Pracownicy DPS-u wymazani. Ale nie mogą doczekać się na wyniki
Dyrekcja Domu Pomocy Społecznej im. Jana Pawła w Gorzycach od tygodnia czeka na wyniki testów na obecność koronawirusa, które przeprowadzone zostały wśród całej załogi. - Próbujemy dowiedzieć się o wyniki tych badań w wodzisławskich Sanepidzie, ale bezskutecznie – nie kryje rozczarowania Ryszard Nawrocki, dyrektor DPS-u.
Na razie w gorzyckim DPS-ie udało się uniknąć rozprzestrzenienia się epidemii. Jak podkreśla dyrekcja placówki, w dużej mierze stało się tak dzięki wprowadzonym obostrzeniom i odpowiedzialnemu zachowaniu załogi. Ale, że nasz region w ostatnim czasie znajduje się w czołówce jeśli chodzi o liczbę zakażeń na koronawirusa, to dyrekcja placówki uznała, że dobrze by było wykonać badania przesiewowe wśród załogi, która na co dzień opiekuje się starszymi i schorowanymi mieszkańcami.
Badania zostały wykonane w czwartek 11 czerwca w Boże Ciało. Jak podkreśla dyrektor Ryszard Nawrocki, mimo że było to święto i w dodatku rozpoczynał się długi weekend, pracownicy DPS-u podeszli do sprawy poważnie i na badania stawiła się prawie cała ponad 130-osobowa załoga DPS-u. Nie było tylko kilku pracowników, którzy byli na urlopach i zwolnieniach chorobowych. Oni we własnym zakresie pojechali wykonać testy po powrocie do pracy. - Chcemy mieć pewność, że wszyscy nasi pracownicy są zdrowi i nikt nie przyniesie do Domu koronawirusa – mówi Nawrocki.
Cóż z tego jednak, że wykonano wymazy, skoro na wyniki testów załoga czeka już od tygodnia? - Dzwoniłem w tej sprawie do dyrektor Sanepidu Barbary Orzechowskiej. Bez skutku, a co więcej, to pani dyrektor pytała mnie, czy nie mam już tych wyników – mówi Nawrocki, nie kryjąc przy tym zaskoczenia działalnością Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Wodzisławiu. Jak dodaje, wodzisławski Sanepid nie był w ogóle zainteresowany testowaniem pracowników DPS-u.
Wyjaśnijmy w tym miejscu, że dyrekcja DPS-u kilkakrotnie zwracała się o taką możliwość do wodzisławskiej PSSE. Po raz ostatni 8 czerwca, kiedy wysłano w tej sprawie pismo do wodzisławskiego Sanepidu. Dyrekcja gorzyckiej placówki zwróciła w nim uwagę na fakt, że spośród 135 pracowników domu pomocy społecznej, wielu ma powiązania rodzinne z pracownikami kopalni, co ma potęgować zagrożenie zakażenia koronawirusem dla 218 mieszkańców DPS-u. „Liczę na zrozumienie powagi sytuacji” - napisał na zakończenie pisma dyrektor Nawrocki. Jak wyjaśnia, nie doczekał się reakcji ze strony PSSE, więc zwrócił się o pomoc do wojewódzkiego Sanepidu. I tu pomoc okazała się szybka. - W Boże Ciało przyjechały dwie ekipy z wojewódzkiego Sanepidu i wymazały wszystkich pracowników – wyjaśnia. Dzień później, w piątek 12 czerwca otrzymał z kolei pisemną odpowiedź z Sanepidu w Wodzisławiu, podpisaną przez dyrektor Barbarę Orzechowską. Napisano w niej, że w uzgodnieniu ze Śląskim Państwowym Wojewódzkim Inspektorem Sanitarnym w Katowicach, Powiatowe Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne, które na swoim terenie mają kopalnie, nie dokonują wymazów przesiewowych w domach pomocy społecznej.
Próbowaliśmy się skontaktować z dyrektor PSSE w Wodzisławiu Barbarą Orzechowską. Bez skutku.
Witajcie w klubie. Sanepid w Wodziu jest ale nie istnieje. Nie ma kontaktu żadnego, kwarantanny nakładają po tydzień do tyłu bo tyle im to zajmuje. masakra i oni chcą walczyć z wirusem.