Informatyk z Rudnika o sprzęcie w urzędzie: stan muzealny
Samorządowcy z Rudnika skupili się nad tematem informatyzacji urzędu. To kwestia, która co jakiś czas powraca w zmianach budżetowych przekładanych radnym na sesji.
Kolejne środki
Informatyzacja urzędu gminy Rudnik swojego czasu spotkała się z dociekliwością ze strony radnego Mirosława Golijasza, który z rezerwą podszedł do tematu, kiedy radni dowiedzieli się o kolejnych zmianach budżetowych związanych z doposażeniem urzędu. To w listopadzie ubiegłego roku pojawiła się prośba ze strony urzędników, aby przeznaczyć nieco ponad 30 tys. złotych na ten cel. Radny pytał wówczas o analizę potrzeb w zakresie dalszej informatyzacji. Wójt Piotr Rybka wyjaśniał, że analizy w urzędzie nie ma, a to, co było konieczne, zostało wymienione. – Widzimy, że są potrzeby, aby jeszcze pewne rzeczy zmienić i dokupić, i to są rzeczy, które potrzebujemy, ale one są też w dużej mierze narzucane z góry – stwierdził wójt Rybka. W podobny tonie wypowiadał się także wicewójt Tomasz Kruppa. – Robienie analizy nic nie pomoże. To bieżące potrzeby, które powodują, że system informatyczny może pracować w pełni sprawnie i bezpiecznie – dodał. W ocenie włodarza w poprzednich latach (czyli za rządów poprzedniego wójta) system informatyczny w urzędzie był niezgodny w stopniu minimalnym, jeżeli chodzi o wymogi narzucane przez Ministerstwo Cyfryzacji.
Potrzebne prace
Dyskusja powróciła na komisji komunalnej, kiedy przyszedł na nią Jarosław Borysowicz, informatyk zatrudniony w gminie od około dwóch lat. – Jeżeli chodzi o serwerownię, to stan jej był taki, że było to muzeum – mówił radnym. Wyjaśnił, że sprzęt miał średnio po 10 lat. – To powodowało problemy – relacjonował. Wyliczał, że przez dwa lata jego pracy zmian doczekała się serwerownia, która, jak podał „została postawiona od nowa”. Wymieniono również w urzędzie komputery. Około 20 zakupiono z gminnej kasy, 10 pozyskano z kornickich Eko-Okien. – Na jakiś czas, jeżeli chodzi o komputery w gminie to mamy spokój – stwierdził urzędnik. Wyjaśnił również, że obecnie prowadzi prace informatyczne w gminnym budynku przy ulicy Abpa Gawliny, gdzie mieści się Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej, Gminna Biblioteka Publiczna, Zakład Wodociągów i Usług Komunalnych oraz klub seniora.
Informatyk mówił również o bieżącej inwestycji. Tą największą jest zakup UPS-a (to urządzenie, które uchroni sprzęt oraz dane podczas przepięć, braku prądu czy burz), którego szacowany koszt jest na około 8 tys. złotych. Wicewójt Kruppa podał z kolei, że należy pochylić się nad dostosowaniem urządzeń do odgórnych wymogów, pracą nad pocztą, która obecnie pozostawia wiele do życzenia (zacina się) oraz ujednoliceniem programów edytorskich (obecnie urzędnicy dysponują różnymi).
Urząd bez prądu
W toku dyskusji pojawił się temat braku prądu w urzędzie dłużej, niż przez chwilę (zdarzają się sytuację, że nie ma prądu przez kilka godzin, a nawet z przerwami przez kilka dni). Obecnie urzędnicy dysponują w takich sytuacjach dwoma w pełni naładowanymi laptopami, udostępnionym internetem z telefonu komórkowego oraz jest jednym działającym telefonem stacjonarnym.
Radny Krzysztof Badurczyk zastanawiał się, czy nie warto w takiej sytuacji zakupić 15 kw agregatu prądotwórczego. Szacował, że inwestycja powinna wynieść około 15 tys. złotych. Wicewójt Kruppa wskazywał, że jeżeli mowa o zakupie, to warto zastanowić się nad silniejszym, a cenę określał na około 40 tys. złotych. Mówił, że w tej sytuacji można byłoby go wykorzystywać nie tylko w chwili, kiedy urząd jest bez prądu, ale też na różne imprezy czy wypożyczyć na potrzeby jednostki OSP. Z tym zgadzał się radny Artur Osak. Odmiennego zdania był z kolei Mirosław Golijasz. – Agregat, który pracuje dla sieci gwarantowanej, nie może być odłączany – wskazał i wyliczał, że moc, którą potrzebuje urząd, nie jest potrzebna aż tak duża.
Plany a wymogi
Radny Golijasz wskazał z kolei na potrzebę wdrożenia programu ułatwiającego kontakt urzędu z mieszkańcem. Tam można byłoby sprawdzić m.in. aktualne zaległości podatkowe i od razu je opłacać. Sekretarz Joanna Kosel odpowiadała, że na razie trudno jej odpowiedzieć na to pytanie, czy takie rozwiązanie zostanie wdrożone. Wskazała, że najpierw gmina musi podejść do tematów ministerialnych. Tym aktualnym jest system informatyzacji gminnej, dzięki któremu mieszkańcy będą mieli dostęp do przeglądania studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. – To obecnie wymóg – mówił wicewójt Kruppa, argumentując, że z tym tematem muszą zmierzyć się samorządy w całej Polsce. Jak podał, obecnie w powiecie raciborskim takim narzędziem dysponuje tylko Racibórz, posiadając Elektroniczny System Informacji Miejskiej (ESIM).
(mad)
Ludzie
Były radny gminy Rudnik.
Sekretarz Gminy Rudnik
Radny Gminy Rudnik.
Sołtys Strzybnika, były radny gminy Rudnik.
Wójt gminy Rudnik.
Wicewójt gminy Rudnik
Może i za Wójta Pieruszki nie było tak "nowocześnie",nie było też fontann, służbowych aut, monitoringów, masztów, tony kamieni przed urzędem czy monstrualnych tablic informacyjnych. Serwer był, obsługiwał to co należało, bez zbędnych "fajerwerków". Za to szkoły funkcjonowały bez zarzutu, petenci na informacje nie musieli czekać miesiącami, każdy mógł śledzić prace komisji i Rady Gminy, a koszty bieżące urzędu i jednostek o WIELE, wiele niższe. Może było mniej gadżetów ale za to co roku starczało na inwestycje bez zaciągania niebotycznych kredytów, zaś wykwalifikowana kadra zabezpieczała potrzeby małej gminy i nie trzeba było mnożyć dodatkowych ETATÓW. Myślałam, że jak już tak doinwestują ten urząd pod względem nowoczesnych urządzeń i oprogramowań, to kilka etatów okaże się zbędnych i suma sumarum koszty bieżące administracji pójdą w dół? Niestety wygląda to w rudnickim urzędzie tak, że wprost proporcjonalnie do "unowocześniania" przybywa urzędniczych etatów, ale jakaś logika i w tym szaleństwie jest!!! Przecież te komputery, serwery, bajery KTOŚ musi obsługiwać, a sami wójtowie z sekretarzem już RADY NIE DAJĄ.
Jak napiszecie wniosek o informację publiczną to rzadko mieszczą się w ustawowych dwóch tygodniach, by dać odpowiedź, bo NIE WYRABIAJĄ z NAPISANIEM KILKU ZDAŃ. Nie wiem, może mają teraz inny problem, jak te super nowoczesne sprzęty obsłużyć?
Wójt Alojzy Pieruszka nie potrzebował w robocie gadżetów, nowinek technicznych, super serwerów, wypasionych komputerów i innych szmerów, bajerów, a urząd NORMALNIE funkcjonował!!! Żadna kontrola nie zakwestionowała "muzealnych"okazów informatycznych, a bywały w urzędzie nader często.
Czy nie robili audytu w urzędzie, jak obejmowali władzę? Co wykazał audyt i kontrole w zakresie informatyzacji? Niech pokażą konkretne wnioski z audytu, a nie bawią się w KUSTOSZY i przewodników muzealnych!
Nie wiem ile już pieniędzy z kasy podatników wydali Wójtowie i Pani Sekretarz na szeroko pojętą "informatyzację" ale końca tego "UNOWOCZEŚNIANIA" i drenowania budżetu podatników, w tym temacie, na razie nie widać?
Redaktor artykułu takiego pytania nie zadał, a byłoby właściwe i na miejscu. To chyba urzędnicy zdołają policzyć przy tak nowoczesnym sprzęcie jaki obecnie posiadają? Zadamy pytanie i zobaczymy ile czasu trzeba będzie trzeba czekać na takie wyliczenie?
Do obsługi OpenOffice i arkusza kalkulacyjnego potrzeba procesora ośmiordzeniowego. Panowie, proście o zdrowie.