Wirus nie oszczędza komunikacji publicznej. Przewoźnicy MZK z problemami
Sytuacja przedsiębiorstwa zajmujących się komunikacją miejską jest coraz trudniejsza. Drastyczny spadek przychodów ze sprzedaży biletów to nie jedyny problem. Czy branża może liczyć na wsparcie rządu?
![Wirus nie oszczędza komunikacji publicznej. Przewoźnicy MZK z problemami](https://cdn2.nowiny.pl/im/v1/news-900-widen-wm/2020/06/16/166203_1592310549_33291900.webp)
Wirus nie oszczędza komunikacji publicznej. Przewoźnicy MZK z problemami
Sytuacja jest bardzo poważna. Liczba pasażerów w czasie obowiązywania restrykcyjnych obostrzeń spadła nawet o 80%. Zamknięte szkoły, zastój w kulturze i gospodarce, w naturalny sposób ograniczyły przemieszczanie się mieszkańców. Międzygminny Związek Komunikacyjny z siedzibą w Jastrzębiu-Zdroju zleca przewoźnikom mniej kilometrów do wykonania. - Obsługa tras zgodnie z rozkładem jazdy, obowiązującym jeszcze na początku marca, jest nieuzasadniona. W dalszym ciągu obowiązuje rozkład na dni wolne od nauki szkolnej. Z uwagi na stopniowe odmrażanie wielu dziedzin życia, od 1 czerwca przywróciliśmy jednak wszystkie kursy zawieszone – wyjaśnia Rafał Jabłoński rzecznik prasowy MZK Jastrzębie.
Balansujemy na granicy opłacalności
Z jednej strony przedsiębiorstwa komunikacyjne notują znacznie mniejsze przychody, z drugiej muszą się liczyć z dodatkowymi wydatkami. - Dezynfekcja pojazdów i ich dostosowanie do zaleceń to dla nas koszt ok. 10 tys. zł miesięcznie – mówi Stanisław Słowiński, prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Jastrzębiu-Zdroju. Nie są to jednak największe zmartwienia przewoźników. Znacznie poważniejsze jest zmniejszenie liczby wykonywanych kilometrów, za czym idą konkretne pieniądze. - Niskie marże obowiązujące od lat w transporcie zbiorowym powodują, że zmniejszenie liczby wozokilometrów o 10 czy 15 procent jest bardzo poważnym problemem. Często balansujemy na granicy opłacalności, zwłaszcza w obecnej sytuacji – mówi Andrzej Kłosok, właściciel jednej z firm współpracujących z MZK. Tego samego zdania jest Stanisław Słowiński, szef PKM Jastrzębie. Liczba wozokilometrów spadła tutaj o ok. 10%. W przypadku firmy Morsus z Pawłowic możemy mówić o jeszcze poważniejszych turbulencjach. - Spadek jest bardzo duży, wynosi aż 30% przejechanych kilometrów. Do tego dochodzi brak przychodu ze sprzedaży biletów, która w czasie zagrożenia epidemiologicznego jest zawieszona całkowicie. To bezpośrednio nasza strata. Zgodnie z umową, przychód z biletów jest rozliczany po stronie wykonawcy – wyjaśnia Sebastian Kępny, właściciel firmy. Dodaje, że miesięczne straty szacuje na ok. 50 tys. zł. Niestety nie mógł skorzystać z subwencji rządowej, dopłat do wynagrodzeń czy chociażby pożyczki. Nie ochroniła go tarcza antykryzysowa. Do zagospodarowania pozostała pięciotysięczna pożyczka i obniżenie o połowę zusowskich składek.
Trudne rozmowy
Aktywnie po stronie przedsiębiorstw komunikacyjnych opowiada się Izba Gospodarcza Komunikacji Miejskiej. - Do tej pory zdecydowana większość tych firmy nie mogła skorzystać ze skutecznego wsparcia rządowego. Wielokrotnie ten problem podnosiliśmy, jednak rozmowy są bardzo trudne. Natrafiamy na mur – mówi Dorota Kacprzyk, prezes Izby. Wygląda na to, że wraz z kolejnymi odsłonami tarczy antykryzysowych sytuacja nie ulegnie znacznej poprawie. - Mówi się o kredytach i pożyczkach częściowo umarzalnych. To jednak oferta dla dużych firm. Tymczasem około 80% przedsiębiorstw to mniejsze spółki, bardzo często samorządowe. One zostały pominięte – dodaje Dorota Kacprzyk.
Chcesz pomóc? Kup bilet
Ograniczone możliwości wsparcia przedsiębiorstw komunikacyjnych posiada MZK. Związek tworzy dziesięć gmin współfinansujących komunikację autobusową. Od marca do maja jego budżet z powodu niższych wpływów ze sprzedaży biletów skurczył się o 1 mln 730 tys. zł.
Jednym ze sposobów wsparcia komunikacji na naszym terenie jest postawa samych pasażerów. - To bardzo proste. Nie wsiadajmy do autobusu bez ważnego biletu. Zapłaćmy za przejazd. Wystarczy. Jeśli liczba gapowiczów wyraźnie spadnie, to będzie konkretne wsparcie dla całej branży – zachęca Rafał Jabłoński, rzecznik prasowy MZK Jastrzębie.
to może na początek niech przywrócą w mzk kontrole biletów bo mówić o stratach łatwo, ale w praktyce kontroli nie ma i ludzie to wykorzystują - także panie Jabłoński coś tu nie tak z tymi stratami, bo sami do nich przyłożyliście ręki ;-)
Jak ma byc ,jak ludzie mysla ze to fikcja maja w dupie nakazy zakazy.Jeden w rodzinie wynik dodatni a reszta rodziny jezdzi po wsi i byc moze zaraza.Cwaniaki przyjechal z zagranicy i gadki "tam niem zadnych zakazow itd".Obys zarazil swoja rodzine a nie obca.