Dlaczego Mirosław Lenk użył na sesji słów: "na odwal"?
Zaczęło się od niewinnej wymiany uprzejmości między byłym prezydentem, a jego odwieczną oponentką Anną Ronin. Dalsza relacja tej pary wracała do normy, aż w końcu doszło do wyrzutów w stronę Dariusza Polowego, że ten zaprasza do współpracy, przy okazji kopiąc partnera. I Lenk oskarżył duet Ronin - Polowy o ustawkę na sesji.
Nadzieja dla głupiej
Byłego włodarza wsparła Anna Szukalska z "Niezależnych Michała Fity". Pamiętała deklaracje kolejnych rozmów w temacie wywozu śmieci, ale kojarzyła, że to prezydent Polowy - na swojej posesyjnej konferencji prasowej, zapowiadał, że doprowadzi do spotkania z przedsiębiorcami.
Słowami Lenka obruszyła się Anna Ronin, nazywając je insynuacjami. - Nie biorę udziału w zaplanowanej akcji. Po prostu pamiętam, co było na poprzedniej sesji i czekałam z nadzieją dla głupiej, że dziś będziemy podejmować decyzję. Nie zbieramy się na sesjach po to, żeby odkładać decyzje - stwierdziła.
- Czego my oczekujemy od spotkania z tak ważnymi osobami jeśli chodzi o koncerny i duże firmy? Że się zgodzą na wyłączenie z systemu? Popatrzmy na to realnie. Państwo nie chcecie podjąć kolejny raz tej decyzji. Dla mnie takie tłumaczenia są dobre dla prasy, dla opinii publicznej, ale dla mnie są nie do przyjęcia. Przez kolejne miesiące będą nam uciekać pieniądze z budżetu - oceniła.
To na kpinę zakrawa
Odpowiedział jej były przewodniczący rady miasta Henryk Mainusz. Nazwał wypowiedź Ronin "moratorium" i skrytykował wkładanie do porządku obrad co miesiąc tego samego dokumentu przez prezydenta, choć rada już się na ten temat wypowiedziała kilkukrotnie na "nie". - Radny Lenk deklarował chęć pomocy w zorganizowaniu szerszej dyskusji i zwalanie na niego winy, że nikt tego gestu nie podjął to przesada. To na kpinę zakrawa. Za chwilę nam zadania domowe rozpiszecie - rzucił w stronę Anny Ronin.
- Chcecie nas przekonać, ale nowych materiałów nie ma. Liczycie, że zmiękniemy, że z nudów czy z waszej konsekwencji w końcu dla świętego spokoju się zgodzimy - skomentował Mainusz.
On sam nie widzi problemu z deficytem śmieciowym wyłącznie w sprawie nieruchomości niezamieszkałych. - Może system miejski jest nieszczelny, może decydują jeszcze inne czynniki? Trzeba uczciwości i słuchania argumentów, a nie tylko spojrzenia na kalkulator. Jak jest przekaz, że sypią śmieci więcej niż płacą za ich wywóz, to proszę ich szukać. Proszę o raport o tych, którzy zasypują nasze śmietniki śmieciami. Nie skupiajmy się na tych, których łatwo z systemu wyrzucić. A jak ich wyrzucimy i problem zostanie? To wioskowych będziemy szukali, co wożą do miasta śmieci? - stawiał pytania Henryk Mainusz.
Ja niewiele mogę, poproszę prezydenta
Prezydent Polowy zauważył, że już po sesji w kwietniu Mirosław Lenk podszedł do sprawy mniej zasadniczo i mniej pewnie, mówiąc, że nie ma mocy, choć w trackie dyskusji w radzie mówił o tym z przekonaniem, że zdąży na następną sesję. Według Polowego powinien był pojawić się ze strony Lenka inny przekaz - ja niewiele mogę, więc może prezydent przygotuje - zauważył Polowy.
Były prezydent zauważył, że takie dyskusje jak ta na majowym posiedzeniu do niczego nie prowadzą. - Zaprosił mnie pan do współpracy kopiąc mnie przy tej okazji - skarżył się Lenk.
Przywołał czas swej pracy w urzędzie, gdzie jak podał - wielokrotnie przekonywał swoich partnerów ze strony przedsiębiorców czy strony społecznej do zmiany swego stanowiska. - Wielu przedsiębiorców ze zrozumieniem podchodzi do tego tematu. Nie mówię tego sobie, a muzom. Trzeba ich traktować poważnie. To co my robimy dzisiaj, bardzo mnie zabolało, bo nie robiłem tego na odwal. Wykazałem dobrą wolę, a zostałem złapany na protokole. Jest mi przykro. Znowu w sposób nieodpowiedni zaprasza mnie pan do współpracy - wytknął Polowemu.
Kto jest od zadawania pytań?
Głos zabrał jeszcze wiceprezydent Dominik Konieczny, któremu z pewnym ociąganiem pozwolił przemawiać szef rady. - Tylko minuta - zastrzegł. Zastępca Polowego stwierdził, że projekt uchwały przedkładany radnym jednak się zmienia, bo rośnie w nim kwota deficytu w systemie wywozu śmieci. Zadał też pytanie przewodniczącemu, czy się kontaktował z ministerstwem w sprawie terminu ustawy potrzebnej Miastu do podwyższenia stawek za wywóz śmieci z marketów i firm. - Bo pani Lenartowicz mówiła na sesji o innych rzeczach - dodał.
Marian Czerner nie odpowiedział, tylko zarządził głosowanie. Kiedy radna Zuzanna Tomaszewska zapytała, czy przewodniczący nie musi odpowiadać na pytania, ten odparł, że to on jest na sesji od ich zadawania.
Projekt prezydencki odrzucono w głosowaniu 8 "za" do 13 "przeciw".
Jak dzieci w przedszkolu :-(
Czerner może podać sobie rękę z Łukaszeną. Ten koleś odleciał totalnie. Z jego słów wynika że radni i prezydenci przychodzą na sesję żeby być przesłuchiwanym przez Mariana
Pan Polowy broni mieszkańców, pan Lenk - firmy i to te największe. Teraz widać kto skąd się wywodzi i o czyje interesy dba. Trochę jak klasa robotnicza i bogacze. Na razie w radzie przewagę mają bogacze, ale może nastąpi przebudzenie zwykłych zjadaczy chleba.
Świat bajek i seriali. W służbie mieszkańcom paździoch wlazł w tajną koalicję z pinokiem żeby mieszkańcy mieli więcej opłaty.
Szukalska broniąca Lenka. Cudowna współpraca. Nisko upadliście.
Rok temu Czerner obiecywał że ustawa pojawi się lada chwila teraz okazuje się że będziemy czekać kolejny rok. Cały czas dopłacając do śmieci z marketów.
Panie Czerner, jesteś pan idealnym przykładem na to, jak władza zmienia ludzi... "ja tu jestem od zadawania pytań", wyłączanie mikrofonu.... Gratuluję postawy, naprawdę. Idziesz pan ostro po tytuł najgorszego przewodniczącego w historii tego miasta
Super trzeci kwartał tego roku. Czyli we wrześniu lub w październiku projekt w sejmie a gotowa ustawa do końca roku. Od styczeńnia do kwietnia dopłaciliśmy do marketów 480.000 zł.
Lenk zdziwiony że jak się coś obiecuje to trzeba tego dotrzymać.
Buta Czernera sięga zenitu. Wstyd.