Odchudzona żywność – czy jest dla nas zdrowa?
Wiosna to czas kiedy zaczynamy baczniej przyglądać się swojej diecie, marząc o zgrabnej sylwetce. Chcąc zadbać o własne zdrowie i ciało staramy się przykładać większą wagę do tego, co znajduje się na naszych talerzach. Czytanie etykiet na produktach pozwala podejmować świadome wybory, ale też wymaga od nas czasu i wiedzy jak je analizować. Często idziemy więc na skróty wybierając bardzo modne produkty typu „light” czy „fit”. Czy to jednak dobry pomysł?
Produkty „light” i „fit”
Żywność oznakowana napisem „light” czy „fit” to kolejna gama produktów, dedykowana m.in. osobom dbającym o linię. Producenci bardzo chętnie „odchudzają” swoje produkty ograniczając w nich zawartość nie tylko cukru, ale również tłuszczu, którego nasz organizm potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania. Zapotrzebowanie dorosłego człowieka na tłuszcze wynosi od 25 do 30% wartości kalorycznej diety. Oprócz tego przyjmuje się, że zapotrzebowanie na energię oraz niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe powinno wynieść 15% wartości kalorycznej diety. Tłuszcze są nam niezbędne do przyswojenia cennych dla organizmu witamin, takich jak A, D, E i K, których niedobór może prowadzić do różnych chorób lub dolegliwości, bądź nawet awitaminozy. W produktach oznaczonych na etykiecie jako „light” zwykle nie znajdziemy tych witamin, a co więcej mogą one mieć gorszy skład, niż te pełnowartościowe. Obniżone stężenie tłuszczu często jest bowiem efektem zastąpienia go jego węglowodanowymi zamiennikami. W składzie „odchudzonej” żywności najprawdopodobniej znajdziemy więc inne substancje zagęszczające i stabilizujące takie, jak: guma guar, guma ksantanowa, agar, celuloza, skrobia modyfikowana, żelatyna i inne. Mają one za zadanie imitować tłuszcz, czyli zagęszczać produkt, a przy tym nadawać mu pełniejszy smak. Racjonalnie spożywany tłuszcz będzie miał zbawienny wpływ na nasze zdrowie, kondycję, funkcjonowanie układu nerwowego, krwionośnego i hormonalnego. Dlatego zamiast całkowicie rezygnować z tłuszczu, warto spożywać go z umiarem, a do „odchudzonej” żywności podchodzić z dystansem.
Tani chwyt marketingowy
Jest jeszcze jeden ważny czynnik, na który należy zwrócić uwagę decydując się na zakup produktów typu „light” czy „o obniżonej zawartości cukru”. Bardzo często są one droższe od swoich tradycyjnych odpowiedników lub oferowane w opakowaniach o mniejszej pojemności. Tym bardziej warto nauczyć się czytać etykiety i skład produktów tak, aby wiedzieć czy chcemy przepłacać za coś, co może okazać się niejednokrotnie gorszym wyborem niż spożywany dotychczas produkt. Bądźmy świadomi co jemy i pamiętajmy, że zdrowy jadłospis nie opiera się wyłącznie na liczeniu kilokalorii, a wybierając jedynie niskokaloryczne alternatywy nie osiągniemy zdrowej, zbilansowanej diety.
Minimalnie zmieniony skład (a najczęściej wcale) i cyk - podnosimy cenę o 50 procent. A tak na serio - powinni zakazać kilku produktów w przemyśle spożywczym. Na początku powinien być całkowice zakazany w użyciu olej palmowy oraz słodziki. Potem zmiany oznaczeń produktów - teraz kupując np sok aroniowy czy wieloowocowy - defacto kupujemy sok JABŁKOWY z dodatkiem aronii (której jest mniej niż 5%) czy gdzie łączna zawartość owoców innych niż jabłko jest mniejsza niż 15 %. Sok jabłkowo-gruszkowy ma w składzie AROMAT gruszkowy (ewentualnie 5-10% soku gruszkowego) - choć powinien być pół na pół. Czy krem orzechowy - gdzie orzechów jest 0,01% (!). Jogurt z owocami - których jest mniej niż 5% (choć na opakowaniu piszą, że jest więcej/większe kawałki - porównajcie sobie takie produkty sprzed promocji i po wprowadzeniu "zmian"). Produkty spożywcze są coraz gorszej jakości - jak to jest, że jak kiedyś dziadek zrobił swojską kiełbasę wytrzymywała spokojnie rok na strychu, miała smak i aromat, a dzisiejsza nafaszerowana chemią, przeciwutleniaczami, konserwantami ledwo wytrzymuje tydzień w lodówce (tzn że te konserwanty nie działają).