Podatek od nieruchomości wzrośnie w Raciborzu o 2%
W ubiegłym tygodniu, w komisji radny Eugeniusz Wyglenda postulował, aby w ogóle nie podnosić tego podatku w mieście. Na środowej sesji zdecydowano się na podwyżkę, ale o 2% (zamiast postulowanych przez prezydenta Polowego 3,9%).
Podwyżki nie chcieli radni z „Razem dla Raciborza” i początkowo także „Niezależni Michała Fity”. W środę 25 listopada Marian Czerner poddał pod dyskusję swoją propozycję, by podwyżka podatku od nieruchomości o 2%, bo będzie to solidarne podzielenie się skutkami pandemii dla przedsiębiorców i mieszkańców.
Wcześniejsza propozycja prezydenta Dariusza Polowego podwyższenia tego podatku wynosiła 3,9% - o wskaźnik aktualnej inflacji.
Przy całkowitej rezygnacji z podwyższania podatku od nieruchomości budżet Raciborza straciłby 700 tys. zł wpływów.
Na sesji oponowała m.in. Anna Ronin nazywając dyskusję „swoistą bitwą o budżet”. Prosiła radnych o spojrzenie długofalowe. Podała za przykład Miasto Szczecin, które zdecydowało się na 6% podwyżki, by zwiększyć wpływy do budżetu i przygotować się na trudne czasy. Mówiła, że na zamrażanie stawek mogą pozwolić sobie tylko te samorządy, które na to stać.
Wytknęła radnym Lenka i Szukalskiej, że ostanio byli przeciwni wykluczeniu z gminnego systemu odbioru odpadów tzw. nieruchomości niezamieszkałych (firmy, sklepy) co doprowadzi wkrótce do konieczności podwyższenia opłaty śmieciowej nie o grosze, jak w przypadku podatku od nieruchomości, a o złotówki.
- Podwyżka o 3,9% to nie koniec świata - przekonywała Anna Ronin.
Stanisław Borowik uznał argumenty Anny Ronin za „ślepą uliczkę”. Mirosław Lenk kpiącym tonem komentował, że wzrusza go troska radnych dawnej opozycji o finanse miejskie i ich sprzeciw dla zamrożenia stawek podatkowych.
Ludmiła Nowacka opowiedziała się za propozycją Mariana Czernera, a radnych porównała do Janosików, którzy chcą dzielić pieniędzmi między bardziej i mniej potrzebujących.
Wiceprezydent Dominik Konieczny dowodził szczegółowymi wyliczeniami, że obciążenie podatkowe dla przeciętnego mieszkańca jest nikłe, a wpływy dla Miasta istotne - 700 albo 450 tys. zł mniej oznacza też mniej miejskich przedsięwzięć w przyszłości, bo zabranie nań pieniędzy.
Jarosław Łęski przekonywał, że samorządy w Polsce powinny tworzyć bufory finansowe wobec niepewnej sytuacji budżetowej w czasie pandemii. Podał możliwość ubiegania się przez przedsiębiorców w tarapatach o umorzenia podatku u prezydenta, odnosząc się do argumentów radnych Wyglendy i Czernera, którzy chcą pomóc lokalnemu biznesowi nie podnosząc stawek podatkowych.
- Uznanie wszystkich po równo jako potrzebujących pomocy nie jest zasadne, pomagajmy naprawdę poszkodowanym - argumentował.
Anna Ronin przypomniała radnym, że Miasto żyje z podatków i samorząd jest - jeśli chodzi o przyrost dochodów - skazane jest na siebie, bo władza centralna w tym zakresie nie pomaga, gdyż ulgi podatkowe obniżają wpływy z udziału samorządów w podatku od dochodów mieszkańców. - Jak zabraknie nam pieniędzy w budżecie miasta, to będzie trzeba brać kredyt, za który zapłacą mieszkańcy i przedsiębiorcy - podsumowała Anna Ronin.
Głosami 19 radnych stawki podatku od nieruchomości podniesiono zgodnie z propozycją Mariana Czernera o 2%.
To jest budowanie socjalizmu. Ja władza dam każdemu 10 groszy i zabiorę 100 złotych
Jak być naraz komunistą i kapitalistą? Jak Fity z Lenkami - nie chcieć podatków, ale chcieć wydatki...