Jak to jest, że prywatnym się opłaca, a publicznym nie?
Raport oświatowy, który przygotowuje cyklicznie urząd miasta nie pozostawia złudzeń – raciborskie placówki są pustawe i jest ich za dużo w stosunku do wciąż malejącej liczby uczniów. Czy przed pierwszym dzwonkiem prezydent i radni Raciborza zajmą się tym palącym problemem?
Przed rokiem o tej porze zaczęły się burzliwe dyskusje prezydenta Dariusza Polowego z rodzicami dzieci, wpierw z SP15, później ze szkół w centrum. Włodarz przekazywał im, że finanse w oświacie są w coraz gorszej kondycji. Nie mówił wprost o likwidacji placówek, ale w kuluarach wiadomo było, że takie plany krążą po gabinetach magistratu. Kiedy członek rządu, dziś także poseł, Michał Woś rzucił w medialnym eterze, że nie będzie przyzwolenia Warszawy na likwidacje szkół w Raciborzu, temat nagle zniknął. Pytany teraz o plany restrukturyzacji sieci oświatowej Dariusz Polowy twierdzi, że nie ma o czym mówić, bo ogólna sytuacja w polskiej edukacji jest niepewna z uwagi na warunki pandemiczne. Zaznacza przy tym, że nie ma planów w zakresie konsultacji społecznych o zamiarze likwidowania którejkolwiek ze szkół. Czy to samo powiedzą radni po zapoznaniu się z najnowszymi danymi przygotowanymi przez urząd miasta? Do ich rąk trafia pod sierpniowe obrady raport o stanie miejskiej edukacji. To, co można w nim znaleźć, kolejny raz powinno skłaniać do rozrysowania scenariuszy na przyszłość, bo dokładać w nieskończoność do oświaty nie sposób. Aktualnie raciborscy podatnicy pompują w szkoły i przedszkola więcej niż przeznacza na to rząd w postaci subwencji oświatowej dla Raciborza. Czyli z punktu widzenia Państwa, publiczna oświata w stolicy powiatu raciborskiego powinna być o 50% skromniejsza niż obecnie.
Więcej sal niż dzieci
Liczby z raportu wydziałowego, który przygotowała ekipa naczelnika Krzysztofa Żychskiego są bezlitosne dla finansów Miasta – w raciborskiej oświacie aż 1264 miejsc w szkołach są ponadwymiarowe. Z takiej bazy można byłoby ułożyć nową sieć placówek dla niemałej gminy, a Racibórz utrzymuje ją kolejny rok kosztem innych wydatków. – Raciborskie szkoły dysponują znacznie większą liczbą pomieszczeń i sal w stosunku do obecnej liczby uczniów – alarmuje raport. Miejsc w szkołach jest aktualnie 4434, a uczniów będzie od 1 września – 3170. Wysokie kwalifikacje kadry (za czym idą coraz wyższe wydatki na jej wypłaty), sukcesy dydaktyczne w postaci wyników uczniów na egzaminach i olimpiadach oraz pochlebne oceny kuratorium to plusy aktualnej sytuacji w oświacie. – Wysoka jakość i efektywność kształcenia to mocna strona naszej oświaty – podkreślają autorzy urzędowego raportu.
Przedszkola sobie radzą
Lepiej pod względem finansowym jest w przedszkolach. Tu realizowany jest teraz wart ponad 1,8 mln zł projekt unijny, dzięki któremu placówki są wyposażane w sprzęt, a nauczyciele odbywają szkolenia. Cieszy to prezydenta Polowego, bo to dodatkowe pieniądze w puli oświatowych nakładów. Magistrat poszedł za ciosem i ubiega się o kolejne środki unijne na taki projekt, tym razem dla podstawówek. Do zdobycia są ponad 3 mln zł, wyniki naboru będą znane we wrześniu. Liczba dzieci rośnie – dwa lata temu było ich 1559, teraz jest 1655 w przedszkolach. Jest 12 przedszkoli samodzielnych i 4 w zespołach szkolno-przedszkolnych. Do tego dochodzą 4 niepubliczne placówki. W 2017 – 255 dzieci uczęszczało do prywatnych placówek w Raciborzu. Teraz jest ich 262. Średnio dzieci w dzielnicowych placówkach było po 70 w 3 oddziałach, a w centrum po 125 w 5 oddziałach. Na prywatne przedszkola przekazywana jest roczna dotacja wynosząca ok. 2,5 mln zł (najwięcej dla Stokrotki – 1,3 mln zł). Ponad 1,1 mln zł wyniosła w 2019 roku kwota przekazanej dotacji dla 3 szkół niepublicznych. Po pierwszym półroczu tego roku tych pieniędzy przekazano już 832 tys. zł.
Podstawówki pustoszeją
Maleje liczba uczniów podstawówek – w ostatnim okresie z 3173 do 2659. Najwięcej dzieci uczy się w SP15 687, najmniej w Brzeziu – 169. Przyrost liczby uczniów odnotowuje się w zespołach szkolno-przedszkolnych z 469 do 541, z czego najwięcej jest ich w Markowicach – 173. W trzech niepublicznych podstawówkach w mieście rośnie liczba uczniów – z wcześniejszych 65 do 125 w nowym roku szkolnym.
Żłobkowicze w kolejce
Wciąż ustawia się długa kolejka do publicznego żłobka, tańszego pod kątem opłat ponoszonych za pobyt w nim dziecka. Działający pod nadzorem Miasta już 28 lat żłobek przy ul. Słonecznej ma miejsca dla 102 wychowanków. Chętnych jest znacznie więcej. Aktualnie na liście oczekujących jest 69 dzieci. Prywatne żłobki – Elfik i Iskierka mają razem 166 miejsc. Są też dzienni opiekunowie – Maluszkowo, Raciborskie Centrum Opieki nad Dziećmi, oraz Creativa i od niedawna Dziupla. Ogółem jest w nich 108 miejsc opieki nad dziećmi w wieku do lat 3. Choć te wszystkie placówki oferują opiekę dla 274 maluchów, to jest to tylko 29% wszystkich dzieci urodzonych w rocznikach 2018 i 2019.
Kadra coraz lepsza
792 pracowników oświaty, w tym 627 to kadra pedagogiczna, reszta to pracownicy administracji oraz obsługi. W 2017 roku nauczycieli było 628. 391 z nich to nauczyciele dyplomowani, najwyżej wykwalifikowani i najlepiej opłacani. Średni staż pracy nauczyciela wynosi 15 lat. Efekty pracy? Sprawdzian ósmoklasisty zakończył się średnim wynikiem porównywalnym do średniej krajowej, co służby oświatowe prezydenta uznają za satysfakcjonujące, przy założeniu, że organizacja szkół w Raciborzu ma charakter miejsko-wiejski (przy tylu placówkach w dzielnicach).
Ludzie
Radny, były prezydent Raciborza
Naczelnik WEKiS UM Racibórz
dyrektor Dyrektor Instytutu Studiów Edukacyjnych PWSZ w Raciborzu, radna miasta Racibórz, kierownik ds. sportu w SP 15, była zastępca prezydenta miasta Racibórz.
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Była radna Miasta Racibórz
Kuligę i Ryckę i ich działalność fajnie dziennikarz jakiś opisał ".... Duet komediowy roku
Zwycięzcy: radni Michał Kuliga i Paweł Rycka........Obaj młodzi, przystojni, z potencjałem do odgrywania ważnych ról. Mimo to stają się coraz bardziej (nie wiadomo czy świadomie) aktorami charakterystycznymi w gatunku komedia i satyra...."
Polowy i jego naczelnik mają rację, ale fatalnie rozgrywają to piarowo. Oświata to tykająca coraz mocniej bomba dla budżetów samorządowych, ale prezydenci i burmistrzowie udają, że nie widzą żeby nie narazić się nauczycielom i podburzanym przez nich rodzicom. Choć sytuacja, w której uczniów wciąż ubywa, a szkół i nauczycieli nie jest kompletnie nielogiczna, to jakoś nikomu to dotąd nie przeszkadzło.
Radni Rycka i Kuliga niech się wypowiedzą. Chodzić podkręcać rodziców potrafili, ciekawe czy potrafią obsługiwać kalkulator...