiedy pielęgniarki domagały się od dyrekcji godziwej płacy to zostały wyśmiane . Dyrekcja twierdziła żeby siedziały CICHO bo na miejsce jednej czeka 10 innych. Wszędzie stosowany był mobing i zastraszanie. Teraz nic się nie zmieniło, doszedł WYZYSK. Straszą dalej . Nie szanują pracy pielęgniarek i sami ziedzą na stołkach to nie widzą na czym polega praca przy pacjęcie. Przełożona nie wspiera pielęgniarek tylko ukrywa się w gabinecie i gra wariata bo boi sie wirusa. Dyrekcja zwolniła właśnie pielęgniarki pracujące na zlecenie i nie chciała proponować im pracy w poradniach. To przeważnie emerytki po 60-tce więc w grupie ryzyka które nie mogą pracować z Covid-em. Były nawet sytuacje gdzie próbowano je zmusić do pracy z zakażonymi osobami, ale dyrekcja boi się kontaktów i nie odwiedza personelu w pracy. Ten szpital zostania pusty bo bez pielęgniarek nie będzie istniał a one już mają dość. Pozdrawiam.
Pielęgniarki na kwarantannie w szpitalu,zostały totalnie olane .NIKT się nimi nie interesuje.Jak pracowały,to było ok.Jak nie pracują,to są niepotrzebnym balastem.Dyrekcja robi roszady personelem,po wszystkich oddziałach.Gdzie jest luka,tam przenieść pielęgniarkę z innego oddziału.Nie ważne,że tutaj też potrzeba personelu.Na kilkunastu leżących pasjentów,wystarczy 2,ewentualnie trzy pielęgniarki.Nie ważne,że pracują w kombinezonie po dztery godziny bez żadnej przerwy.Nie ważne że po wyjsciu ze strefy brudnej,wymiotują i słabną.Ale one są głupimi babami,i mają pracować.Bez zbędnych dyskusji.To przez brak szacunku dla pracownika,teraz trzeba wywozić chorych,bo brak pielęgniarek.Ale niech Mieszkańcy Powiatu Raciborskiego zdadzą sobie sprawę z jednej rzeczy.GDY SZPITAL RACIBORSKI powróci do nornalnosci,to nie będzie miał kto w nim pracować.Zabraknie Wam Raciborzanie opieki pielęgniarskiej,jeśli ktokolwiek z Was,będzie zmuszony skorzystać z pomocy szpitalnej.MY pielęgniarki,zostaniemy przyjęte do jakiego kolwiek szpitala w okolicy,bez żadnego problemu.Za lepsze pieniądze,i za poszanowanie pracownika.A proszę nie wierzyć że kształcą sie nowe kadry,i zasilą szeregi personelu w Raciborzu.ONE OMIJAJĄ Racibórz szerokim łukiem,Proszę sprawdzić,piszę to dla niedowiarków,ile pielęgniarek się przyjęło do pracy w szpitalu raciborskim.My na pewno zmienimy miejsce pracy.Mamy dość.Wszyscy są głusi na Nasze apele,i petycje.Więc po co prosić? I się wystawiać na komentarze?Idziemy za radą czytelników,zmieniamy miejsce pracy.Tak dla wiadomości zainteresowanych
Mam wrażenie ze- Michael_Douglas to dyrektor ,gdyż wszyscy inni już są świadomi że tak nie jest A bajki takie niech Pan w przedszkolu opowiada.To co opisane w artykule to prawda tylko jeszcze trzeba dodać że szpital upada ,bo za chwilę już nie będzie miał kto tam pracować. Niech obywatele Raciborza wiedza że fakt jest taki że te pielegniarki które pozostały już nie mają sił ,a nie ma kto ich zastąpic
Należy zrozumieć w jakiej sytuacji znajduje się szpital w Raciborzu. Chroni innych mieszkańców województwa śląskiego. Pan wojewoda Wieczorek przekazał raciborzanom, żeby byli dumni ze swojej roli, że przejęli na siebie ciężar walki z koronawirusem, odkładając na bok wszelkie bieżące zmartwienia i problemy. Misja jaką wykonuje raciborska służba zdrowia nie zostanie jej nigdy zapomniana. Panie pielęgniarki będą stawiane za wzór dla przyszłych pokoleń narybku tej profesji. W raciborskiej szkole wyższej kształcą się właśnie panie, które będą miały zaszczyt pracować w szpitalu zakaźnym.