Strażacy reanimowali mężczyznę w Skrzyszowie
W wyniku braku dostępnej karetki pogotowia w niedzielę 18 kwietnia ok. godz. 15.00 strażacy z OSP Skrzyszów, OSP Łaziska oraz JRG Wodzisław zostali wezwani na ul. Zieloną. Doszło tam do nagłego zatrzymania krążenia u mieszkańca w wieki 45 lat.
Strażacy reanimowali mężczyznę w Skrzyszowie
Strażacy od razu po przyjeździe przystąpili do udzielenia kwalifikowanej pierwszej pomocy. Przejęli reanimowanie pacjenta od rodziny poszkodowanego. Podczas resuscytacji używali m.in. defibrylatora automatycznego AED. - Niestety pomimo zaangażowania strażaków i ratowników medycznych mężczyzny nie udało się uratować – informują strażacy z OSP Łaziska. Warto dodać, że załoga pogotowia dojechała na miejsce kilka minut po przyjeździe strażaków, którzy już rozpoczęli prowadzenie czynności medycznych.
Chory kraj, strażacy OSP (ochotnicy zbiegający się do remizy po 5 czy 10 minutach), są pierwsi na miejscu i reanimują człowieka, bo karetki nie wiadomo gdzie. Przecież to nie ma żadnego już sensu, a jak pisze gość niżej to tylko pro psycho żeby było wiadomo że coś ktoś robi. Wynik jest w 90% taki sam - akt zgonu, albo 10% roślina z człowieka po tak długiej jednak niemedycznej reanimacji. Trwoga, żal, wstyd. Tylko gdzie jest pan starosta Bizoń, że w czasie pandemii nie potrafi zwiększyć karetek systemowych z 5 do 6 czy 7 w powiecie wodzisławskim?
Pogadajcie ze strażakami OSP innych powiatów. Jeżdżą do pacjentów bardzo często (Cieszyn, Bielsko, czy Oświęcim to już norma). Nierzadko reanimują po 2-3 godziny (im nie wolno przerwać / odstąpić, chyba że jest całkowite wytrzewienie, brak głowy, itp), Po czem przyjeżdża karetka i lekarz od razu wystawia kartę zgonu.