Z ziemi się dymi, mieszkańcy się boją, a SRK umywa ręce
Szyb „Jedłownik II” zlokalizowany przy ul. Górniczej można dostrzec z wielu miejsc Wodzisławia Śl., a nawet okolic. Dopiero podchodząc znacznie bliżej tego obiektu, można zauważyć, że jedna z tamtejszych działek jest niebezpieczna dla otoczenia.
Brak możliwości interwencji
Decyzja starostwa nakładająca na SRK obowiązek ograniczenia oddziaływania na środowisko i jego zagrożenia oraz przywrócenia środowiska do stanu właściwego została przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchylona i przekazana do ponownego rozpatrzenia. W efekcie 15 stycznia 2021 r. starostwo wydało decyzję, którą umorzyło jako bezprzedmiotowe postępowanie administracyjne wszczęte z urzędu, w sprawie nałożenia obowiązku ograniczenia oddziaływania na środowisko i jego zagrożenia oraz przywrócenia środowiska do stanu właściwego obejmującego teren zwałowiska odpadów pogórniczych zlokalizowanego przy ul. Górniczej w Wodzisławiu Śl. Jak tłumaczy Wojciech Raczkowski, wydając orzeczenie, wzięto pod uwagę kilka przesłanek uzasadniających podjęte rozstrzygnięcie. To m.in. fakt, że na zapożarowanej nieruchomości nie jest wykonywana obecnie żadna działalność przez podmiot korzystający ze środowiska, powodująca podpowierzchniową aktywność termiczną obiektu. W efekcie nie występują przesłanki dla zastosowania normy prawnej zawartej w Prawie Ochrony Środowiska, a starostwo utraciło możliwość interwencji.
Są tabliczki
Nasuwa się więc myśl, że zapożarowaną działką powinien się zająć jej właściciel. Nie wiadomo jednak, kto nim jest. Z zapisów księgi wieczystej dawnej, wynika, iż właścicielami nieruchomości są rolnik Nikolaus (Mikołaj) S. i jego małżonka Anna T. Wpis jest jednak... ze 15 stycznia 1894 r., zatem dzisiaj potencjalnymi właścicielem bądź właścicielami są spadkobiercy tych osób. – Do stwierdzenia tego faktu potrzebne jest jednak przeprowadzenie postępowania spadkowego. Nie jest to jednak nasze zadanie – mówi Wojciech Raczkowski. Odrębnym pytaniem, na które już chyba nikt nie udzieli odpowiedzi jest to, jak doszło do tego, że kopalnia składowała odpady powydobywcze na terenie, który do niej nie należał i dlaczego przez lata nie uregulowano tej sprawy? Może o działce zapomniano?
W sprawę zaangażowało się miejskie Biuro Zarządzania Kryzysowego. Jak przekazuje nam jego kierownik Beata Drzeniek, podjęte zostały działania zmierzające do ograniczenia dostępności do zapożarowanego terenu, który jest ogólnodostępny, gdyż nie jest w żaden sposób ogrodzony. – Postawiliśmy trzy tabliczki informujące o tym, ze ten teren jest niebezpieczny – mówi nam. – Są to działania prewencyjne. Działka jest terenem prywatnym dlatego nic więcej zrobić nie możemy – dodaje. Również dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu Śl. Jacek Filas przyznaje, że wchodzenie na działkę przy ul. Górniczej jest niebezpieczne. – Temperatura w wielu miejscach jest tam znacznie podwyższona, co pokazuje kamera termowizyjna. Powinno się nie wchodzić na ten teren – mówi jednoznacznie. Próbowaliśmy się skontaktować z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska w Katowicach. Chcieliśmy ustalić, czy prowadzone były z ich strony jakieś działania, kontrole, czy inspekcje. Oczekujemy na odpowiedź.
(juk)
To po co wogole jest starostwo ??
To co czytam do starostwa należy aby zlikwidować ten smog panowie ze starostwa puknijcie się w głowę to co zrozumiałem to ten smog może się ulatniać w powierzę 30 lat i problemu nie ma dla starostwa coś tu nie gra .
Byłem zobaczyć tam dalej się dymi i nikt z tym nie robi czemu ochrona środowiska sie tym nie zajmie ?
To rzeczywiście trochę naciągane stanowisko instytucji. Za usunięcie odpadów, według prawa, odpowiada właściciel posesji, na której leżą, ale tylko wtedy, gdy nie wiadomo czyje te odpady są. Tu wiadomo, kto jest sprawcą ich złożenia na działce i jest określony następca prawny tego zakładu. Prace wykonywał PBSz. Jeśli to, co zostawił, w otoczeniu szybu, przeszło na stan SRK, to odpady i skutki ich składowania także.
Jak można umorzyć tak ważną sprawę przecież tam wprost do powietrza co wdychamy wydostaje się smog . Czyli jeśli nie ma winnego do ukarania to już ten wydobywający się smog może się wydostawać i truć ludzi. Panowie ze Starostwa chyba jaja robią się z obywateli .
W opinii Spółki żałosne a starostwo nie swojej opini
Lepiej te gazy w powietrze wypuszczać i ludzi truć to jest już nie możliwe co te urzedniki opowiadają .
Tam drzewa porosły i korzenie dały powietrze i przez to sie to zapaliło SRK niech się na uczy prawdę pisać
W latach, kiedy PBSz głębił ten szyb, chyba na własność gruntu nikt nie zważał. A teraz klops.