Szczęśliwy finał poszukiwań. Po 7 tygodniach Straszek odnalazł się... w Czechach
To było długich 7 tygodni. Dokładnie po takim czasie odnalazł się piesek z Radlina, Straszek. Za znalezienie psiaka wyznaczona była wysoka nagroda.
Psiak zaginął 10 lutego tego roku, był świeżo po adopcji ze schroniska Psitulmnie w Zabrzu. W samym Wodzisławiu Śląskim pojawiło się wiele ogłoszeń o zaginięciu psa wraz z jego zdjęciem, numerem kontaktowym oraz informacją o nagrodzie dla znalazcy. Informacja opublikowana była także na łamach portalu Nowiny.pl i została przekazana przez internautów na wielu grupach społecznościowych. Mijały tygodnie, podczas których pojawiały się pojedyncze informacje o możliwym miejscu pobytu Stracha. W końcu, pod koniec marca zdarzył się prawdziwy cud - piesek został rozpoznany... w Czechach, a konkretnie w okolicy Karwiny. Na czeskich forach facebookowych pojawiło się zdjęcie Stracha, który został rozpoznany po polskiej stronie granicy. Psiaka udało się złapać i przekazać opiekunom ze schroniska w Zabrzu.
- Ostatnie 7 tygodni od momentu zaginięcia Straszka, to był okropnie trudny dla mnie czas. Choć od pierwszego dnia kiedy poznałam Straszka wiedziałam, że bardzo tego pieska kocham. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo jest dla mnie ważny. Dziś wiem, że w życiu może się wszystko wydarzyć, ale zawsze do końca trzeba wierzyć i się nie poddawać. Dzięki Straszkowi poznałam cudownych ludzi którzy są chętni do pomocy i otwarci na problem drugiego człowieka. Bardzo wszystkim dziękuję za każdy sygnał o Straszku, za to że ludzie byli czujni, reagowali na ogłoszenia o Straszku. Żadne słowo nie wyrazi mojej radości i wdzięczności za uratowanie Straszka. Największy cud jaki mógł się dla mnie wydarzyć, właśnie się ziścił. Straszek znalazł się żywy i zdrowy. Bardzo wszystkim dziękuję - pisze pani Beata Pogoda, opiekunka psa ze schroniska na swoim profilu Facebook dziękując za pomoc w poszukiwaniach.
- Z całego serca dziękujemy pani Tana Zelinova, jej córce Terez Zelinova i mężowi Martin Zelina. Nie ma takich słów, którymi można by było wyrazić naszą wdzięczność. Ta wspaniała rodzina złapała naszego zaginionego Straszka, który zaginął 10 lutego. Po 7 tygodniach tułaczki, wychudzony i brudny przekroczył czeską granicę, gdzie na swojej drodze spotkał dobrych ludzi, którym nie był obojętny jego los, którzy nie odpuścili do póki się nie udało. Państwo odmówili przyjęcia nagrody wyznaczonej przez ukochaną wolontariuszkę Straszka - Beatę Pogoda, która nie straciła nadziei, spędziła wiele godzin na poszukiwaniach. Poruszyła niebo i ziemię by odnaleźć swojego przyjaciela. Ogromne podziękowania również dla wszystkich zaangażowanych w poszukiwania i tych na miejscu i wirtualnie udostępniając ogłoszenie. Dzięki tym wszystkim, swoim aniołom Strachu w końcu jest bezpieczny - czytamy na stronie schroniska dla zwierząt Psitulmnie.
Data urodzenia Stracha szacowana jest na 2013 rok, więc jest to już wiekowy piesek. Na chwilę obecną pozostaje w schronisku w Zabrzu, bo wymaga pracy (jest psem lękliwym, a tak długa tułaczka również wywarła na niego duży wpływ). Na chwilę obecną nie wraca do rodziny adopcyjnej z Radlina. Co przyniesie przyszłość? Czy Strach wróci do Radlina? A może zostanie w schronisku w Zabrzu? A może pojawi się pod dachem opiekunki Beaty? Tego jeszcze nie wiadomo.