Zamrożeni muzycy. Czy branża doczeka reanimacji?
Mówią o sobie, że są pierwszą branżą, której działalność zamroził w czasie pandemii rząd i ostatnią, która zostanie przywrócona do życia. Choć chcieliby zajmować się muzyką do końca świata i o jeden dzień dłużej, niektórzy mogą tej reanimacji nie doczekać.
Wszystko przed nami
DJ Furrier, czyli Wojciech Kuśnierz ma to szczęście, że nie żyje tylko z muzyki i z organizowania imprez. – Prowadzę swoją firmę zupełnie niezwiązaną z branża muzyczną. Sytuacja z pandemią pokazała, że niczego nie można być pewnym, szczególnie w takiej dziedzinie, jaką jest muzyka klubowa, która w główniej mierze opiera się na interakcji artysty z publicznością oraz skupisku ogromnej liczby ludzi w jednym miejscu. Ja zawsze traktowałem muzykę jako pasję, odskocznię od rzeczywistości i dobrą zabawę. Takie zdrowe podejście pozwoliło mi w ciągu ostatnich dwóch lat zagrać w najlepszych klubach oraz na najlepszych festiwalach w Polsce i za granicą z topowymi artystami z całego świata. W moim przypadku jest to o tyle ważne, że jako wiceprezes fundacji, która organizuje raciborski festiwal Intro mam bezpośredni kontakt z artystami oraz ich menadżerami, co pozwala mi na wstępne rozmowy i propozycje wystąpienia na naszym festiwalu – tłumaczy DJ.
Wolny czas, który pojawił się podczas epidemii, spożytkował na produkcje muzyczne w swoim studiu oraz to, na co wcześniej często brakowało czasu, na przykład wyjazd do domku letniskowego i zajęcie się pszczołami. Żałuje jednak, że nie mógł wziąć udziału w wielu zaplanowanych wcześniej prestiżowych imprezach. – Musiałem zrezygnować z występu w warszawskim klubie Smolna z włoskim duetem Fideles, z projektu AfterLife. Następnie lawinowo odwołano moje występy w Tel Avivie, w poznańskim Kubie Tama, sopockim Sfinksie, Wacie Cukrowej w warszawskim LunaParku, wrocławskiej Pralni, Beats4Love w Ostrawie, Bukanyr Music Boat w Pradze czy na festiwalu AudioRiver. Wszystko nagle stanęło i musiałem zrezygnować z planów organizacji wielu imprez oraz festiwalu Intro. Umowy z artystami, które zostały podpisane trzeba było przenieść na przyszły rok – wyjaśnia Wojciech Kuśnierz i dodaje, że jego największym marzeniem jest zorganizowanie kolejnej, niezapomnianej edycji raciborskiego Intro Festivalu. – Chciałbym też grać jak najwięcej setów na najlepszych eventach i poznawać kolejnych artystów ze światowej czołówki. Marzy mi się również granie live actów własnych produkcji. Czasu w tym roku jest trochę więcej więc jest na to duża szansa. Pomału ruszają kluby i różne imprezy, wiec grafik zapewne niebawem zapełni się na nowo i oby tylko zdrowie dopisało. Ktoś mi kiedyś powiedział że marzenia się spełniają i że jeszcze wszystko przed nami. Oby tak było – podsumowuje DJ Furrier.
Katarzyna Gruchot
@antymhl999 - a jest jakaś inna alternatywa? jeśli rząd nie odblokuje imprez, które poniekąd mnie też biją po kieszeni to trzeba się czymś zająć w dłuższej perspektywie czasu. Jeden z aktorów został kurierem dla przykładu.
aleś błysnął Wojtuś...
to trzeba iść do roboty a nie czekać na gwiazdkę z nieba