Pogotowie ratunkowe: każdy wyjazd jest teraz ryzykiem
Dłuższy czas dojazdu, praca w kombinezonach i maskach oraz ukrywanie prawdy o kwarantannie to nowa „covidowa” rzeczywistość dla ratowników medycznych z Gamowskiej. – Ale szybko się adaptujemy, bo nasza grupa jest przeznaczona do działań w ekstremalnych warunkach – uważa Alicja Skowronek (na zdj.) kierowniczka raciborskiego Pogotowia Ratunkowego.
Ratownicy medyczni dostali z końcem maja od firmy Eko-Okna nowy ambulans. O tym jak zostanie wykorzystany i jak wygląda współczesność tych służb w dobie koronawirusa, szefowa pogotowia opowiadała dziennikarzom lokalnych mediów.
– Jak teraz wygląda praca pogotowia?
– Przez ostatnie miesiące dokonała się pewna rewolucja w systemie państwowego ratownictwa medycznego. Dziś, w porównaniu do działań sprzed połowy marca, praktycznie wszystko jest inaczej. Ta wcześniejsza praca była dla nas jasna i oczywista. Aktualnie zmiany zaczynają się od tego, że przed wyjazdem na wezwanie pogotowia trzeba się zaopatrzyć w sprzęt ochrony osobistej, co powoduje pewne utrudnienia. Teraz każdy wyjazd jest niepewny, niesie za sobą ryzyko. Ekipa wyjazdowa jest narażona na kontakt z pacjentem, który może być zakażony koronawirusem.
– Stacja pogotowia mieści się w nowej lokalizacji. Jak ratownicy się tam odnajdują?
– Stacjonujemy nadal na terenie szpitala, tylko w innym miejscu, w budynku zaadaptowanym pod nasze potrzeby. Jesteśmy grupą pracującą w ekstremalnych warunkach i do każdych zmian szybko się dostosowujemy. Nie mamy z tym problemu, w nowej lokalizacji niczego nam nie brakuje. Jedyne co by się przydało to więcej spokoju.
– Czy teraz wasza praca jest bardziej stresująca niż wcześniej?
– Towarzyszy nam niepewność, bo nie wiemy co się wydarzy na miejscu, do którego jesteśmy wzywani. Konieczność ubierania się w kombinezony, powoduje, że czas wyjazdu się wydłuża. Sam czas jazdy też jest dłuższy, bo kierowca jedzie w goglach, masce i pokrowcach na obuwie, w których gorzej wyczuwa się pedały w samochodzie. Tego sprzętu do zabrania ze sobą jest dużo. Kombinezony krępują ruchy. Nastąpiła znacząca różnica w pracy. Nie ma tej swobody działania, jaka była wcześniej, bo każdy pacjent jest podejrzany. Zdarza się pojechać po chorego z dodatnim wynikiem testu na koronawirusa. Wtedy wszystkie 3 osoby ekipy wyjazdowej trafiają do kwarantanny, co zaburza plan pracy ratowników, a karetka nie może stać bez personelu. Ambulans też trafia do dezynfekcji po przewiezieniu takiego pacjenta.
– Ile osób tworzy zespół ratownictwa medycznego?
– Trzy osoby jadą ambulansem w specjalistycznym zespole, a dwóch ratowników w podstawowym. Od początku przekształceń w szpitalu raciborskim pracujemy w 100-procentowym obłożeniu. Wszyscy są w pracy i tylko wypadki losowe ograniczają naszą kadrę. Nie wystraszyliśmy się koronawirusa. Zespół mam w pełnej gotowości: ratownicy, pielęgniarki i lekarze. Zdarzały się nam sytuacje odesłania do kwarantanny, zwłaszcza na początku, jak się wszystkiego jeszcze uczyliśmy, bo warunki covidowe to było coś nowego, niewidzialnego. Zdarzali się pacjenci, co nie mówili prawdy, a okazywało się na miejscu, że są na kwarantannie.
– Jak pani ocenia nowy pojazd, który otrzymaliście do użytkowania w stacji?
– Oczywiście, że wszystko, co jest nowe to cieszy. Darczyńca też wyjątkowy, więc jesteśmy wdzięczni, za kolejny nowy ambulans. To jest nasze narzędzie do pracy. Oceniam ten sprzęt jako bardzo dobry. Narodowy Fundusz Zdrowia dyktuje firmom dostarczającym te pojazdy jakie wymogi muszą one spełnić. Nie każdy samochód może pełnić funkcję ambulansu. Zabudowa w środku musi spełniać określone standardy, a każdy sprzęt z wnętrza znajduje się na stosownym wykazie NFZ. Jaka będzie jego żywotność? Myślę, że niech służy jak najdłużej, ale te 6 – 8 lat w pełnej sprawności powinien wytrzymać.
Notował Mariusz Weidner
To pierwszy taki dar w historii
Dyrektor szpitala Ryszard Rudnik podziękował za pośrednictwem mediów prezesowi zarządu Eko-Okien Mateuszowi Kłoskowi. – Ta firma jako jedna z pierwszych ruszyła nam z pomocą, przekazując 1 mln zł dla szpitala. Ten nowy ambulans został zakupiony przez firmę z Kornic. Zrobili to sprawnie i szybko. Będzie on służył wszystkim mieszkańcom powiatu. Czas dojazdu na miejsce wezwania pogotowia jest kluczowy, dlatego potrzebny jest do tego niezawodny sprzęt, najlepiej nowy. Eko-Okna wykonały duży gest wsparcia dla raciborskiej lecznicy.
Na Gamowskiej stacjonuje 11 karetek. Część z tych najstarszych trafi do likwidacji. System ratownictwa medycznego ma 5 nowych, z wyposażeniem „z górnej półki” jak twierdzi dyrektor szpitala. 4 jeżdżą do wezwań, a 1 pozostaje w rezerwie, na wypadek awarii. Pozostałe auta wykorzystywane są do transportu sanitarnego oraz międzyszpitalnego.
Obecny tabor karetek jest na tyle odnowiony, że na Gamowskiej „mogą odsapnąć”. – Przez najbliższe 2 lata nie musimy się martwić o inwestycje w samochody. Jesteśmy jedną z niewielu stacji, która ma tak nowy tabor i tak dobrze wyposażony. Po raz pierwszy w historii działalności szpitala na Gamowskiej nowy ambulans zakupiła prywatna firma – podsumował Ryszard Rudnik.
Ludzie
Dyrektor Szpitala Rejonowego w Raciborzu
dłuższy czas dojazdu? Przecież pogotowie i tak już ma najdłuższy z wszystkich służb.