Szkoły i przedszkola w czasie epidemii
Właśnie rozpoczyna się nowy rok szkolny. Ze względu na panującą epidemię koronawirusa będzie on wyjątkowy, tak dla uczniów, jak i ich rodziców, oraz nauczycieli. Przedszkolaki i uczniowie wracają do szkół po półrocznej przerwie (4 miesiące nauki zdalnej i dwa miesiące wakacji). Czekają ich spore zmiany i sporo... niewiadomych. Niewiadomych, bo nie wiadomo jaki przebieg będzie miała epidemia, czy nasz powiat znów nie wyląduje w czerwonej strefie, wobec czego reżim sanitarny zostanie zaostrzony. Wreszcie nie wiadomo, co wymyślą ministerialni urzędnicy. Dość powiedzieć, że ostatnie wytyczne dotyczące funkcjonowania przedszkoli uległy zmianie na kilka dni przed 1 września.
POWIAT I od przedszkoli właśnie zacznijmy. Dyrektorów najbardziej chyba przerażał zapis, mówiący o tym, że powierzchnia każdego pomieszczenia przeznaczonego na pobyt zbiorowy od 3 do 5 dzieci powinna wynosić 16 m² i zwiększać się o 2 (dla dzieci przebywających w przedszkolu do 5 godzin) lub 2,5 m² na każde kolejne dziecko. Dodatkowo grupy miały liczyć maksymalnie 25 dzieci. Łatwo obliczyć, że grupa licząca tyle właśnie maluchów przebywających w przedszkolu powyżej 5 godzin miała dysponować powierzchnią 66 m². W wielu przedszkolach niektóre sale nie są tak duże. A to by oznaczało, że nie wszystkie przedszkolaki mogłyby przyjść do przedszkola. – A przecież jesteśmy po rekrutacji. Jak mielibyśmy decydować o tym, które dziecko może, a które nie może przychodzić do przedszkola? Wyliczyłam, że w naszym przedszkolu musielibyśmy odrzucić ponad 20 maluchów – mówi nam dyrektorka jednego z przedszkoli na terenie powiatu wodzisławskiego, pragnąca zachować anonimowość. Kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego przepis ten został jednak zmieniony. – Całe szczęście – mówi nasza rozmówczyni. Teraz jest tak, że grupy mogą być liczniejsze niż 25 dzieci (choć w wielu naszych przedszkolach zazwyczaj grupy liczą właśnie do 25 maluchów), zaś powierzchnia każdego pomieszczenia przeznaczonego na zbiorowy pobyt od 3 do 5 dzieci, w miarę możliwości, powinna wynosić co najmniej 15 m² zaś w przypadku liczby dzieci większej niż 5 powierzchnia pomieszczenia ulega zwiększeniu na każde kolejne dziecko o co najmniej 2 m². Z dopiskiem, że powierzchnia przypadająca na jedno dziecko nie może być mniejsza niż 1,5 m².
Dziecko z katarem? Teraz to nie przejdzie
Na pewno bardziej niż do tej pory będzie w przedszkolach przestrzegana zasada, w myśl której rodzic może przyprowadzić do placówki tylko zdrowe, nie wykazujące objawów chorobowych dziecko. Do tej pory było z tym różnie. Teraz przepis ten będzie mocno egzekwowany. – Spodziewam się, iż rodzice sami będą siebie pilnowali i zgłaszali niepokojące przypadki – mówi nam dyrektorka jednego z przedszkoli. Z kolei dziecko, które w czasie pobytu w przedszkolu zacznie mieć chorobowe objawy, zostanie umieszczone w wyizolowanym pomieszczeniu, a rodzice lub opiekunowie wezwani do pilnego odebrania malucha. Takich i innych rekomendacji jest wiele. Ich lista jest długa, zawiera kilkadziesiąt punktów. Dyrektorów o ból głowy przyprawia niestałość tych zapisów. 25 sierpnia Główny Inspektor Sanitarny wydał... czwartą już aktualizację zaleceń sanitarnych dla przedszkoli. – Oby się nie okazało, że dzień przed rozpoczęciem roku wydane zostaną nowe wytyczne – nie kryje obaw nasza rozmówczyni.
Rygory w szatniach
Wśród wytycznych jest również i ten punkt, z którego wynika, że maluchy muszą zapomnieć o przynoszeniu do przedszkola własnych zabawek. Z kolei rodzice muszą oswoić się z tym, że jeśli chcą wejść z dzieckiem do środka przedszkola, do tzw. przestrzeni wspólnej, żeby pomóc dziecku w przebraniu się, to być może będą musieli chwilę poczekać w kolejce, albo żeby poszło sprawnie, przyjechać do przedszkola wcześniej. – Nie będziemy zezwalać na to, żeby w jednym momencie zbyt wielu rodziców z dziećmi weszło do przedszkola. Będą tego pilnować pracownicy przedszkola – mówi nam Mariola Moczała, dyrektorka Przedszkola Publicznego w Skrzyszowie. Ale i tu jedna uwaga – urzędnicze rekomendacje z tego czy innego ministerstwa lub GIS-u to jedno, zaś za organizację pracy placówki odpowiada jej dyrektor. A to oznacza, że może wprowadzić dodatkowe restrykcje, jeśli uzna je za stosowne, np. w związku z ograniczeniami lokalowymi w danej placówce. Dyrekcja jednej z mniejszych szkół podstawowych z oddziałami przedszkolnymi zdecydowała, że do tzw. przestrzeni wspólnej będą mogli wejść tylko rodzice maluchów, które po raz pierwszy przychodzą do przedszkola. W praktyce, głównie z 3-latkami. I to tylko przez pierwszy miesiąc, czyli we wrześniu.
– A co z 4-latkiem? Jak on sam ma się przebrać? Dlaczego nie można odprowadzić go do sali? – pytał na portalu społecznościowym jeden z rodziców, uważając, że taka zasada to zbytnia przesada. Na co dyrektor odpowiedziała, że maluchy będą mogły liczyć na pomoc woźnej i nauczyciela. Nie wykluczyła jednak modyfikacji zapisów, w zależności od rozwoju sytuacji.
Większość szkół bez uroczystego rozpoczęcia
W niełatwej sytuacji znajdą się również pierwszoklasiści, dla których szkoła podstawowa to przecież zupełne nowum. Dlatego większość szkół tylko dla nich zorganizuje uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego. Tak będzie np. w Wodzisławiu. gdzie nowy rok szkolny uroczyście będą witać jedynie uczniowie klas pierwszych. Wodzisławskie tyty pierwszaka trafią do niemal 400 pierwszoklasistów. Z kolei pozostali uczniowie w trybie stacjonarnym rozpoczną naukę 2 września. Choć np. w Radlinie rozpoczęcie roku szkolnego we wszystkich miejskich szkołach odbędzie się 1 września. Na ten dzień wszyscy uczniowie zostali zaproszeni do placówek w odstępach czasowych i do wyznaczonych sal na spotkania z wychowawcami.
A jednak "jelita" narodowa. JanieNiezbędny, przerażające pytanie jest takie: Czy dzieci czasem nie korzystają na długotrwałym odcięciu ich od osób dorosłych, cechujących się taką specyficzną moralnością?
Najlepiej wszystko zamknąć a nauczyciele kolejne pół roku będą się byczyć i walczyć o podwyżki mimo że za dużo zarabiają!!!