Z poradnika Ogrodnika Kazika. Kompostownik czyli serce każdego ogrodu
Sympatyczny miłośnik ogrodniczych harców zajął się tym razem miejscem do składowania posiekanych gałęzi, skoszonej trawy, trocin i innych resztek, wymieszanych z ziemią.
Prochem jesteś i w proch się obrócisz. Maksyma ta wydawała się w ostatnim czasie mocno docierać do świadomości ludzkiej. Nim jednak staniemy się pyłem niesionym na wietrze, powinniśmy raczej skupić się na obiegu materii w naszym ogrodzie. Wszystko co żyje, kiedyś umiera, a wszyscy ogrodnicy funkcjonujący w zgodzie z prawami natury dobrze wiedzą, że najlepszym miejscem dla obumarłych szczątek roślin jest kompostownik. O zaletach kompostowania nie trzeba nikogo przekonywać.
Kiedy Kazik dowiedział się, że za posiadanie pryzmy kompostującej należy mu się 1zł ulgi śmieciowej szybko wyliczył, że gdyby tak korzystne i wspaniałomyślne rozwiązanie wprowadzono za czasów, gdy zakładał swój ogród, to dziś byłoby go stać na nowy szpadel zagranicznej marki.
Sponiewierany niefrasobliwością ówczesnych rządzących, spieszę naświetlić Wam moi mili jak szybko i skutecznie stworzyć kompostownik, który z racji swojej niezwykle ważnej funkcji winien być sercem każdego ogrodu.
Wrzucić możemy wszystko z wyjątkiem chwastów
Usypanie pryzmy składającej się z posiekanych gałęzi, skoszonej trawy, trocin i innych resztek wymieszanych z ziemią, choć skuteczne z punktu widzenia rozkładu, to wydaje się jednak mało estetyczne. Najlepiej więc, żeby praca mikroorganizmów i większych robaków przebiegała w skrytości i zamknięciu. Pojemnik na biologiczne odpady można po prostu kupić. Przeważnie pojemniki te wykonane są z polipropylenu i przyjmują formę kosza. Kazik nie lubi plastiku w ogrodzie, choć ten akurat pozyskiwany jest w większości z recyklingu, co należy chwalić. Krasnoludzkie podejście do życia skłania do tego, by lobbować za materiałami w pełni naturalnymi, więc jeśli ma być szybko i schludnie to polecam zastosowanie zwykłych, drewnianych palet jednorazowych. Stawiając je na bokach i łącząc ich końce, uzyskujemy całkiem pojemną skrzynię, do której wrzucać możemy praktycznie wszystko co stanowi odpad biologiczny z wykluczeniem chwastów, które już zdążyły wydać nasiona. Nie chcemy przecież, by kompost, który wyprodukujemy stał się nośnikiem nieprzyjaznych roślin. Praktycy nie zalecają także gromadzenia w kompostownikach resztek mięsnych. O ile skorupki jajek nie są łakomym kąskiem dla zwierząt, to np. pozostałości po pieczonym drobiu na pewno zwabią do naszego kompostownika jakieś zwierzęta.
Bez litości dla szopa
Nie tak dawno Kazik czytał o szopach praczach plądrujących ptasie gniazda w okolicach Prudnika. Wiadomość tę przyjąłem z przerażeniem, bo choć z szopami w Polsce spotykałem się już kilkukrotnie, to nie zdawałem sobie sprawy z tego, że wróg jest już u bram. Jeśli zatem takiego szopa spotkacie w okolicy swojego kompostownika, bądź kosza na śmieci, to nie miejcie dla niego litości i niech Wam nawet powieka nie zadrży podnosząc na niego rękę. Co należy robić? Pochwyćcie i odeślijcie go tam skąd przybył, czyli do ojczyzny Pocahontas. Szop pracz i jego pasiasty ogon, jakkolwiek ckliwych uczuć by u Was nie wywoływał, nie zasługuje w naszej szerokości geograficznej na przetrwanie. Jako gatunek inwazyjny powoli wyniszcza naszą faunę poprzez dewastację gniazd ptaków śpiewających i silną konkurencję z naszymi poczciwymi polskimi borsukami i lisami.
W lekkim półcieniu
Określając kompostownik sercem ogrodu miałem na myśli, że musimy mieć doń na tyle blisko, by zawsze było nam do niego po drodze. Najlepiej jakby stał na lekkim wzniesieniu względem reszty terenu, tak by woda miała swobodny odpływ. Nie może też być zanadto wyeksponowany na słońce. Lekki półcień wydaje się być wskazany. Naczelną zasadą kompostowania jest naprzemienność warstw. Wielkiej filozofii w tym się nie dopatrujmy, ale musicie zadbać o to, by zwarty materiał (skoszona trawa) przekładać luźniejszym (np. posiekane gałązki). Pomagać można sobie różnymi substancjami przyspieszającymi rozkład materii dostępnymi w naszych ulubionych sklepach ogrodniczych oraz przerzucając zawartość kompostownika, gdy zauważycie, że bardzo skurczyła. W ten sposób, przy minimalnym nakładzie pracy zyskujecie źródło pachnącego runem leśnym, życiodajnego kompostu, który użyźni glebę Waszego ogrodu w następnym sezonie.
Skąd pewność, że kompostownik działa? Wystarczy tylko wbić widły w pryzmę i podważyć wierzchnie warstwy okryte większymi fragmentami roślin, by ujrzeć cały tętniący życiem mikrokosmos.
W jego maślanej konsystencji odnajdziecie dorodne dżdżownice, które stanowią przecież najlepszą przynętę wędkarską. Żaden lin nie oprze się robakowi z kompostownika, a z wędkarskich doświadczeń Kazika mogę Wam zdradzić, że i szczupaki połakomią się na te najbardziej żywotne okazy. Nie prześpijcie zatem wiosny i kompostujcie!
Kazik
Rozwiązanie konkursu portretowego!
Nagrodę w postaci wysokiej klasy sierpa i młota, za najbardziej wierny i poruszający Kazikowego ducha portret otrzymuje Pan Szymon vel Złomek z Raciborza. Dziękujemy za wybitną pracę, charakterem zbliżoną do prostych rycin niejakiego postimpresjonisty van Gogha. Na zakończenie wspomnę na Wasze pomidorowe oseski. Jak tam Wasze sadzonki na parapetach? Niedobór słońca daje się im we znaki? Bez obaw. Siła witalna drzemiąca w Waszych roślinach pokona chmury wiszące nad miastem. Ciemne, skłębione zasłony właśnie ustępują.