Boję się człowieka jednej księgi. Czyli – tak mi to wyszło – panegiryk ku czci czytających
Ksiądz Łukasz Libowski apeluje: czytajmy jak najwięcej!
Literacka introspekcja
Po trzecie wreszcie: boję się czytelników jednej księgi, bo to ludzie, którzy nie znają samych siebie – a przynajmniej znają siebie mniej niż ludzie wielu ksiąg – którzy nie są świadomi potencjału, jaki w nich tkwi, jaki w sobie noszą. Toć czytając, uczymy się, jakeśmy sobie powiedzieli, ludzi – ale uczymy się także samych siebie. Książka przynosi nam bowiem i poddaje pewne stwierdzenia, najprzeróżniejszego rodzaju stwierdzenia, które możemy odnosić do siebie i w ten sposób, przy ich zastosowaniu, przy zastosowaniu kategorii, które ona, książka, podsuwa, operując, działając nimi, władni jesteśmy diagnozować się i badać. Tak możemy samych siebie poznawać: możemy wydobywać na wierzch, na powierzchnię to, co w nas ukryte, to, co w jeziorze, które stanowimy, zatopione; możemy poznawać tę lepszą i tę gorszą część siebie, siebie świetlanych i siebie zacienionych, miejsca w sobie jasne i miejsca ciemne, niekiedy nawet te najciemniejsze, najmroczniejsze – miejsca, zakamarki, piwnice najgęstszych naszych ciemności.
Taka – tak ją tu sobie nazwijmy – literacka introspekcja, introspekcja przy użyciu literatury, introspekcja, która zaczyna się od lektury, która rodzi się z czytania, jest absolutnie genialna; powątpiewam, czy można ją czymś zastąpić, czy jest ona z czymkolwiek porównywalna – no, może z filmem, może ze sztuką in genere, przy czym literatura ma tę szczególną własność, że charakter jej jest werbalny, że jest ona fenomenem słownym, a w efekcie jest bardzo precyzyjna, w opisywaniu, w oddawaniu poruszeń ludzkiej duszy bardzo akuratna, bardzo, bardzo głęboka. Uważam, że rzecz ta – szukanie siebie poprzez literaturę, poprzez teksty, szukanie i znajdywanie siebie na drodze literatury – pozostaje niezwykle cenna, niezwykle wartościowa; pomaga ona w osobistym rozwoju, w pracy nad sobą. Kto mało albo wręcz wcale nie czyta, ten ma – prawdopodobnie – niewielkie szanse na to, by odkopać i odkryć całe swoje bogactwo.
Chwała czytającym!
Kończę apelem: strzeżmy się, szanowni Państwo, czytelników jednej księgi i dołóżmy starań, wszelkich starań, zróbmy wszystko, co w naszej mocy, abyśmy sami takimi czytelnikami nigdy nie byli, abyśmy sami takimi czytelnikami nigdy się nie stali! Abyśmy takimi czytelnikami przenigdy być nie chcieli! Przeto – czytajmy! Jak najwięcej, mili Państwo, czytajmy!
Cóż, czy tego chciałem, czy nie, uczciwie skonstatować należy, iż wyszedł mi z tegoż mojego pisania panegiryk ku czci czytających. A skoro tak, to niech już tak będzie: chwała czytającym!
Kościół naucza,że jest tylko jedna księga ważna czyli Biblia, tutaj ksiądz się znowu popisuje dmuchaną erudycją i pisze panegiryk w poprzek biskupom. Nowy Luter z niego nie wyrośnie. Od dawna zastanawia mnie target tych cotygodniowych wywijasów filozoficzno mentorskich. moher tego nie zrozumie a japiszon przestanie portal i gazetę uważać.
co jest grane?
"wstały demony,
rozum dawno zasnął
jak czarne wrony
krążą ponad miastem"