Incydent na Kopernika. Samochód utknął na torach, pociąg musiał hamować
Do groźnie wyglądającej sytuacji doszło na ul. Kopernika w Wodzisławiu Śląskim w piątek, 23 kwietnia po godz. 15.00. Samochód osobowy wjechał na tory kolejowe i nie zdołał z nich zjechać na czas. Rogatki się zamknęły, a kierowca utknął.
Utrudnienia na wodzisławskich drogach
Nie dość, że obecnie kierowcy w Wodzisławiu znów mają utrudnione życie ze względu na zamknięcie wiaduktu na ul. Jastrzębskiej (z powodu kładzenia kolejnej warstwy asfaltu), to jeszcze utknęli na ul. Kopernika. Powodem powstania w piątek po południu gigantycznych korków był kierowca, który utknął na przejeździe kolejowym. Nikomu na szczęście nic się nie stało, ale ruch kolejowy musiał na jakiś czas zostać wstrzymany, opóźnione były także autobusy, które również utknęły w korku. Jak poinformował nas Patryk Błasik z wodzisławskiej komendy policji, kierowca został ukarany mandatem karnym.
To nie pierwszy raz w tym miejscu...
26 listopada 2019 roku w tym miejscu doszło do podobnego incydentu. Pisaliśmy o tym tutaj Krok od tragedii na przejeździe kolejowym w Wodzisławiu. 18 marca 2018 roku z kolei mieliśmy w tym miejscu incydent z udziałem autobusu. Na zapisach z kamer ewidentnie widać jak kierowca autobusu miejskiego popełnia dwa wykroczenia. Wyjeżdżając z ulicy Skrzyszowskiej na ulicę Kopernika nie stosuje się do znaku "Stop", a następnie, lekceważąc sygnały ostrzegawcze tj. czerwone światła, przejeżdża przez tory, mimo zamykających się już szlabanów. O sprawie można przeczytać tutaj Z pasażerami i szlabanem na dachu prosto pod pociąg. Tak się jeździ w Wodzisławiu [FILM]
Co zrobić, gdy utkniemy?
PKP PLK przypomina, że w przypadku, gdy utkniemy na przejeździe między zamkniętymi rogatkami – jeśli pojazd jest sprawny – powinniśmy bezzwłocznie staranować rogatkę. Rogatki posiadają specjalne bezpieczniki, które pękają w kontrolowany sposób. Gdy nasze auto utknie na torach wskutek awarii i nie można go uruchomić, należy jak najszybciej z niego wysiąść wraz ze współpasażerami i skorzystać z żółtej naklejki, którą znajdziemy na napędzie rogatkowym od strony torów.
Jak to działa?
- Samochód zostaje unieruchomiony na przejeździe.
- Kierowca dzwoni na numer alarmowy 112, zgłasza zagrożenie i podaje indywidualny numer identyfikacyjny przejazdu, znajdujący się na Żółtej Naklejce.
- Operator 112 dzwoni do ekspozytury PKP Polskich Linii Kolejowych S.A.
- Ekspozytura wydaje polecenie wstrzymania ruchu lub ograniczenia prędkości pociągów.
- Zostaje wstrzymany ruch / wprowadzone ograniczenie prędkości pociągów w obrębie właściwego przejazdu.
Więcej informacji wkróce...
To przez taki bzdet wczoraj tylu kierowców zwiedzało Turzyczkę, Czyżowice i Pustki. Wow!
Od zapalenia się świateł ostrzegawczych do przejazdu pociągu mija średnio 30 SEKUND (a od opuszczenia szlabanów 20 SEKUND). Utykasz na przejeździe. Dzwonisz na 112, zanim się połączysz i podasz numer z naklejki, a u nich zadzwonią do ekspozytury PKP PLK, a z kolei oni wydadzą polecenie wstrzymania ruchu lub ograniczenia prędkości pociągów to raczej minie duuużo więcej niż 30 sekund. Auto skasowane, pociąg kilometr dalej, a maszynista otrzymuje rozkaz pisemny o niebezpieczeństwie. Wyłamując szlaban na przejazdach automatycznych powodujesz uruchomienie zabezpieczenia i zmianę stanu na SSP (samoczynnej sygnalizacji przejazdowej) co informuje maszynistę który wdraża nagłe hamowanie aż do zatrzymania lub zmniejszenia prędkości do 5 km/h.
Odnośnie procedury PKP PLK nikt nie wspomniał, że taki kierowca może za takie zachowanie nie tylko zapłacić mandat - to są grosze. Może być pociągnięty do odpowiedzialności za wstrzymanie ruchu pociągów i opóźnienia, a to już są tysiące zł. Warto aby każdy w dzisiejszych czasach pełnych monitoringów i elektroniki 10x się zastanowić czy warto. Poza tym nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy narażają siebie na utratę życia żeby tylko nie czekać na przejazd pociągu który zazwyczaj trwa kilkanaście sekund, rzadziej 1-2 minuty w czasach zwiększonych prędkości na żelaznych szlakach.
Wyjechali niedzielni kierowcy i po raz kolejny chwalą się swoją "inteligencją". Jako maszynista pociągu i były dyżurny ruchu powiem tylko tyle - ludzie! myślcie co robicie! na prawdę wychodząc na służbę nie wychodzimy z myślą o tym żeby was pozabijać czy całą rodzinkę w samochodzie czy o zgrozo autobusie. Mamy możliwość wdrożenia hamowania jeśli będziemy miec was w zasięgu wzroku, jednak hamowanie 3000 tonowego pociągu trwa 1-2-3km! Jesli wjechaliście na przejazd i samochód wam w tym momencie zdechł - uciekacie z auta, dzwonicie na nr podany na naklejce (instrukcja powyżej). Jeśli wjedziecie na przejazd na świecącej sygnalizacji z własnej głupoty - uciekacie autem lub jeśli auto odmówiło posłuszeństwa - wybiegacie i łamiecie rogatkę - jako maszynista widzę że coś się stało na przejeździe i mam mozliwość zmniejszenia prędkości. Przy prędkości 80km/h i wjechaniu auta na migającej sygnalizacji - nie mam szans na wyhamowanie składu więc jedyna opcja to ucieczka. Na prawdę nie róbcie nam jako kolejarzom problemów w postaci wyjaśnień przed prokuratorem bo wjechaliśmy w was bo baliście się 200zł mandatu i złamania rogatki której koszt ściągany jest z waszego oc. Jesli przeżyjecie to i tak wam dowalą mandat. Jeśli nie - zostawicie tylko najbliższych i smród głupoty ciągnący się za wami.