Matka alkoholika: Szpony nałogu są niewyobrażalne
– Nie wiem, co jeszcze mam więcej zrobić – opowiada matka alkoholika, walcząca każdego dnia o swojego syna. Kobieta w emocjonalnej rozmowie podzieliła się z nami, z czym musi mierzyć się rodzina uzależnionego. Opowiada o początkach problemu, chwilach dających nadzieję i tych, które ją odbierają.
Rowerem po piwo
Promilowi recydywiści. Czy wymiar sprawiedliwości jest wobec nich bezradny? – pod takim tytułem przed kilkoma tygodniami na łamach „Nowin Raciborskich” opublikowaliśmy artykuł dotyczący problemu, jaki wybrzmiewa w Rudyszwałdzie w gminie Krzyżanowice. Do tematu wracamy po tym, jak skontaktowała się z nami matka jednego z alkoholików opisanych w tym artykule.
Przypomnijmy, w przygranicznej wsi, co jakiś czas w ręce mundurowych wpada troje nietrzeźwych rowerzystów. Jak usłyszeliśmy od mieszkańców, to mężczyźni „na życiowym zakręcie”. Po trunki jeżdżą rowerem głównie do sąsiednich Czech. Po ich wypiciu ponownie wsiadają na rower i tutaj pojawia się problem, bo wracają stamtąd już wężykiem. Mundurowi nakładają na 43-latka, 34-latka i 23-latka mandaty, ale to zdaje się na nic. – My mamy obowiązek ich zatrzymać, a od wymierzania kary są sądy – mówił nam rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu nadkom. Mirosław Szymański, kiedy pytaliśmy, jak to jest, że trzech mężczyzn nagminnie łamie przepisy, sąd zakazuje im jazdy na rowerze, a oni nadal to robią.
Języka zasięgnęliśmy także w gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, której przewodniczy Małgorzata Krzemien, będąca również sekretarzem gminy*. Dowiedzieliśmy się wówczas, że komisja prowadzi szereg działań zarówno profilaktycznych, jak i zmierzających do zobowiązania na leczenie odwykowe osób uzależnionych od alkoholu. Jak wyjaśniała przewodnicząca Krzemien, wobec wszystkich osób zgłoszonych do GKRPA prowadzone są wszechstronne działania. Na terenie gminy działa punkt konsultacyjny, gdzie w pierwszej kolejności udzielana jest porada i pomoc osobie uzależnionej, aby dobrowolnie poddała się leczeniu. Wobec osób, które uchylają się od dobrowolnego leczenia GKRPA kieruje wniosek do sądu o przymusowe leczenie, gdyż leczenie osób uzależnionych, co do zasady jest dobrowolne, a przymus leczenia może być nałożony wyłącznie przez sąd. Jednocześnie Małgorzata Krzemien wskazała na związane ręce ze strony komisji. – W opisanej przez Pana sytuacji dot. zdarzenia w Rudyszwałdzie nie było zgłoszenia do GKRPA zarówno ze strony policji, która brała udział w zdarzeniu, jak też rodziny, sąsiadów czy innej instytucji. W związku z powyższym GKRPA nie ma możliwości podejmowania działań wobec osób, których nawet nie jest w stanie ustalić tożsamości. Zapewniam, że jeżeli tylko zostanie skierowany wniosek do GKRPA w Krzyżanowicach dot. konkretnych osób, które w związku z nadużywaniem alkoholu systematycznie zakłócają spokój lub porządek publiczny, komisja niezwłocznie podejmie działania – przekazała nam pani przewodnicząca.
Walka rodziny
Po publikacji artykułu z redakcją „Nowin Raciborskich” skontaktowała się matka 34-letniego mężczyzny. Na łamach prasy pragnie pozostać anonimowa. W rozmowie z nami opisuje natomiast bezustanną walkę o swoje dziecko, nie zgadzając się tym samym, że ze strony rodziny, nie było żadnego zgłoszenia skierowanego do GKRPA w Krzyżanowicach.
Problem alkoholowy mężczyzny zaczął się około cztery lata temu. Początkowo jedno piwo wypijane każdego dnia, było postrzegane, jako potrzeba odstresowania się. Niestety, apetyt mężczyzny ciągle rósł. Nawet nie zdążył spostrzec się, że alkohol stał się dla niego czymś bliższym, że wpadł w jego szpony. W międzyczasie wyprowadził się ze swojego rodzinnego domu do mieszkań socjalnych w Rudyszwałdzie i wydaje się, że właśnie ta decyzja pogrążyła go w nałogu. – Z tego co słyszałam, policja interweniowała tam bardzo często, jednak jako matka już wiele zrobić nie mogłam – opowiada nam drżącym głosem. Jednak chcąc ratować swoje dziecko, skontaktowała się z gminną komisją rozwiązywania problemów alkoholowych w Krzyżanowicach. Wysłała tam pełen emocji list, ale jak twierdzi, żadna pomoc z tej strony się nie pojawiła. – Zaobserwowaliśmy jego narastającą nadpobudliwość, agresję, obniżenie nastroju z cechami depresyjnymi. Zgłaszał myśli samobójcze. Nie radzi sobie z trudnościami i przeciwnościami, które sam tworzył. Kierował samochodem pod wpływem alkoholu i w konsekwencji zostało zabrane mu prawo jazdy. Wcześniej miał wypadek, z którego wyszedł z życiem, a samochód nadawał się do kasacji. Te zdarzenia nie spowodowały zmiany w jego zachowaniu – pisała kobieta do komisji w maju zeszłego roku.