Spór o aborcję. Kolejny protest w Raciborzu [DUŻO ZDJĘĆ]
Organizatorka protestu zaapelowała do uczestników akcji o zachowanie spokoju, niereagowanie na ewentualne prowokacje, nieatakowanie policji, zachowanie dystansu oraz niespożywanie alkoholu.
"Nie czujemy nienawiści"
28 października o godz. 19.00 na raciborskim rynku zebrał się tłum przeciwników ograniczenia prawa do aborcji oraz przeciwników rządu PiS. Koordynująca akcję Julia Parzonka przedstawiła uczestnikom zasady obowiązujące podczas protestu. - To jest pokojowa manifestacja. Bez przepychanek - powiedziała.
J. Parzonka zaapelowała do uczestników protestu, aby nie dali się sprowokować. - Mamy swój cel. Nie czujemy nienawiści. Jedyna nienawiść może nas spotkać po tamtej stronie. Nie reagujemy na nią - dodała. Następnie poprosiła uczestników protestu, aby: nie atakowali policji, mieli w pogotowiu telefony (na wypadek prowokacji), zachowali dystans, nie pozostawiali nikogo samego, nie spożywali alkoholu.
"To strajk wszystkich Polaków"
Dalej J. Parzonka stwierdziła, że poprzedni protest w Raciborzu odbywał się w innych okolicznościach. Te zmieniły się po wystąpieniu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Samego Kaczyńskiego porównała do Adolfa Hitlera (choć nie powiedziała tego wprost - stwierdziła że J. Kaczyński jest podobny do "pewnego pana, który wywołał II wojnę światową - też był niski, dziwny, opuszczony i pałał nienawiścią").
- Nie będziemy się bić - Polacy z Polakami - na życzenie Jarosława Kaczyńskiego, bo tutaj na raciborskim rynku są ludzie myślący. To już nie jest strajk kobiet, bo to jest strajk wszystkich Polaków - powiedziała i wezwała do uczestnictwa w proteście wszystkich, również chrześcijan oraz osoby duchowne.
Następnie protestujący wyruszyli w drogę, skandując hasła antyrządowe oraz nawiązujące do utrzymania prawa do aborcji ("Trzeba było nas nie wk******", "J**** PiS", "Myślę, czuję, decyduję", "Morawiecki c*** zdradziecki").
A mąż dalej lata po mieście bez maseczki. Straż miejska kiedy on w końcu dostanie mandat? Że dwa razy po 500 przestanie kozaczyc
Tak, ma coś wspólnego z dziećmi. Jest szefem przedszkola mimo, że nie ma wykształcenia pedagogicznego. Ciekawe czy rodzice tych dzieci wiedzą co szefowa robi po pracy i jakiego wulgarnego języka używa. No i ciekawe co ona uczy te maluchy u siebie w firmie. Ja bym sprawdził.
Widać, że jej posłuchali... Wyższa kultura. Kaczyński jak Hitler... Czy to prawda, że ta babka ma coś wspólnego z pracą z dziećmi? Mam nadzieje, że nie uczy nikogo historii...
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
***** ***