Alkohol i głośne dyskusje przeplatane wiązankami. Gdzie i kogo to razi?
- Idę przez centrum Raciborza i słyszę jak młodzież, taka wyrośnięta nadużywa niecenzuralnych słów. Bez krępacji, głośno. Czy straż miejska na to reaguje? - dopytywał dziś w urzędzie radny Henryk Mainusz, jeden z nestorów raciborskiego samorządu. Inni rajcy potwierdzili, że zwłaszcza na rynku często dochodzi do takich sytuacji.
Jak wyjaśnił na posiedzeniu komisji gospodarki komendant raciborskiej straży miejskiej Wiesław Buczyński, strażnik musi być świadkiem takiego zachowania, żeby móc ukarać sprawcę.
- Wobec osób nadużywających alkohol stosujemy mandaty, albo wniosek do sądu. Znamy miejsca regularnego przesiadywania osób źle się zachowujących. Najczęściej chodzi o ławeczki na rynku - oznajmił szef straży miejskiej. Henryk Mainusz zaznaczył, że nie jest wrogiem alkoholu, ale niepokoją go zorganizowane nasiadówki na kilka osób, prowadzących głośne dyskusje, przeplatane wiązankami. - Dzieci muszą tego słuchać - zauważył.
Obserwacje nestora rady miasta potwierdzili radni Magdalena Kusy i Michał Kuliga. Ten drugi zaznaczył, że zauważył takie osoby pod arkadami przy rynku.
Komendant straży przekazał, że w minionych dniach miejscy funkcjonariusze interweniowali w OSiR. - Tam zjawiła się duża grupa młodych osób i spożywała alkohol. Musieliśmy użyć środków przymusu bezpośredniego. Jedna z tych osób była nieletnia i szczególnie nagannie się zachowywała - relacjonował Wiesław Buczyński.
Jak dodał komendant, problem jest znany przy Batorego. - Rozmawiamy o tym z policją. Próbujemy z nimi dograć sprawę - stwierdził
Komendant raciborskiej straży wskazał również, że sankcje za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym nie są zbyt dotkliwe, dlatego trudno rozwiązać problem z osobami, które nie przestrzegają prawa.
- Monitorujemy takie zdarzenia, patrol podejmuje interwencje. Ostatnio w niedzielę zrobiła to policja, bo my nie pracujemy w ten dzień. Wiem, co widzi mieszkaniec: przyjechali, pogadali i pojechali, ale nie można zrobić nic więcej niż taka forma interwencji - podsumował komendant Buczyński.
Ludzie
Radny Miasta Racibórz, były przewodniczący rady.
Straż nic nie może - dziwnym trafem tego "niemożenia" starczyło na spory raport. Przynajmniej w literaturze coś się dzieje.