Sytuacja epidemiologiczna powinna zacząć się poprawiać
POWIAT W związku z licznymi pytaniami i wątpliwościami kierowanymi do naszej redakcji przez naszych czytelników, a dotyczącymi kwarantanny oraz wyników badań na koronawirusa, zadaliśmy kilka pytań Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach. Po tygodniu oczekiwania otrzymaliśmy odpowiedzi.
Zdrowy tylko wtedy jak dwa wyniki negatywne
Do naszej redakcji zgłaszali się mieszkańcy powiatu wodzisławskiego, u których wynik testów na obecność koronawirusa budzi zdumienie. Chodzi o osoby, u których w wyniku badań przesiewowych na kopalniach najpierw stwierdzono wynik pozytywny, w efekcie czego trafiły na kwarantannę. Dopiero po 3-4 tygodniach przebywania na kwarantannie wykonano u takich osób kolejny test, tym razem wynik był negatywny. W kolejnym teście, wykonanym kilka dni później wynik był ponownie pozytywny. Mimo że osoby te cały czas przebywały na kwarantannie. Tacy ludzie pytają, jak to możliwe, że na kwarantannie wyzdrowieli, a po kilku dniach znów okazywali się zakażeni, mimo przebywania na kwarantannie. Na to pytanie w WSSE odpowiadają nam, że negatywny wynik jednego testu nie oznacza, że zakażona osoba wyzdrowiała. – Zgodnie z wytycznymi żeby uznać kogoś za ozdrowieńca, taki ktoś musi mieć negatywne wyniki dwóch kolejnych testów na obecność koronawirusa. Dopiero wtedy możliwe jest zwolnienie takiej osoby z kwarantanny – mówi Beata Kempa z WSSE w Katowicach.
Nie zawsze domownik się zakazi
Pojawiają się również pytania, jak to jest możliwe, że osoby zamknięte przez kilka tygodni na kwarantannie w jednym gospodarstwie domowym z osobą zakażoną, nie ulegają zakażeniu? – Wiele osób zakażonych nie ma żadnych objawów, albo są one skąpe. Osoby zakażone, które nie wykazują objawów, mają znacznie mniejszą szansę na zakażenie innych osób. Nie kichają, nie kaszlą, czyli nie wytwarzają aerozolu, w styczności z którym jest największe zagrożenie zakażenia – mówi Kempa, zaznaczając, że mówi o sytuacji, w której chorzy mają potwierdzone zakażenie, a pozostali członkowie gospodarstwa domowego o tym wiedzą. – Zakładając, że domownicy wówczas raczej starają się ograniczać z takimi osobami bliski kontakt, to jest całkowicie możliwe, że nie ulegają oni zakażeniu – tłumaczy Kempa.
Wyniki bez kontroli
Mimo wszystko niejasne sytuacje powodują, że osoby, u których wykonano testy, do ich wyników podchodzą nieufnie. Pojawia się więc pytanie czy WSSE i podległe jej PSSE w jakikolwiek sposób weryfikują wyniki testów na koronawirusa? Jeśli tak, to w jaki sposób, jak wygląda taka weryfikacja? Okazuje się, że wyniki nie są weryfikowane. – Na początku pandemii mieliśmy do dyspozycji jedno laboratorium, w którym wykonywano testy na koronawirusa, to należące do nas. Obecnie takich laboratoriów na Śląsku jest 15. Nie weryfikujemy ich wyników. To są laboratoria, które uzyskały akredytacje ministerstwa zdrowia, więc muszą spełniać określone normy – mówi Kempa. W domyśle, zakłada się, że ich wyniku muszą być poprawne. Przyznaje zarazem, że wyniki testów bywają z różnych względów niejednoznaczne np. kiedy próbka została zanieczyszczona, ale, jak tłumaczy Kempa, wówczas test jest powtarzany.