Budował kościoły, a teraz buduje wspólnotę [ZDJĘCIA]
W parafii Matki Boskiej Uzdrowienia Chorych w Rydułtowach od dwóch lat prowadzone są remonty i modernizacje. Dla proboszcza najważniejsza była jednak integracja parafian.
Trudny czas koronawirusa
Zarówno dla parafian, jak i dla księży trudnym czasem była izolacja spowodowana koronawirusem. – Takich świąt jak tegoroczne jeszcze nie było. Ale dostrzegamy także plusy tej sytuacji. W tym roku podczas świąt szczególnie można było je przeżyć duchowo. W wiernych natomiast pojawił się głód eucharystyczny. Kiedy już mogli uczestniczyć we mszy po zniesieniu obostrzeń, w oczach wielu osób podczas przyjmowania Komunii pojawiły się łzy. Sporo osób także się nawróciło – podkreśla proboszcz z Orłowca.
Kiedy wchodzimy do kościoła widać, że przed proboszczem jeszcze sporo pracy. Budowla powstała pod koniec lat 70. ubiegłego wieku i wpisuje się w ówczesną architekturę. To połączenie żelbetu i drewna. Nieco przytłaczające betonowe filary rekompensuje tu ogromna przestrzeń sięgająca po ostro zwieńczony sufit. Choć z zewnątrz kościół nie wydaje się duży, w środku jest bardzo wysoki i przestronny. – Mam tu co robić do emerytury – śmieje się proboszcz. W najbliższym czasie odpowiednich regulacji będzie wymagać cmentarz. W parafii nie ma też salek dla grup parafialnych, dlatego już pojawiły się plany adaptacji na ten cel dolnego poziomu kościoła.
Orłowiecka owczarnia
Mimo ogromu zajęć, ks. Piotr ma jeszcze czas na pasje. – Kto to Zygfryd, Baśka i Zuza? – wypalam wreszcie. – Proszę przejść ze mną, pokażę – odpowiada ks. Piotr. Przechodzimy do ogrodu przy plebanii i znów słyszymy znajome nawoływanie proboszcza. Po chwili zza zielonych liści drzewek wyłania się trójka przyjaciół. Okazuje się, że Basia, Zuza i Zygfryd to owce kameruńskie, wyglądem przypominające kozy. To nowi mieszkańcy parafii, zaledwie od miesiąca. – Z dzieciństwa wyniosłem, że w domu zawsze były zwierzęta. Praktycznie są bezkosztowe, a ile dają radości. Już ktoś powiedział mi, że to przyczynek do żywej szopki. Ale pożyjemy, zobaczymy – podsumowuje proboszcz.
Szymon Kamczyk
A ja sie zgodzę, artykuły religijne kościelne czy jakkolwiek związane z taką tematyka to zwykle kółeczka wzajemnej adoracji. Każdy powinien zapracować na siebie a nowy proboszcz moglby np sprzedawac mleko z tych nowych kóz czy owiec tak jak to robia ludzie chcący zarabiać na życie i swoje zachcianki. Pracujący musza utrzymać siebie, swoje dzieci i domy czy mieszkania, a księża i tak za nic nie płacą, to my wszyscy się na nich składamy, więc na resztę powinni wolnorynkowo sami zarobic.
a ci pracujący ludzie, jak piszesz
dają kasę z przymusu czy dobrowolnie ?
No nie wiem bo taki zadufany w sobie gość jest i o zeby mógłby zadbać a o kasę pracujących ludzi najłatwiej wołać
Fajny i skromny chłop ten nasz Proboszcz
Urodzony gospodarz
Dokładnie super