Interwencja Polsatu wróciła do Ramety. Telewizja pokaże dramat pracowników 18 maja
Pod nieczynnym zakładem przy ul. Gospodarczej zgromadziło się w środę 12 maja kilkadziesiąt osób. To pracownicy Ramety, którzy przyszli na spotkanie z dziennikarzami Polsatu. Chcieliby odjeść z fabryki mebli, ale oczekują odpraw za długi staż pracy. Spędzili w spółdzielni inwalidów po 30 i więcej lat. Zarząd spółdzielni ich nie zwalnia, bo nie ma pieniędzy na wypłaty takich świadczeń.
- Takich cyrków jeszcze nie było - mówili dziennikarce Polsatu zgromadzeni. Niektórzy płakali - z bezsilności. Autorka reportażu dla Polsatu pytała ich, czy mają za co żyć. - Jeszcze mamy, ale jak długo? Oszczędności topnieją - żalili się pracownicy Ramety. Wszyscy w niej zatrudnieni znaleźli się w dramatycznej sytuacji. Niektórzy mają po parę miesięcy do emerytury. Wiedzą jednak, że w przypadku ich zakładu to w ogóle nie ma znaczenia, bo przywołano przykład równolatka Ramety, który spędził w niej pół wieku, po czym został zwolniony na krótko przed emeryturą. Został bez środków do życia.
Kryzysy były, ale nie takie
Od 16 kwietnia Rameta oferuje swojej załodze jedynie postojowe. Jak skarżyli się zgromadzeni pod zakładem „pani prezes nie chce z nimi rozmawiać, chyba że sama ma coś do przekazania”.
- Rameta już nieraz wychodziła z kryzysów, ale tak źle jak teraz jeszcze nie było - stwierdzili w wywiadzie dla telewizji Polsat ci najbardziej doświadczeni.
Załodze Ramety towarzyszyła na Gospodarczej posłanka Gabriela Lenartowicz. Uważa, że zasłużony dla Raciborza zakład pracy od początku swego kryzysu w 2019 roku działał - w sprawie zwolnień - niezgodnie z prawem. Nie przeprowadził zwolnień grupowych, choć odbyła się zorganizowana akcja zwolnień wielu pracowników. Tych - wedle licznych relacji osób zwolnionych - zmuszano do odjeść pod rygorem otrzymania tzw. dyscyplinarki.
Nagana w kategoriach moralnych
Na wniosek posłanki przeprowadzono kontrolę PIP-u w Ramecie. Teraz zgłoszenia na temat sytuacji w fabryce trafiły do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Lenartowicz ma wątpliwości czy zgłoszenie upadłości spółdzielni zostało właściwie dokonane. Wskazuje na naganne jej zdaniem postępowanie zarządzających w kategoriach moralnych. Zdaniem pani poseł w Ramecie już 2019 roku należało przeprowadzić zwolnienia grupowe w porozumieniu z urzędem pracy.
- Dopóki się nie zwolnię, to nie mogę podjąć nowej pracy. Mamy się sami pozwalniać i tak byłoby najlepiej dla zarządu i rady nadzorczej. Wtedy wszystko stracimy. Ja 42 lata tu spędziłem - mówił jeden z doświadczonych pracowników.
Zgromadzeni mówili, że o konieczności zamknięcia zakładu dowiedzieli się z miesiąca na miesiąc. - Pani prezes nam mówiła, że straty były od stycznia, to, po co to dalej ciągnęli? - dziwi się załoga.
Emisja reportażu o Ramecie zaplanowana jest w telewizji Polsat na 18 maja. Będzie to drugi materiał Polsatu poświęcony sytuacji w upadającej fabryce mebli. Wcześniej pokazali dramatyczną sytuację, w jakiej znalazła się liczna grupa zwolnionych z Ramety latem 2019 roku.
Gdyby w 2019 załoga zareagowała(.gdy zarząd bezprawnie zwalniał ludzi)i zainteresowała się tym że dzieje się źle to może jeszcze udało by się coś uratować.ale wszyscy woleli oskarżać zwalnianych.że robią niepotrzebny szum.a sami nic nie zrobili.Gdyby wtedy zawiadomili prokuraturę to zakład by istniał.Ale co jak każdy bronił tylko własnego tyłka.Myśleliście że jesteście lepsi niż Ci co przepracowali tam całe życie???