Przyjechał z Warszawy i zniszczył samochód. Zatrzymał go policjant po służbie
Policjantem jest się zawsze, nie tylko na służbie. Dowiódł tego oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śl., który w czasie wolnym od służby zatrzymał sprawcę zniszczenia samochodu.
17 sierpnia policjant z wodzisławskiej komendy pełnił służbę na stanowisku zastępcy dyżurnego i przyjął zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa od mieszkańca Wodzisławia Śl. Zgłoszenie dotyczyło uszkodzenia samochodu zaparkowanego na ul. Radlińskiej w Wodzisławiu Śl.
- Poszkodowany przekazał referentowi, że będąc w pracy, usłyszał jakieś odgłosy dochodzące z parkingu, na którym stało jego auto. Gdy poszedł zobaczyć, co się dzieje, zauważył, że w jego volkswagenie jest oderwane lusterko, a drzwi posiadają liczne wgniecenia - przekazuje Marta Pydych, rzecznik prasowa Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śl. Obok auta stał zaparkowany opel astra, w którym znajdowała się kobieta i mężczyzna. Poszkodowany wymienił kilka zdań z kobietą, która była pod wyraźnym wpływem alkoholu, ale nie przyznała się do uszkodzenia pojazdu. Właściciel volkswagena nie dał wiary jej zapewnieniom i gdy zauważył na oplu widoczne ślady pasujące do jego uszkodzeń, wrócił do firmy, by zawiadomić policję. Niestety jak wrócił na parking, kobiety i mężczyzny już nie było.
Następnego dnia będący po służbie ten sam dyżurny, który przyjmował zgłoszenie, zauważył na ul. Radlińskiej opisywany przez poszkodowanego opel, a w nim dwoje ludzi. - Mundurowy pamiętał dokładnie zdarzenie i szybko połączył fakty. Niezwłocznie powiadomił kolegów policjantów o zatrzymaniu prawdopodobnych sprawców uszkodzenia pojazdu - mówi Marta Pydych. Dodaje, że patrol przewiózł kobietę i mężczyznę na komendę, gdzie zostali przesłuchani. 45-latek z Warszawy usłyszał zarzut uszkodzenia pojazdu i przyznał się do jego popełnienia. Grozi mu do 5 lat więzienia. - Tłumaczył się wypitym alkoholem i zdenerwowaniem. Swoją złość wyładował, uderzając drzwiami w zaparkowany obok pojazd - informuje Marta Pydych. Policjanci ustalili, że para przyjechała na Śląsk po zepsuty pojazd kobiety. Będąc w Wodzisławiu Śl., trochę poimprezowali, a w międzyczasie dopuścili się aktu wandalizmu.
Tzn co? Jeździł pijany?
Cytując klasyka "dziki też człowiek".