Remigiusz Rączka o koronawirusie: To wojna, którą trzeba przetrwać
Remigiusz Rączka gościł niedawno w Górkach Śląskich (gm. Nędza). Przyjechał tam, aby przeprowadzić warsztaty kulinarne. Z powodu pandemii koronawirusa wydarzenie było transmitowane przez internet, a w spotkaniu stacjonarnie uczestniczyło troje gotujących mieszkańców. Przy tej okazji porozmawialiśmy ze słynnym kucharzem. Pytaliśmy o jego spostrzeżenia na temat branży gastronomicznej w odniesieniu do obecnych czasów.
– Hasło „Zostań w domu” towarzyszy nam już od dłuższego czasu. W efekcie więcej siedzimy w domu, niż zażywamy aktywności fizycznej. Co więc jeść w dobie pandemii, żeby czuć się lepiej?
– Przede wszystkim jedzenie musi być dobrze zbilansowane. Musimy więc dostarczać naszemu organizmowi wartości wszelakich. Możemy się więc skłonić w kierunku tego, co jedli nasi przodkowie. Była to prosta kuchnia, jednak jeśli ją przeanalizujemy, to pomimo swojej prostoty zapewniała wszystkiego, co potrzebuje nasz organizm. Stąd też warsztaty kulinarne w Górkach Śląskich poniekąd to odzwierciedlają. Jedną z potraw tu przygotowywanych jest zupa z soku z kiszonej kapusty, a kiszonki są niezwykle ważne w trakcie tego siedzenia w domu. One odkwaszają organizm, dodatkowo wpływają na florę bakteryjną jelit. Kiedy siedzimy w domu, mało się ruszamy – nie można więc zapominać o jelitach i tutaj przychodzi nam z pomocą kapusta kiszona pod każdą postacią, ale też kiszone buraki czy ogórki. Przerabiajmy to, co jest nasze, polskie. Myślę, że odgrzebywanie tych starych przepisów, jest też wielką frajdą i osobiście bardzo często wertuję stare książki. Ważne jest również wspólne spędzanie czasu, angażowanie dzieci do różnych prac. Teraz nasze pociechy sporo czasu spędzają przed urządzeniami elektronicznymi, np. poprzez uczestnictwo w zdalnych lekcjach. Dlatego fajne jest zapraszać je do kuchni i odstresowywać się w taki sposób.
– Jak pan ocenia tego typu warsztaty?
– To piękna przygoda dla kucharza, bo może spotkać się z ludźmi, wymienić doświadczeniami. Ale także przypomnieć ludziom, obecnie przez internet, że ze starych przepisów należy korzystać. Mnie osobiście takie warsztaty pozwalają zapomnieć, że jest czas pandemii.
– Pod koniec czerwca zamknął pan swoją restaurację w Wodzisławiu Śląskim. Co więc u pana teraz słychać?
– W moim życiu wiele się nie zmieniło. Dalej można mnie widywać w telewizji, w programie „Rączka gotuje” (emitowany w telewizji TVP 3 Katowice – przyp. red.). A jeśli Bóg da, to również w kolejnym sezonie programu w TVP1 „Klasztorne smaki Remigiusza Rączki”. Prowadzę również warsztaty kulinarne różnego rodzaju jak te w Górkach Śląskich. Jestem także nauczycielem (w Zespole Szkół Ekonomicznych w Wodzisławiu Śląskim – przyp. red.). Krótko mówiąc, nie nudzi mi się.
Co do restauracji, to zamknąłem ją, bo przyszedł taki czas. Trzeba jednak przyznać, że zadziałałem z wyprzedzeniem. Decyzję podjąłem, kiedy pandemia koronawirusa coraz bardziej utrudniała nam życie. Jej zamknięcie było dla mnie bardzo trudną decyzją, ale patrząc z perspektywy czasu, to był mądry krok. Współczuję wszystkim gastronomom i całej naszej branży, bo przeżywa bardzo trudne chwile. Oby się to jak najszybciej skończyło i mogli na nowo wrócić do normalnego funkcjonowania. Jednak w mojej ocenie dwa najbliższe lata będą ciężkie, zarówno dla branży gastronomicznej, jak i artystycznej. To wojna, którą trzeba przetrwać.
– Powróci pan kiedyś ze swoją restauracją?
– Ciężko dzisiaj mi na to pytanie odpowiedzieć. Z pewnością prowadzenie restauracji jest bardzo absorbującym zajęciem. Muszę jednak przyznać, że serce podpowiada, że tak, rozum niekoniecznie. Życie jest długie i bardzo zaskakujące. Gdyby ktoś powiedział mi 15 lat temu, że będę pracował w telewizji, to bym nie uwierzył, a jednak życie potoczyło się inaczej. Nie wiem więc, co będzie za kolejne 15 lat. Rączka jest człowiekiem, który bierze życie, jak leci.
Ludzie
Znany i lubiany kucharz, mistrz kuchni śląskiej.