Po dopalaczach podpalił mieszkanie? Jest areszt dla lokatora z Wysokiej
Mężczyzna, który 2 listopada podpalił mieszkanie przy Wysokiej w Rybniku, sprowadził niebezpieczeństwo na mieszkańców kamienicy - uznała prokuratura.
Kilkadziesiąt tysięcy złotych strat to bilans pożaru, który 2 listopada wybuchł w Rybniku. Przypomnijmy, około godziny 20.45 służby ratunkowe otrzymały dramatyczne zgłoszenie o ogniu w kamienicy przy ulicy Wysokiej. Płomienie strawiły wyposażenie jednego z pomieszczeń. Dzięki szybkiej akcji strażaków nikomu z mieszkańców kamienicy nic się nie stało. Policjanci zatrzymali 37-letniego mężczyznę, który jest podejrzewany o podłożenie ognia w wynajmowanym mieszkaniu.
- To lokator, który wynajmował mieszkanie, w którym doszło do pożaru - mówi nam prokurator Malwina Pawela-Szendzielorz, zastępca Prokuratora Rejonowego w Rybniku. Prokuratura potwierdza informacje, że mieszkanie zostało celowo podpalone. Ogień podłożono w trzech miejscach. - Mężczyzna twierdzi, że nie pamięta zdarzenia. Nie wie, co nim kierowało i dlaczego podłożył ogień. Przyznaje, że ostatnim czasie dużo pił i przyjmował dopalacze, zdarzenie to wynik przyjmowania tych środków. Przesłuchano już pozostałych lokatorów z kamienicy. Potwierdzają, że 37-latek nie był łatwym sąsiadem - dodaje prokurator.
Śledczy uznali, że pożar stanowił poważne zagrożenie dla pozostałych lokatorów kamienicy. Usłyszał zarzut sprowadzenia zdarzenia, w postaci pożaru, które zagrażało życiu lub zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach. Czyn ten zagrożony jest karą dziesięciu lat pozbawienia wolności. Prokurator złożył wniosek o środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania, a sąd się do niego przychylił. Mężczyzna spędzi kolejne trzy miesiące w areszcie śledczym. Mieszkańcowi Rybnika została pobrana krew do badań na zawartość alkoholu, a także innych środków odurzających. - Czekamy na wyniki badań. Mężczyzna w momencie zatrzymania zachowywał się irracjonalnie. Stał na rusztowaniu i krzyczał. Kontakt z nim był utrudniony, nie współpracował - przyznaje prokurator. Straty po pożarze oszacowano na 30 tysięcy złotych. Nadpaleniu uległy między innymi okna, okopcona została również klatka schodowa.
A jak na Wawelskiej?