Wacławczyk: Polityka to zjawisko dynamiczne [WYWIAD NOWIN]
Jakie były pierwsze dni w pracy nowego wiceprezydenta Raciborza? Następca Michała Fity mówi nam jak zamierza pracować na Batorego. W obecnym układzie rady miasta widzi szansę dla demokracji. Dawid Wacławczyk tłumaczy też dlaczego NaM spisał porozumienie z prezydentem Polowym.
– Czy spośród podlegających panu wydziałów i jednostek, któraś będzie dla pana wiodąca?
– Nie kategoryzuję i nie nadaję priorytetów ani wydziałom, ani jednostkom. Zamierzam natomiast utworzyć nowe platformy współpracy między nimi. Również takie, których dotychczas nie było. Potrafię sobie wyobrazić w czasie wychodzenia z pandemii koncerty organizowane na platformie Arboretum, dla osób spacerujących po Zaczarowanym Ogrodzie. Potrafię też sobie wyobrazić ciekawy koncert w Filtrach Wodociągów Raciborskich. Jak również współpracę Punktu Informacji Turystycznej z Arboretum, OSiR-em i Drengami. To tylko przykłady. Moim sposobem nie jest hierarchizowanie tych jednostek tylko próba nakłonienia ich do współpracy w sposób, jaki dotąd nie miał miejsca. Problemem urzędu i jednostek jest to, że mają tendencję do bycia terytoriami niezależnymi. Konkretne problemy, pracę do wykonania przerzucają do jednego wydziału. Uważam, że w ten sposób nie da się być kreatywnym, nowoczesnym, innowacyjnym. Sposobem na rozwój Raciborza jest szeroko rozumiana współpraca. Pomiędzy wydziałami, jednostkami, z sektorem biznesu, organizacji pozarządowych, no i rzecz jasna współpraca z innymi samorządami w regionie, w kraju, a także z zagranicą.
– Wchodzi pan do samorządu w czasie konfliktu, jaki widać między radą miasta a Dariuszem Polowym. Na razie przyhamowuje prezydenta w jego zamiarach. Wierzy pan w ocieplenie tych relacji?
– Po pierwsze, decydując się na objęcie tego stanowiska w takim, a nie innym momencie, miałem świadomość tego co dzieje się w radzie miasta. Zawsze okres zmian, czy na stanowisku wiceprezydenta, czy na stanowiskach w radzie miasta, jest okresem, gdy do głosu dochodzą emocje. To jest zwykły, ludzki odruch, nad którym jednak dorośli ludzie powinni potrafić zapanować. Mam świadomość, że emocje po jakimś czasie opadają, jak kurz po bitwie. Wychodzę w szczery sposób z założenia, że wszyscy radni, wszyscy, którzy trafiają do urzędu, są tu z wewnętrznego poczucia misji służenia mieszkańcom i miastu. Kwestie personalne raz kształtują się tak, a innym razem – inaczej. Dopóki nie ma budowaniu układów interesu, klientelizmu, układów quasi mafijnych – wszystko jest ok. To, że mamy różne poglądy na niektóre sprawy nie powinno na dłuższą metę popsuć misji, która przed nami wszystkimi stoi. Każdy wpada w jakąś małostkowość, w jakieś obrażanie się, w chęć postawienia na swoim. Ja również to przerabiałem. To etap, jaki trzeba przejść, a potem sprawy idą do przodu. Mam w sobie pełną otwartość na współpracę z wszystkimi radnymi. Umówiłem się na spotkania z przedstawicielami różnych stron raciborskiej sceny politycznej. 8 stycznia moja rola w Raciborzu się zmieniła. Nie jestem już politykiem – komentatorem, ale jestem pracownikiem samorządu. Nie mogę politykierować tylko mam służyć i pracować. Wydaje mi się, że sam fakt, że do mnie to dotarło, że patrzę na to w ten właśnie sposób, spowoduje pewną otwartość drugiej strony i chęć dialogu.
– Liczy pan, że to szybko nastąpi?
– Po tygodniu pracy dociera do mnie jak wiele decyzji, również strategicznych, zapada na poziomie samego urzędu. Nawet w tym najgorszym scenariuszu, w którym rada sprzysięży się przeciwko prezydentowi, dalej pozostaje nam bardzo duży zakres możliwości, przez które można rozwijać Racibórz, działając bezpośrednio z poziomu magistratu. Żal mi, że koalicja nie dźwignęła wspólnie ciężaru rządzenia i współrządzenia miastem. Nasz dotychczasowy koalicjant zmierza w tej chwili w ramiona tej grupy, przeciwko której startował w wyborach. Obiecywał wtedy mieszkańcom i swoim wyborcom nowe otwarcie i odsunięcie dawnego układu, dziś grozi mu wstąpienie w rolę ogniwa spajającego dawny układ. Może jestem romantyczny, ale patrzę na to jak na szansę dla demokracji. Bo układ koalicja – opozycja nie jest do końca demokratyczny, nie do końca zdrowy. W tej chwili rada będzie musiała podejmować decyzje w oparciu o argumenty merytoryczne. Będzie trzeba znajdywać większość dla konkretnych spraw. Bardzo liczę na to, że jakieś tam animozje i urazy osobiste będą na dalszym miejscu i znajdzie się przestrzeń na rozmowę merytoryczną. Sytuacja, w której rada ogranicza swoją rolę do eskalacji konfliktów i blokowania działań prezydenta jest fatalna dla miasta. Mieszkańcy są tym zniesmaczeni, bo nie tego oczekują. Impas i brak podejmowania decyzji jest najgorszy dla każdej organizacji, bo ze złych decyzji można się wycofać i je naprawiać, a w przypadku decyzji niepodjętych jest tak, że ani nie idziemy do przodu, ani nie uczymy się na błędach. Po prostu marnujemy czas i patrzymy jak okazje rozwojowe uciekają nam sprzed nosa. Wydaje mi się, że wszystkie strony to widzą i znajdą w sobie gotowość na pójście inną drogą, w której jest przestrzeń na kompromis, a której cel jest jasny: dobro mieszkańca Raciborza.
– Porozmawia pan ze swoim poprzednikiem, a kiedyś z kolegą z NaM-u Michałem Fitą?
– Dlaczego „kiedyś kolegą”? Michał od dłuższego czasu nie jest już w NaM-ie, ale przecież nie wpadłem z nim w żaden konflikt! Teraz wpadłem w wir urzędowego życia i poznaję magistrat, podejmuję szereg bieżących zadań i decyzji. Na liście osób, z którymi chcę rozmawiać jest niewątpliwie i Michał Fita. Miałem z nim zawsze dobre, szczere relacje. Nie skonfliktowałem się z nim i o nic go nie oskarżam. Liczę, że przekaże mi informacje, które pomogą mi.
Rozmawiał Mariusz Weidner
Ludzie
Radny, były prezydent Raciborza
Radny, były wiceprezydent Raciborza
Dyrektor Centrum Kultury i Sportu w Kietrzu - TKALNIA, były wiceprezydent Raciborza, radny Raciborza
Będzie jeszcze bardziej dynamicznie! Przed chwilą Wacławczyk napisał na swoim fb, że "ludzie inteligentni nie mogą być wyznawcami żadnej formacji politycznej". Czy to oznacza, że prezydent Polowy nie jest inteligentny, bo wstąpił do partii? To policzek dla innych członków PiS, którzy współpracują (?) z Wacławczykiem. Z taką potrzebą chlapania jęzorem pan Dawid W. daleko nie zajedzie... Ale zapowiada się "dynamiczny" cyrk...
sprawa plagiatu jest dynamiczna
Ten wywiad był w nowinach papierowych już tydzień temu czyli przed ujawnieniem przez pana Szukalskiego faktu skopiowania cudzej pracy przez pana Wacławczyka. Tutaj przedstawia się on jako prawy wizjoner chcący dobra dla miasta i jego mieszkańców. Sprawa posłużenia się cudzą własnością bez pytania do osiągnięcia korzyści finansowych kładzie się cieniem na tej sylwetce. Jako osoba zaufania publicznego pan Wacławczyk ma teraz trudno usuwalną skazę.
Życzę dużo szczęścia!
Na czym polega plagiat -p. wiceprezydent mógłby wyjaśnić i przybliżyć to pojęcie. Jako nauczyciel akademicki z długim stażem to pojęcie też nie powinno być Panu obce. Nic to że na doktorat nie miał Pan czasu ani umiejętności -widać to Strózikowi pasuje
Bardzo dobra decyzja Polowego, wszystkiego dobrego dla obu Panów i powodzenia
Odnoszę wrażenie, że nasz Prezydent nabrał oststnio wigoru. Tylko radni blokują jego zapał. Nowy wice jest dynamiczny i roboty się nie boi. Panowie do roboty - powodzenia.
Powodzenia Panie Dawidzie aby z werwa jak zawsze.
Widać po tym jak Fita odszedł to Polowy wyraźnie przespieszyl a teraz z Wacławczykiem powinno być jeszcze dynamiczniej. Oby tak się stało.
Gratuluję i życzę powodzenia.
Rzeczywiście p. Wacławczyk zna się na kulturze i turystyce. Teraz czas aby się wykazał. Za kilka miesiecy powiem sprawdzam.