Mówiła o nim cała Polska. To nie koniec przygód Mastiego. Psiaka czekają operacje
Przypadki znęcania się nad zwierzętami mają miejsce także w powiecie wodzisławskim. Ostatnio funkcjonariusze policji oraz Pogotowie dla Zwierząt interweniowali na posesji pewnej rodziny w Gołkowicach. Niespełna roczny labrador został odebrany właścicielom i ma już nowych, tymczasowych opiekunów. Niestety, psiaka czekają operacje.
Zaklejony pysk i krótka smycz
Do zdarzenia doszło 27 maja w godzinach wieczornych. O tym, że na prywatnej posesji w Gołkowicach dzieje się coś złego policjantów poinformowała przypadkowa osoba. Przybyły na miejsce patrol zastał niespełna rocznego psa rasy labrador, przypiętego do ściany kojca na smyczy o długości zaledwie 85cm, co nie pozwalało zwierzęciu na swobodne poruszanie się czy nawet położenie się oraz zaklejonym brązową taśmą klejącą pyskiem. Jak tłumaczył właściciel zwierzęcia "zrobił to, bo pies szczekał, a on chciał się wyspać, bo szedł do pracy". Na miejscu pojawił się lekarz weterynarii, który zbadał psa i powiadomił Pogotowie dla Zwierząt, które odebrało zwierzaka za znęcanie się.
O sprawie pisaliśmy tutaj Zakleił psu pysk taśmą, bo ten szczekał [ZDJĘCIA].
Ciąg dalszy historii Mastiego. Czekają go operacje
Nowi tymczasowi właściciele psa zauważyli, że ten nie porusza się tak jak powinien. Zaniepokojeni jego stanem udali się z nim do weterynarza, który wykonał szereg badań.
- Jako wierni psychofani labradorów zauważyliśmy, że Masti nie porusza się tak, jak powinien. Trochę spanikowaliśmy i od razu skontaktowaliśmy się z naszym weterynarzem. Wizyta trwała 4 godziny. Wszystkie możliwe badania i diagnoza: Masti ma zerwane oba więzadła w tylnych łapkach i zwyrodnienia w prawym biodrze już dość zaawansowane, natomiast w lewym początki - informuje tymczasowa właścicielka psa, Izabella Michowska. - Sprawa w sprawie psa nadal się toczy. Czekamy tak naprawdę tylko na wyrok. Masti (jego nowe imię, bo byli właściciele nie podali, jakie miał) ma aktualnie zdiagnozowane: wnętrostwo - jest to genetyczna wada i bardzo groźna. W porę nieusunięte jądro może być rakotwórcze. Operacja wówczas jest bardzo trudna. Dysplazja - pies był zaniedbywany od samego początku. Niemożliwością jest, aby dysplazja już była w takim stadium jakim jest u prawie rocznego psa oraz zerwane oba więzadła, co świadczy o tym, że pies miał bardzo mało ruchu i nawet mały skok mógł przysporzyć mu tego problemu. Więzadła można zrekonstruować, ale operacja jest droga, a potrzebne są dwie. To jest młody pies. Zasługuje na normalne psie życie bez bólu. W mojej ocenie, wszystkie jego schorzenia wynikają z zaniedbania - dodaje.
Zrzutka na operacje Mastiego trwa pod tym linkiem https://zrzutka.pl/rcpebc. Ewentualna nadwyżka pieniężna zostanie przekazana na rzecz organiazacji pomagającym zwierzętom.