Gdy jeździmy, dzieje się sporo. Nawet zwierzyna wychodzi z lasu - rozmowa z Kabaretem Smile [ZDJĘCIA]
Ile 'kosztowała' ich zwykła kawa i dlaczego musieli po niej rozebrać połowę busa? Kto wywabia zwierzynę z lasu, gdy wsiada za kółko? Dlaczego na ich występ przyjechała straż pożarna? O tym i wielu innych 'smaczkach' z trasy opowiedzieli Michał Kincel, Andrzej Mierzejewski oraz Paweł Szwajgier z Kabaretu Smile.
Każdy był kiedyś dzieckiem. Każdy miał swoje marzenia - te bardziej realne i te mniej realne. A jakie marzenia mieliście wy?
MK: - Ja chciałem być śmieciarzem. Nie wiem, co poszło nie tak. Ale zostało mi jedzenie - też czasem jest śmieciowe.
AM: - Ja miałem być piłkarzem i jakoś cały czas czekam na telefon od Paulo Sousy. Myślałem, że może na Euro, no ale... nadal czekam.
PS: - A ja chciałem być astronautą i latać w kosmos. NASA do dziś nie zadzwoniła. Nie dzwonią, nie pytają... ale nie będę się narzucał.
Pracujecie ze sobą od wielu lat, przemierzacie setki kilometrów. Jaki jest sekret tak udanej współpracy?
MK: - Generalnie, jak w każdym 'małżeństwie', są kłótnie, u nas też, ale musimy dbać o wzajemny szacunek i rozmawiać. Każdy z nas jest innym człowiekiem, ma inne poglądy na wiele spraw i tematów. Rozmowa - to najprostrzy sposób. I jest darmowy.
Choć jesteście bardzo rozpoznawalni to wiedziecie zwyczajne życie, co często budzi zdziwienie chociażby u sąsiadów. To prawda?
PS: - Kiedyś, gdy wyrzucałem śmieci w bloku, do kosza takiego zbiorczego, spotkałem sąsiada. Był bardzo zdziwiony. Przywitał mnie 'O dzień, dobry. To pan też wyrzuca śmieci?!'.
AM: - Ja, gdy przeprowadziłem się na wieś miałem przygodę z listonoszem, który zaglądał mi za plecy szukając moich kolegów z kabaretu.
Z Kabaretem Smile rozmawiała Agnieszka Kaźmierczak