Radna Biskup pyta starostę czy personel szpitala traci "płynność" kadrową?
Nawet 22 dyżury w ciągu miesiąca, praca przez 24 godziny, liczne zakażenia i dramatyczne decyzje - tak przedstawiły swą pracę na Gamowskiej pielęgniarki, które poprosiły radną Elżbietę Biskup o interwencję u starosty.
Pielęgniarki z Gamowskiej nie kryją obaw o swoje bezpieczeństwo w pracy z chorymi na COVID-19. Podzieliły się wątpliwościami z radną Elżbietą Biskup z klubu PiS, członkinią komisji zdrowia w radzie powiatu. Ta złożyła w tej sprawie interpelację do starosty raciborskiego.
Biskup zaprezentowała w interpelacji obszerny katalog uwag pod adresem dyrekcji szpitala.
Zapytała m.in. o:
- "płynność" pracy pielęgniarek z uwagi na znaczną liczbę L4, która ma dotyczyć wszystkich oddziałów lecznicy
- zawieszenie premii covidowej z początkiem listopada (dyrekcja wskazuje, że dodatki do wypłat będą pochodzić teraz bezpośrednio z NFZ). Biskup pyta, bo pielęgniarki wiedzą o premiowaniu personelu w szpitalach w Gliwicach i Kędzierzynie- Koźlu, gdzie premie "dyrektorskie" utrzymano mimo nowych regulacji NFZ.
- o podstawowe artykuły higieniczne, typu: szampony, ręczniki jednorazowe, a także o kombinezony zabezpieczające przed zakażeniem w tzw.”strefie brudnej” oraz butelkowaną wodę pitną, które zdaniem radnej są zapewniane personelowi pielęgniarskiemu, a ten usilnie musi się o te artykuły dopraszać?
- o potrącanie od początku września z wypłat pielęgniarek po około 100 zł za każdy dzień urlopu
- o utrzymanie specjalnego dodatku pieniężnego dla pracowników pionu administracyjnego szpitala, choć ten nie ma kontaktu z chorującymi na koronawirusa
- o sposób ustalania grafików pracy pielęgniarek przez pielęgniarki oddziałowe, które "pozostawiają podwładne z dramatycznymi decyzjami co do obsady pielęgniarskiej na poszczególnej zmianie"
- o utrzymanie zabiegów na w tzw."strefie czystej" mimo wzmagającej fali zakażeń; czy zabiegi te dotyczą mieszkańców powiatu raciborskiego?
- o weryfikację tezy, że lekarze – anestezjolodzy i pielęgniarki anestezjologii interwencyjnie przechodzą w przeciągu swojej pracy ze strefy „brudnej” na „czystą” i odwrotnie
- o wypracowywanie przez personel pielęgniarski zamiast regulaminowych 13 dyżurów w miesiącu nawet 22 miesięcznie; czy personel "strefy brudnej" pracuje po 24 h/dobę? Radna przytacza tu, na podstawie danych od pielęgniarek stan części kadry z 9 listopada - 8 pielęgniarek na oddziale wewnętrznym I, jest na L4 z dodatnim wynikiem badań na covid-19; na oddziale wewnętrznym II choruje na covid-19 6 osób z personelu.
- o możliwość regularnego testowania personelu pielęgniarskiego szpitala, aby zminimalizować ryzyko zakażenia wśród pracowników
Musimy mieć świadomość tego, że obecna praca personelu medycznego w tym pielęgniarek naszego Szpitala w Raciborzu jest ogromnie niebezpieczna dla ich zdrowia i życia i trzeba zrobić wszystko aby mógł on bezpiecznie funkcjonować w walce z pandemią - stwierdziła Elżbieta Biskup.
Zwyczajowo odpowiedzi na interpelacje radnych udzielane są im w ciągu 14 dni, ale ostatnie zapytanie E. Biskup o sprawy dotyczące szpitala czekało na odpowiedź ponad miesiąc.
@RęceOpadają Oczywiście, że zajął stanowisko: przy biurku w bardzo wygodnym fotelu :P
Czy coś wiadomo w tej sprawie? Czy dyrektor zajął jakieś stanowisko? Z tego co wiadomo nadal nie wypłacił zaległych rekompensat liczonych od 5 września do 31 października, oraz zaległego dodatku za październik. A plotka niesie, że wcale nie ma zamiaru. Mało tego, inna plotka niesie, że kombinuje jak uszczuplić dodatek 100%, przyznany przez MZ od 1 listopada. Takie rzeczy tylko w Raciborzu.
Dziwię się mocno Panu Staroście, że zamiast szukać dobrych rozwiązań, doceniać ludzi z pierwszej linii frontu, tak jak to się dzieje wszędzie poza Raciborzem, to podpisuje się pod polityką wyzysku tych, którzy na codzień pracują z pacjentami zakażonymi, a w tej instytucji nie mogą liczyć nawet na gram uznania, życzliwości i uczciwego wynagrodzenia.
Nikt tu nie troszczy się o ludzi, którzy są na pierwszej linii. Nie mamy tu nikogo, kto by o nas dbal, za nami się wstawiał. Ci którzy powinni być naszymi rzecznikami, są rzecznikami interesu dyrekcji.
Dyrektor z KK dał dodatek Covid do podstawy na czas pandemii, a u nas tylko patrzą jakby go nam zabrać, okroic, nie dać.. Choć to przeciez nie pieniądze szpitala, nie dyrektora, ale pieniądze na ten cel przeznaczone.
Jak to jest, że tak wiele zależy od dobrej woli..?
I te klamstwa w sprawie zakazen w szpitalu..
Pracuje oklolo połowa personelu pielęgniarskiego. Część choruje, a część z powodu polityki dyrekcji znalazła sobie już nowe miejsca pracy. Dwoimy się i troimy, żeby zapełnić luki w grafiku.
Od zawsze dostawaliśmy też premie za osoby, które były na chorobowym powyżej 30 dni. Pieniądze te były dzielone pomiędzy personel pracujący, który musiał pracować i za tych, których nie ma.. Nikt ilości łóżek i pacjentow nie zmniejszał na oddziale z powodu L4 kogoś z personelu.
Od czasu pandemii dyrekcja zabrała nam i te premie. Gdzie one są? Kto zabiera te pieniądze? W czasie pandemii przecież jeszcze większe, bo każdemu należy się dodatek Covid, a jak choruje, to go nie dostaje.
Dyrekcja, nasi przełożeni, boją się Covidu jak ognia. Tym bardziej dziwi mnie fakt, że tak nas, i naszej pracy nie doceniają. Dobrze się pracuje rękami maluczkich, którym zawsze można coś zabrać z tego, co im się należy.
Obawiam się, że to wszystko niedługo pęknie, musi pęknąć, gdy prowadzi się tak nieuczciwą politykę.
I zaś polecą głowy. Po pierwszych żalach pielęgniarek, wiosną tego roku, do Nowin Raciborskich i artykułach z nimi związanych, pojawiło się groźby, karne przeniesienia, obelgi, wyzwiska. Były telefony do oddziałowych typu "proszę zdyscyplinować personel". Teraz też ktoś beknie. Bo pielęgniarki mają zasuwać i cicho gadać. A że zasuwają na granicy wytrzymałości fizycznej i psychicznej, to już o tym cicho sza. Ciekawe co dyrekcja powie, jak zaczną umierać te, które się zaraziły (Boże zachowaj). Co powie? One się zaraziły poza pracą. Pewnie były nie uważne, jeszcze naraziły inne pielęgniarki, bo zaraziły je w pracy. A gdzie wina? Oczywiście u dyrekcji. To oni będą mieć krew na rękach. To już nie tylko kwestia pracy na granicy wycieńczenia, co naraża na zakażenie, ale także źle zorganizowana praca oddziałów hybrydowych. Procedura wymazu, przed planowym przyjęciem woła o pomstę do nieba. Pacjent przed przyjęciem ma wykonać test na SarsCov2. Po tym okresie oczekuje na wynik, ale nie w szpitalu, nie w jakimś wyznaczonym miejscu, tylko wraca do domu. A tam wiadomo: sklep, zakupy, kościół, wyjścia na miasto, spotkania z rodzinami i znajomymi. W między czasie coś łapnie i przychodzi na zabieg. A infekcja covid-19 w trakcie pobytu się rozwija i pacjent w momencie pobytu w szpitalu już zaraża. I tak poleciało kilka pielęgniarek z jednego z oddziałów. Pacjent z ujemnym wynikiem został przyjęty, zoperowany i zdążył zarazić 4 pielęgniarki. Oczywiście powtórny test dał wynik pozytywny u pacjenta. Kto jest za to winny?
Krótko mówiąc starosta powinien także być wyrzucony bo on podejmuje takie decyzje I przekazuje dyrektorowi to po co pisanie do radnej szkoda czasu po prostu zaskarżyć ich zbiorowo w sądzie za działanie na niekorzyść personelu I na narażanie ich I rodzin niech odpowiadają za błędy lub wszyscy powinni iść na chorobowe I wówczas wykaże się dyrektor starosta I reszta osób zróbcie kobiety porządek z nimi
I proszę nie liczyć na jakąś sensowną odpowiedż.Buta dyrekcji jest widoczna na każdym kroku.Mając za poplecznika starostę,dyrektor stworzył ze szpitala prywatny folwark.Jest ordynarny w stosunku do personelu,i opryskliwy.Dyrektorka rzuca pielęgniarkami po wszystkich oddziałach,nie ważne czy jest to zgodne z prawem,i według zaleceń sanepidu.Zastanawiamy się,gdzie się podziały te panie z sanepidu?Chyba że mają przymknąć oko,na to co się dzieje w szpitalu.A Pani Biskup,szybko odpowiedzi nie dostania.Chyba że będzie to prawniczy bełkot,nic nie wnoszący do sprawy
Do tego zatajono zamknięcie oddziału zakaźnego,z powodu braku personelu.Brak opisu pracy pielęgniarki przełożonej,która już dawno straciła kontrolę nad naszą pracą.Przez telefon wydaje decyzje,które brzmią tak,róbcie co chcecie,tylko niech to jakoś funkcjonuje.A tutaj niespodzianka,brak premii za październik,nie będzie w listopadzie.I na rękę wyjdzie po około 3 tyś za 200 godzin
Starosta i tak nic nie zrobi z tym, co najwyżej da Rudnikowi kolejną nagrodę pieniężną za trud pracy.Tyle w temacie
To co się dzieje w raciborskim szpitalu, to jest stąpanie po bardzo cienkim lodzie. Personel się wykrusza w zastraszającym tempie z powodu zakażeń na covid, ci zostają stają na rzęsach żeby utrzymać płynność kadrową, żeby utrzymać oddział. Dyżury pielegniarskie ciągnie w bardzo okrojonym składach wręcz na granicy bezpieczeństwa pacjentów i personelu, dyżury 24-godzinne, bez możliwości odpoczynku (przypomnijmy; lekarz na 24 godzinnym dyżurze wg kodeksu pracy ma prawo do 4 godzinnego odpoczynku). Pielęgniarkom nie wolno. Więc zapieprzają 24 bez czasu na odpoczynek, czasem nawet bez czasu na posiłek czy pójście do WC. Na "brudnej stronie czasem spędza się od 3 do 6 godzin (a wg wytycznych wolno max 4). I teraz co robi dyrekcja? Docenia swój personel zabierając dodatek covidowy (nowy dodatek 100% ma obowiązywać od listopada), a dyrekcja nie wypłaciła starego dodatku już za październik (choć teoretycznie jeszcze obowiązywał). Rekompensat nie płaci od września. Dorobić nie idzie, bo nie wolno, albo nie chcą w innych placówkach albo zwyczajnie przed obawą zarażenia (w innych placówkach nie ma np. takiej możliwości zabezpieczania się). Jak mawia stara maksyma... to jest ku..a dramat.
Sytuacja jest dramatyczna, to prawda, że personel pielęgniarski pracuje w bardzo okrojonym składzie. Przez to jest wyczerpany i stwarza się sytuację niebezpieczną dla pacjentów. Wszyscy udają, że nie ma problemu. Prawdą jest, że część personelu pracująca w kontakcie z pacjentem zakażonym nie otrzymała premii"covidowej "za październik.