Czy Rafako ma najgorsze za sobą? Nowy prezes: Wracamy do normalnej działalności biznesowej
O błędach przeszłości, które doprowadziły Rafako na skraj upadłości, konieczności dostosowania się do realiów rynku, postawie spółek skarbu państwa, zwolnieniach grupowych oraz poszukiwaniu inwestora rozmawiamy z prezesem Rafako Radosławem Domagalskim-Łabędzkim rozmawiali Arkadiusz Gruchot i Wojciech Żołneczko.
– Został pan powołany na prezesa Zarządu Rafako. Skąd tak nagła zmiana – co się stało, że dotychczasowy prezes zrezygnował?
– To była osobista decyzja prezesa Mariusza Zawiszy. Dostałem propozycję objęcia tego stanowiska po jego rezygnacji. Zgodziłem się pokierować spółką, ponieważ uznałem, że potrzebuje ona zarządu, który zna jej problemy. Potrzebuje ludzi, którzy rozumieją aktualne wyzwania i uczestniczą w realizacji Planu Restrukturyzacyjnego. Rafako po prostu nie ma czasu, żeby ktoś się teraz uczył tej spółki. Przed nami decydujące dni i tygodnie. Rada nadzorcza chce także zintensyfikować proces pozyskiwania inwestora. Na pewno jednak zmiana prezesa nie jest zmianą strategii, jaką chcemy realizować po uprawomocnieniu układu.
– Dlaczego Rafako znalazło się w tak dramatycznej sytuacji?
– Powodów jest wiele i nie ma jednego, wiodącego. Z jednej strony zmieniał się rynek i otoczenie. Z drugiej strony zarządzanie tą spółką nie nadążało za tymi zmianami. Być może przeszacowano też możliwości własne. Rafako podjęło się wykonawstwa inwestycji o ogromnej skali, takich jak budowa bloku energetycznego w Jaworznie. Generalne wykonawstwo takich inwestycji wymaga perfekcji w zarządzaniu. Model zarządzania Rafako nie przystawał do takich projektów, jak Jaworzno czy Wilno. Obiektywnie patrząc, zarządzanie ryzykiem w tych przedsięwzięciach okazało się zdecydowanie niewystarczające. Istotne błędy popełniono już na etapie pierwotnych założeń. Doszło do drastycznego niedoszacowania budżetu. Nie należy wykluczyć również tego, że spółka nie była przygotowana na tak szybki wzrost, a jej zasoby były niewystarczające. Wszystkie te elementy spowodowały, że mniej więcej dwa lata temu nastąpiła kumulacja problemów. Kapitały spółki zaczęły topnieć w zastraszającym tempie – z dość bezpiecznej poduszki w wysokości pół miliarda złotych znaleźliśmy się w dramatycznej sytuacji ujemnych kapitałów. To oznacza, że spółka przejadła swój kapitał. Przy jednoczesnych głębokich zmianach rynku konieczne stało się podjęcie kroków radykalnych. Mówię tutaj o rozpoczęciu postępowania restrukturyzacyjnego, do czego doszło na początku września 2020 roku. To był krok, który w zasadzie uratował tę spółkę i zabezpieczył ją przed lawiną narastających zobowiązań, których terminowe rozliczanie stało się niemożliwe.
– Wróćmy do ostatnich wydarzeń. W grudniu zeszłego roku odbyło się głosowanie wierzycieli Rafako nad układem w sprawie umorzenia części zobowiązań spółki oraz zamiany reszty na akcje nowej emisji. Jak pan ocenia to, że niektóre spółki Skarbu Państwa, takie jak Energa czy Gaz-System głosowały przeciwko układowi?
– Podejście zamawiających zmieniło się w ostatnich latach. Rynek się sprofesjonalizował. Spółki należące do Skarbu Państwa rygorystycznie przestrzegają zapisów kontraktowych. Aneksowanie umów w taki sposób, żeby generalny wykonawca mógł naprawić błędy, czy nadrobić zwłokę w harmonogramie, stało się trudne, czy wręcz niemożliwe. Proszę pamiętać, że spółki Skarbu Państwa z sektora energetycznego są pod gigantyczną presją regulacji środowiskowych. W przypadku naruszenia tych regulacji grożą im ogromne kary. W sytuacji, w której Rafako miało problemy z dotrzymaniem harmonogramu takich inwestycji, wiarygodność spółki zaczęła spadać. Wobec niepewności co do przyszłości funkcjonowania Rafako, niektóre ze spółek Skarbu Państwa uznały, że lepiej zabezpieczą swoje interesy wypowiadając kontrakty czy też dopuszczając możliwość upadłości Rafako. Trzeba uczciwie powiedzieć, że sytuacja Rafako w ostatnich latach pogorszyła się a zaufanie do spółki zmalało.
Ale w ostatnich miesiącach podejście do zarządzania i do zamawiających zmieniło się znacząco. Wykonaliśmy tutaj olbrzymią pracę, starając się odzyskać wiarygodność Rafako, także jako partnera dla podmiotów związanych z państwem. Niestety, nie widzieliśmy tego jeszcze w głosowaniu nad układem, ale mamy nadzieję, że te działania zaczynają powoli przynosić pozytywne rezultaty.
Niezależnie jednak od wszystkiego – ci, którzy chcą dziś upadłości Rafako biorą na siebie odpowiedzialność za niepewną przyszłość tysięcy rodzin z regionu a zarazem za utratę silnego polskiego podmiotu w sektorze budownictwa energetycznego.
- Jednym z podmiotów, który w ostatnim czasie wypowiedział dwie umowy zawarte z Rafako jest Gaz-System. Jak zapatruje się Pan na ten ruch? Czy ta decyzja ogranicza działalność Rafako?
- Gaz-System jest wiodącym podmiotem jeśli chodzi o zlecanie dużych inwestycji w obszarze oil&gas, ale w strategii Rafako nie zakładaliśmy dynamicznej ekspansji na tym polu. Raczej skupiliśmy się na segmencie czysto energetycznym, czyli tym co Rafako skutecznie przez dekady robiło - ma w tym doświadczenie i kompetencje. Oczywiście wypowiedzenie kontraktów nigdy nie jest czymś dobrym, bo oznacza spór z zamawiającym. Tym bardziej, że w tej sytuacji mówimy o wypowiedzeniu dwóch kontraktów. Kontrakt na gazociąg Goleniów-Płoty został wypowiedziany w ostatniej fazie inwestycji, w zasadzie byliśmy już na etapie odbiorów, ta inwestycja jest gotowa w 99 procentach. Sądzę, że to wypowiedzenie jest konsekwencją utraty relacji biznesowych wynikających z opóźnienia na kontrakcie w Kędzierzynie-Koźlu. To był większy kontrakt, którego przedmiotem była budowa tłoczni gazu. Zaawansowana w 85 procentach, ale opóźniona w znacznym stopniu przez pandemię i opóźnione dostawy. Czy racjonalne jest łączenie tych dwóch projektów? Ja osobiście nie jestem co do tego przekonany.
Tym niemniej skutków tych decyzji już się nie odwróci. Konsekwencje są takie, że nie łączą już nas relacje biznesowe z Gaz-Systemem. Pozostaje jeszcze kwestia rozliczenia tej części kontraktu, który zrealizowaliśmy. Liczymy, że w Gaz-Systemie nie będą podejmować kroków, które będą szkodziły Rafako. Uważamy, że wszystkie sprawy sporne jesteśmy w stanie rozstrzygnąć bez konieczności uciekania się do środków prawnych. Dokonujemy kwerendy wszelakich rozliczeń, licząc na to, że uda się osiągnąć kompromis.
Ten facet bredzi
Za pół roku śladu po nim nie będzie...
Radziu będziesz siedział. Bez korupcji i politycznych układów Rafako dawno powinno zbankrutować. To że główny wierzyciel PKO BP zapomniał zagłosować podczas rozstrzygania układu
było polityczną ustawką. Ty, Borys, Piasecki, Milczarski i Papierski jesteście umoczeni po uszy. To co podatnicy stracili na waszych szwindlach nigdy nie zostanie zwrócone do skarbu państwa. Jedna z największych afer finansowych za czasów PiS.