Za mało straży granicznej pod marketami. Radny Klima o nachalnych cudzoziemcach
Nestor rady Raciborza wykorzystał obecność na sesji pogranicznika - Łukasza Dziadkowca, który zdał przez samorządem roczny raport z działalności straży granicznej. Rajcę zainteresowały incydenty, których jest świadkiem, a nierzadko uczestnikiem.
Piotr Klima opowiedział, jak jest zaczepiany pod raciborskim marketami przez cudzoziemców, którzy namawiają go do zakupu różnych przedmiotów. Jeden z nich oferował mu naczynia za 9 tys. zł, których cenę stopniowo obniżał, na koniec negocjacji godząc się na kwotę 1 tys. zł. Rajca uważa, że ci sprzedawcy są bardzo bezpośredni, wręcz nachalni względem klientów. Wybierają z reguły osoby starsze i samotne.
- Wkładają mi głowę do samochodu, przez otwartą szybę i trudno się od nich odczepić. Mimo pandemicznego czasu zbliżają się bardzo do ludzi, głowa w głowę. Czy straż graniczna może coś na to poradzić? - zwrócił się Klima do pogranicznika.
Ł. Dziadkowiec przyznał, że sam też się spotkał z takimi przypadkami. - Mogę pana uspokoić, że regularnie rozpoznajemy takie czynności - przekazał Klimie. Wskazał przy tym, że sprzedający pod marketami mogą być powiązani z grupami zajmującymi się handlem ludźmi. Z ustaleń straży wynika, że tacy sprzedający są obecni pod sklepami w całym regionie. Co ciekawe to zwykle obywatele Unii Europejskiej - Rumuni i Bułgarzy.
- Jeśli nie dochodzi do działań o znamionach przestępstw, poza nachalnością, to organem, któremu to zgłaszamy, jest policja. Prosimy jednak o sygnały na takie tematy, bo weryfikujemy je - podsumował funkcjonariusz.