Czy w Raciborzu jest za mało szaletów miejskich?
Mieszkańcy ze Starej Wsi uważają, że problem z osobami szukającymi toalet publicznych nasilił się w ich dzielnicy, odkąd raciborska lecznica stała się jednoimienna. - Ludzie, którzy wracają z poradni przy Gamowskiej, nie mają się gdzie załatwić i wstępują do Strzechy. Wypełniamy rolę szaletu miejskiego - gorzko zauważył Andrzej Śliwicki na spotkaniu z prezydentami.
Ankieta
Obserwacja animatora kultury z RCK potwierdził jeden z mieszkańców uczestniczący w spotkaniu. Uważa, że w najbliższe szalety są w dużych odległościach od Starej Wsi. - Takie publiczne toalety powinny być w każdej z dzielnic, a nie tylko w centrum - oznajmił.
Zanim odpowiedział prezydent Polowy, radny Marcin Fica wyliczył, że w Raciborzu są cztery takie szalety: w parku Jordanowskim, na placu Długosza, obok placu Dominikańskiego i w parku im. Miasta Roth.
Zdaniem prezydenta istnieje możliwość instalacji publicznego WC jak to w parku ze stawem, ale po pierwsze to dość kosztowne (ta parkowa kosztowała 70 tys. zł), a po wtóre nie wiadomo czy będzie cieszyła się "popularnością". - A co jak się okaże, że w ciągu miesiąca skorzysta parę osób? Jak wtedy będzie odbierany taki wydatek? - spytał D. Polowy. Miejscowi zaproponowali ustawienie solidniejszego "tojtoja", żeby było taniej.
Przypomnijmy, że na początku września członkowie rady seniorów zgłaszali prezydentowi miasta problemy, jakie mają z dostępem do szaletów publicznych w centrum.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
nawet mała duperelka za wielka dla pantofelka