Racibórz 2030: przytulny i rodzinny czy wielki i przemysłowy?
Drugie warsztaty związane z budowaniem strategii rozwoju miasta do 2030 roku odbyły się 15 marca w internecie, na platformie Zoom. - Mamy 100% wyższą frekwencję niż za pierwszym razem - stwierdził na początek wiceprezydent Raciborza Dawid Wacławczyk. Na inaugurujących warsztatach było dwóch mieszkańców, na drugich - czterech.
Rozmawiano też o komunikacji publicznej, w kontekście połączeń na linii centrum - dzielnice. - Nie stać nas na częściej kursujące autobusy. Co kwadrans nie będzie w Raciborzu takich połączeń - zaznaczył wiceprezydent Wacławczyk.
O problemach z transportem publicznym mówiono również w kontekście kolei. - Np. połączenie z Raciborza do Katowic przez Gliwice jest z rana albo o godz. 4.00, albo 8.40. Pierwsze za wcześnie, drugie za późno by myśleć o dojeździe do pracy pociągiem - stwierdził jeden z rozmówców.
Rower na weekend
Prowadzących warsztaty zainteresowało czy wiosną raciborzanie przesiadają się z transportu publicznego i prywatnych samochodów na rowery, żeby dojeżdżać do pracy. D. Wacławczyk stwierdził, że wiosną widać więcej rowerzystów, ale jeżdżących typowo rekreacyjnie. Uczestnicy spotkania zauważyli, że w mieście brakuje ścieżek rowerowych, a wiceprezydent sprecyzował, że brak jest "dróg rowerowych".
Padło też zdanie o tym, aby w przyszłości jak najmniej betonować w Raciborzu i sadzić więcej drzew.
- Chcemy tu dobrego "slow city" - oznajmił D. Wacławczyk.
Luk Palmen zwrócił uwagę na zagrożenie, że małym mieście jest mniej podatników, a to wiąże się z mniejszymi wpływami do budżetu miasta na realizację usług na wysokim poziomie.
Jednym z wniosków końcowych była potrzeba szukania nowych form komunikowania się urzędników z raciborzanami. Jednym z rozwiązań miałaby być strona internetowa alternatywna dla mediów, z przekazem z Miasta. Doszukiwano się przyczyn tak niskiej frekwencji na spotkaniach o strategii. - W internecie widać zniechęcenie wobec myślenia o zmianach w Raciborzu czy dyskusji o szansach jego rozwoju - zauważyli uczestnicy.
Wiceprezydent podziękował za te uwagi. - Cucicie nas, że nie jest tak, jak myślimy, że zrobiliśmy wszystko, co można było - przyznał. Wyjawił też, że urząd prowadzi rozmowy z proboszczami, żeby wykorzystać również kanał kościelny do rozpropagowania informacji o warsztatach ze strategii.
Dawid Wacławczyk powiedział na koniec, że od dawna obserwuje, że w tematach publicznych więcej jest głosów krytycznych aniżeli tych na temat proponowanych rozwiązań. - Cieszę, że na tych spotkaniach mamy do czynienia z realistycznymi głosami. W pracach nad poprzednią strategią dominował pogląd, jak Racibórz ma stać się dużym miastem, dlaczego nie jest taki jak Kraków czy Wrocław. Teraz rozmawiamy o czym innym, a ja dostrzegam, że ten kompleks Raciborza jako małego miasta to może być jego największy atut - podsumował wiceprezydent.
Kolejne warsztaty - znów w formule on-line (link jest podawany na stronie raciborz.pl) odbędą się w środę 17 marca i skierowane będą przede wszystkim do raciborzan z Ostroga i z centrum miasta.
Ludzie
Radny, były wiceprezydent Raciborza
Ludzie pracujący nie mają czasu na rozmowy w wyznaczonych przez was terminach i godzinach. Albo robicie coś dla siebie, albo dla ludzi. To raz. Dwa, społeczeństwo jest zniechęcone zlewaniem jego opinii przez lata. Kolejna sprawa. Stwórzcie np adres mailowy na propozycje i sugestie, to może będzie większy odbiór, gdy ludzie będą mogli coś zrobić w wolnym czasie
Mam takowy dylemat czy pan wiceprezydent powinien być tu, gdzie jest. Może wziąłby na czas wyjaśnienia sprawy rzekomego plagiatu jakiś bezpłatny urlop i zaczekał aż sprawa się wyjaśni? Na tym stanowisku lepiej byłoby aby zajmował je ktoś bez skazy, a sprawa rzekomego plagiatu jednak kładzie się cieniem na postaci pana wiceprezydenta. Z takim niewiadomo czy czystym w pełni przewodnikiem mamy podążać w przyszłość?