Dobre chęci, anonimowa skarga i... spory niesmak
Zamiast radości i uśmiechu, rozczarowanie i smutek? Pojawiły się anonimowe zarzuty, że do uczniów Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczo-Rewalidacyjnych nie trafiły wymarzone prezenty. Trwają postępowania sprawdzające te doniesienia. Wicedyrektor szkoły odpowiada, że wokół akcji pomocowej, zorganizowanej poza szkołą, zabrakło koordynacji.
WODZISŁAW ŚL. Na początku października zeszłego roku rozpoczęła się czwarta edycja inicjatywy pn. „Podaruj radość”. Przedsięwzięcie, którego pomysłodawcą była wodzisławianka Klaudia Szubert, miało na celu spełnienie marzeń dzieci chorych, niepełnosprawnych i mieszkających w rodzinie o bardzo trudnej sytuacji materialnej. Nad akcją pojawił się cień.
Akcja niosąca radość
Prezenty w ramach akcji „Podaruj radość” trafiły do kilku potrzebującym rodzin z Turzy Śląskiej i Kokoszyc oraz do podopiecznych: Stowarzyszenia Błękitny Anioł, Stowarzyszenia Radlińska Przystań, Zespołu Szkół na 6 w Rybniku, Sekcji Osób Niepełnosprawnych działającej przy TPP Radość Życia w Pszowie, a także Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczo-Rewalidacyjnych w Wodzisławiu Śl. „Dzięki ogromnemu zaangażowaniu wielu osób, które zaangażowały się w akcję udało się spełnić 1050 marzeń 464 dzieci” – informowała kilka miesięcy temu na łamach Gazety Wodzisławskiej Klaudia Szubert. Wyjaśniła, że podarunkowy spis, zawierający krótką historię każdej osoby, która o nie prosiła tworzyły m.in. bluzy, słuchawki, wrotki i gry. „Ze względu na pandemię koronawirusa przedsięwzięcie przybrało inną formę niż w latach poprzednich. Prezentów nie zbierałam ja osobiście, tylko były one bezpośrednio zamawiane do placówek. Nie uczestniczyłam także w rozdawaniu prezentów. Zamiast mnie zrobili to dyrektorzy i pracownicy placówek” – tłumaczyła.
Anonimowe zarzuty
Kilka tygodni temu do rady powiatu wodzisławskiego trafiła anonimowa skarga. Autor bądź autorzy skarżyli się na liczne uchybienia w przeprowadzeniu akcji „Podaruj radość”. Głównie chodziło o podział prezentów pomiędzy wychowanków – zdaniem autora lub autorów skargi – niezgodny z zasadami akcji oraz wolą darczyńców. W skardze podane zostały konkretne przykłady naruszeń, np. jedna z uczennic nie brała udziału w akcji, a mimo to otrzymała prezent, który przeznaczony był dla innej dziewczynki. Opisano również, że jeden z podopiecznych marzył m.in. o mopie Vileda i środkach czystości. „Niestety mop się gdzieś zawieruszył, za to środki czystości były zapakowane w karton po mopie. Jakim prawem ktokolwiek zdecydował, że ten prezent nie trafi do tej osoby? Czyżby został zabrany przez kogoś lub użyczony na potrzeby szkoły?” – pytano w piśmie. Autor lub autorzy pisma podkreślili, że każdy z darczyńców zaangażowany w akcję wybierał konkretne dziecko i z myślą o nim kupował prezent. „Dlaczego naszym dzieciom odbiera się prawa do marzeń i pozbawia resztek ludzkiej godności? Jaki jest powód, że prezenty zakupione dla naszych dzieci nie dotarły do nich, mimo tego, że wiemy, że zostały dostarczone do szkoły? Skoro prezenty nie trafiły do wybranych osób, to gdzie są?” – pytali dalej autorzy pisma, którzy uważają, że za zamieszanie z prezentami odpowiada jeden z wicedyrektorów szkoły.
Niestety mam wrażenie, że osoby niepełnosprawne zostały najpierw shejtowane, a teraz zostawione same sobie. Ci którzy powinni chcieć najbardziej wyjaśnienia tej sprawy udają, że nikt nic nie widzi i teraz mówią, że wszystko jest wporządku. No nie jest, bo matki dzieci niepełnosprawnych musiały iść do mediów żeby ktoś ich wysłuchał. Muszą iść do prokuratury, bo wy odwróciliście się plecami do nich udając, że nic nie słyszycie i nie widzice Jakimi jesteście ludzmi? Co sobą prezentujecie?
Odnosi się wrażenie, że Starostwo chce sprawę zamieść pod dywan. Skoro prokurator się czegoś dopatrzył to znaczy, że cos jest na rzeczy. Mam nadzieję , że sprawa będzie doprowadzona do końca a prawda powinna wyjść na jaw. Jeśli to wszystko co piszą i mówią to rawda to ktoś powinien ponieść kosekwencje.
Ciekawe dlaczego z sesji rady powiatu nie napisano o niewłaściwym stroju osoby, która prezenty rozdawała. Czy tak zachowuje się nauczyciel zgodnie z kodeksem etycznym i moralnym?
Mówisz o pisie jakiś trzech osob. Tam wygląda jakby każdy robił co chce, jeden pisze, drugi przybija sobie pieczątki inny wysyła i tylko rodzice nie wiedzą, że ktoś w ich imieniu pisze i się wypowiada. A w starostwie nie dopatrzyli się nieprawidłowości. No cóż jedno pismo w te czy wewte co za różnica, pieczątka tam czy tam. Sam się zastanawiam czy nie napisac jakiegoś pisma i skoczyć do nich po pieczatke. Bajzel to mało powiedziane. W tej szkole to tylko uczniowie są normalni.
Ciekawe. Dlaczego Nowiny nie podały co takiego wydarzyło się na ostatniej sesji rady powiatu wodzisławskiego? Dlaczego nie opublikowały listu rodziców przeciw jednej z radnych PiS? Dla mnie jesteście stronniczy i niewiarygodni!!!!
Przykre że ktoś mogł zrobić coś takiego dzieciom niepełnosprawnym. Na portalu p. Klaudii ta sama dyrektor pisze, że wszystko dotarło. Więc co jest grane, kto kłamie. Ale oczywiście w powiecie wszystko pasuje, kontrola wyszła cacy bo jak miała wyjść i tam jest wszystko gut, to tylko niepełnosprawni i anonimy. Do kosza i zasypać. Powtórka z ZAZ. Brak szacunku dla człowieka niepełnosprawnego.
Zarzuty nie były anonimowe, tylko składane przez organizatorkę akcji. Miała dowody na to, że została wprowadzona wielokrotnie w błąd, a sama akcję zorganizowała i chciała dopiąć na ostatni guzik. Dyrekcja później broniła się w żenujący sposób. Ja byłam jednym z darczyńców i jestem oburzona tym, jak ta szkoła zepsuła taką piękną akcję i bez zgody organizatorki czy darczyńców postanowiła sobie rozporządzać naszym mieniem. przeznaczaliśmy prezenty na konkretne osoby z konkretnymi potrzebami, a nie na szkołę ogólnie. Z tego, co wiem, to nie jedyne postępowanie przeciwko tej szkole.
Ale GAŃBA.
Jest XXI w., krzyki o godności, tolerancji i ochronie życia od poczęcia. Jednak jak przyjdzie zmierzyć się z rzeczywistością to krzykacze zapominają.
"Prezenty" , "to tylko mop", podważanie marzeń uczni,itd...... a gdzie w tym wszystkim jest osobą niepełnosprawną? Niepełnosprawni to nie przedmioty, które nie czują i nie mają praw..... To żywe istoty, które czują, słyszą i przeżywają silniej niż przeciętny człowiek. Dla nich nie ma znaczenia cena, ale rzecz o której marzył.
Floyd rozumiem, że jesteś zapoznany ze specyfiką osób niepełnosprawnych. Z tego co mi wiadomo w temacie mopa to chłopak rysował swój list w szkole. W tej szkole nie przebywają tylko dzieci ale również dorosłe osoby niepełnosprawne. Co w tym dziwnego, że ktoś chciał mopa i środki czystości? Osobiście znam tą sytuację i chłopak uwielbia sprzątanie a o marzeniach się nie dyskutuje. Jeśli 40 - letnia osoba niepełnosprawna będzie chciała kredki Bambino i kolorowankę też będziecie wątpić w szczerość marzeń? Proponuje popracować z osobami niepełnosprawnymi i dopiero wtedy negować. Sytuacja jest przykra i osoby, które mają zastrzeżenia nie kandydują na stołek dyrektorski.
"... jeden z podopiecznych marzył m.in. o mopie Vileda i środkach czystości... "
No, jeśli te dzieci maja takie marzenia, to nie mam pytań....
Dobrze, że pojawił się ten ostatni akapit, bo przeciętny człowiek nawet sobie sprawy nie zdaje, jakie rzeczy można wyprawiać, gdy idzie o cenne, publiczne stołki. Jak widać, w PL lepiej nic nie robić "na gębę", a wszystko "na papier", szczególnie w "oświacie". Teraz, kiedy na butach wynoszeni są nieprawomyślni profesorowie uniwersytetów...