Rusz się z kanapy i zrób coś dobrego
W nietypowych warunkach, bo bez publiczności odbyła się prezentacja najnowszej książki ks. Wiesława Hudka „O poezji. Felietony radiowe 2019-2020”, której patronują Nowiny Wodzisławskie. Przy okazji wywiadu z Kamilą Falińską z Biblioteki Śląskiej w Katowicach ks. Hudek opowiedział również o trudnym czasie pandemii, adwencie, radości i oczywiście poezji.
Prezentacja nowej książki pochodzącego z Krostoszowic ks. Wiesława Hudka odbyła się 13 grudnia w żorskiej dzielnicy Kleszczówka, jednak publiczność mogła śledzić wydarzenie przed monitorami, bo całość była transmitowana internetowo. Wywiad z autorem książki „O poezji. Felietony radiowe 2019-2020” przeprowadziła Kamila Falińska, a całość swoimi improwizacjami na temat pieśni adwentowych na pozytywie uświetnił Michał Duźniak. Z prawie dwugodzinnego spotkania wybraliśmy kilka najciekawszych pytań i odpowiedzi:
Kamila Falińska: – Jak w tym trudnym czasie pandemii odnajdywać radość, gdzie jej szukać, jakie są jej źródła?
Ks. Wiesław Hudek. – To ważne pytanie, dlatego że odnoszę wrażenie, że bardzo wiele osób jest dzisiaj smutnych i autentycznie przygnębionych. Dzisiaj głosząc homilię powiedziałem, że rozpacz i depresja na pewno nie są darami bożymi. Możemy być tego pewni, dlatego że Słowo Boże zachęca do tego, żeby się cieszyć i radować. Jeśli mam szukać tej radości najgłębszej, najistotniejszej, to dla człowieka wierzącego oczywiście źródłem tej radości jest sam Bóg. Przygotowując się do tej homilii odnalazłem kapitalny tekst Benedykta XVI z jego książki „Radość wiary”. Nie pozostawia on żadnej wątpliwości, iż zbliżanie się człowieka ku Bogu powoduje, że coraz bardziej człowiek się przebóstwia i relacja, która jest pomiędzy nim a Bogiem sprawia, że on coraz bardziej staje się człowiekiem bożym. Sam Bóg staje się jego największą radością. Jeśli tego nie zapomnimy i ta prawda będzie nam towarzyszyć, żaden smutek nas nie powali.
– W adwencie, tak samo jak w wielkim poście jedna z niedziel jest niedzielą radości – Gaudete. Dlaczego te niedziele są tak ważne? Dlaczego w tych okresach są tak wyróżnione?
– Można powiedzieć, że liturgia jest swego rodzaju wychowawcą, nauczycielem wiary. Wszystko w liturgii ma swoje logiczne uzasadnienie. Oba te okresy: wielki post i trochę wcześniej adwent, miały charakter pokutny. Bardzo istotnym elementem tych okresów przygotowujących do świąt była przemiana wewnętrzna. Dlatego na tym szlaku nawrócenia, przemiany, odrzucenia grzechów, pokonania słabości, potrzebne były chwile oddechu. Takim oddechem w wielkim poście jest czwarta niedziela – Laetare, a w okresie adwentu jest to niedziela Gaudete. Te nazwy łacińskie wywodzą się od incypitów, czyli początków introitów (śpiewów przeznaczonych na te niedziele). Trzeba powiedzieć, że kiedy adwent otrzymał charakter radosnego oczekiwania na Zbawiciela, niedziela Gaudete jest taką dominantą – kulminacją radości, której źródłem jest Pan Bóg. Po to się przygotowuje do świąt – aby zrozumieć tajemnicę wcielenia w przypadku Świąt Bożego Narodzenia i zrozumieć tajemnicę odkupienia w przypadku Paschy.
– Co w księdza życiu jest źródłem radości? Wiem, że Bóg, natomiast co cieszy księdza w codzienności?
– Niektórzy z państwa pamiętają w jaki sposób zapowiadałem nową książkę. Dla twórcy, autora, pojawienie się nowej książki to jak narodziny dziecka. Pozwoliłem sobie dziś na taki żart, że Bach z dwoma żonami doczekał się 20 dzieci, a ta książka jest moją 21. Mam zatem rodzinę wielodzietną. (śmiech). A już na poważnie, gdyby zebrać razem różne płaszczyzny aktywności, to moja radość jednak przesuwa się raczej na pole duszpasterskie. Jeśli pojawia się moja książka „O poezji”, jeśli organizuję festiwal Fide et Amore, jeśli jestem obecny w innych przestrzeniach, to moim najgłębszym pragnieniem i spełnieniem jest przyprowadzanie ludzi do Pana Boga. Jeśli to się udaje przez moją własną poezję czy tego typu publikacje, oczywiście jestem rozradowany.
– Jest ksiądz poetą, ale co to dla księdza znaczy? Dlaczego ksiądz pisze poezję?
– Ci, którzy bywają na moich wieczorach autorskich, wiedzą, że zawsze przywołuję anegdotę, jak to w ogóle się stało, że zdecydowałem się na publikację swoich tekstów. Moje pisanie trwa praktycznie od czasów szkoły podstawowej. To właśnie panie, którym dedykuję najnowszą książkę, zaszczepiły we mnie miłość do poezji. Jak to na Śląsku, nie dość, że facet, to jeszcze ksiądz… Jak on może zajmować się tak niemęską czynnością, jak tworzenie poezji! Był taki okres, że odłożyłem ją do szuflady, natomiast spotkanie w Lublinie z osobą, która chciała podjąć próbę samobójczą spowodowało, że nastąpił u mnie przewrót. Zrozumiałem, że te „teksty”, bo wtedy nie używałem nazwy „wiersze”, mogą być formą koła ratunkowego, rzuconego komuś, kto potrzebuje pomocy. Oczywiście nie chciałbym sprowadzić poezji tylko do tego waloru terapeutycznego, abyśmy nie traktowali jej tylko w sposób użytkowy. Dla mnie jednak ta inspiracja ma duże znaczenie. Tworzenie poezji pomaga mi też oswoić w sobie uczucia. Ponadto jest też aspekt dość trudny, bo strategia poetycka wiąże się z pewnym cierpieniem, na które się decydujesz. Poezja to udręka przetworzona w zachwyt.