Szwaczki z Ramety: wypłat po 3000 zł nie widziałyśmy na oczy
Po tym jak na łamach Nowin pojawiły się wypowiedzi pani syndyk - Anety Brachaczek, że jedne z przyczyn upadku spółdzielni meblarskiej to za wysokie wypłaty przy niskiej wydajności załogi, do redakcji Nowin zgłosili się zwolnieni z Ramety pracownicy. Stwierdzili, że czują się obrażeni takimi opiniami.
- Żeby zarobić wspomniane przez panią syndyk 3 tys. zł, trzeba było pracować przynajmniej po 240 godzin w ciągu miesiąca. To całotygodniowe nadgodziny, praca w soboty. To nie był standard w naszym zakładzie, niewielu to wytrzymywało — usłyszeliśmy od pani "Moniki" (prosiła, żeby nie podawać jej prawdziwego imienia, w obawie przed odwetem ze strony byłego już pracodawcy). To 40-latka, która w szwalni Ramety spędziła z przerwą na zagraniczny wyjazd prawie 19 lat. Z reguły jej wypłata nie była o wiele wyższa niż płaca minimalna. Na dowód przyniosła nam swoje paski z wynagrodzeniem.
Goła pensja to 1600 zł
- Jak można było zarobić te 3 tys.? Przychodziłam do pracy o godz. 2.40 w nocy, żeby o 3.15 zacząć szyć i na 6.00 wszystko było gotowe. My to nazywałyśmy „akcje”. A potem zaczynałam swoją normalną szychtę, żeby zapracować na swoje normalne 8 godzin. Tak naprawdę to my pracowałyśmy w akordzie, choć on nigdzie nie był dokumentowany — opowiada "Monika". Mówi, że jej "goła" pensja wynosiła 1600 zł na rękę.
- Nasza robota była ciężka, ale lubiłyśmy ją. Tworzyłyśmy Rametę. Na koniec żegnano nas stwierdzeniem, że posiedzieć do emerytury to sobie możemy na kasie w Biedronce — z żalem przyznała pani Krystyna jedna z bardziej doświadczonych krawcowych, która związana była z Rametą również przez kilkanaście lat.
Szwaczki rozładowywały tiry
"Monika" też dzieliła się z nami swoim żalem: połowę życia poświęciłam Ramecie. Gdybym mi nie odpowiadała ta praca, to bym sama dawno odeszła. A ja byłam na każde zawołanie, robiłam rzeczy, których nie miałam w zakresie. Nawet tiry się rozładowywało. I jak teraz coś takiego słyszę, co się rozgłasza po mediach, to czuję się, jakby mnie ktoś oszukał. Że ja się nie dołożyłam do działalności Ramety, która teraz faktycznie upadła, ale były przecież długie lata, że ją chwalono i ceniono w kraju i poza Polską — zauważa nasza rozmówczyni.
Pani Krysia ze spółdzielnią meblarską była związana przez 17 lat, to jedna z najstarszych krawcowych, z których większość przeszła na emeryturę. - W Ramecie na początku, jak tam przyszłam, to dobrze się zarabiało. Ale później, przez kolejne lata już nie było podwyżek — kwituje. To inwalidka z drugą grupą. Wymagano od niej wydajności jak od zdrowych pracowników. - Wychodziło na to, że trzeba do mnie dopłacać, że nie jestem tak produktywna jak inni. Jednak zakład dostawał na niepełnosprawnych dopłatę z Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych — zauważa raciborzanka Krystyna.
„Robi się z nas leni. To boli”
Syndyk Aneta Brachaczek mówiła Nowinom, że choć wokół spółdzielni kręcą się biznesmeni, to nie chcą słyszeć o przejmowaniu zakładu z jego załogą, która może stwarzać problemy społeczne (to o zwalnianych pracownikach powstały liczne materiały prasowe np. w Nowinach czy telewizji Polsat). - Robi się z nas leni, niechętnych pracy. Przecież to my tworzyliśmy przez lata Rametę, jej markę, jej renomę. Zżyliśmy się z zakładem. Boli, bo te opinie pochodzą głównie od ostatniego zarządu firmy, który był w niej najkrócej. My nawet nie wiedzieliśmy, że mamy panią prezes. Stefan Fichna miał pewną klasę, rozmawiał z załogą, a pani prezes to głównie przez kierowników — zauważają nasze rozmówczynie.
Mówią, że ta zła opinia o ludziach Ramety już generuje kłopot w okolicy, bo kiedy ktoś z tej załogi szuka pracy i mówi, że wywodzi się z Ramety, to u potencjalnego pracodawcy pojawia się wątpliwość nad zatrudnieniem takiej osoby. - Bo wy jesteście z upadłego zakładu, to już się nigdzie nie nadajecie. Tak to tłumaczą w innych firmach — zauważyła pani "Monika". Przywołała przykład z kolegami ze stolarni, którzy odpowiedzieli na ogłoszenie firmy z Raciborza. Właściciel tylko ich spytał, gdzie wcześniej pracowali i jak usłyszał, że w Ramecie, to nie chciał z nimi nawet porozmawiać.
Płacz nad paskiem
- W fabryce mebli swoje trzeba było zrobić, żeby dostać wypłatę. Może byli tacy, co mniej się angażowali i tacy, co zarabiali za dużo w stosunku do efektów pracy, ale takie uogólnianie, że tacy są wszyscy odbieramy jako krzywdzące - skwitowały kobiety, które przyszły do naszej redakcji. Znają koleżanki z pracy, które patrząc na paski z wypłatą, potrafiły się rozpłakać, bo tak skromne kwoty otrzymywały. - Nigdy nie odczułyśmy, żeby w Ramecie można było się dorobić - stwierdziły.
Kobiety opowiedziały nam o trudnej dla nich miesiącach wiosennych, kiedy zakład pracy wpierw zaprzestał wypłat wynagrodzenia, a później przelewał je cząstkowo. Problemem pani Krystyny było także odzyskanie zasiłku chorobowego z kwietnia, który ZUS przekazał dla niej za pośrednictwem Ramety, ale środki z jej konta ściągnął komornik. - Synowie mi pomagają finansowo. Gdyby nie oni, nie miałabym za co opłacić czynszu, rachunków. Mąż rafakowiec, a tam wiadomo, ostatnio cieniutko. Moja wypłata zawsze na opłaty szła i jakoś się żyło, ale teraz ciężko - żaliła się pani Krystyna. Jej młodsza koleżanka "Monika" stwierdziła, że szwaczki były wzywane do pracy nawet na wypowiedzeniu, kiedy fabryka stała. - Żebyśmy posprzątały, a konkretnie to zniszczyły dokumenty. Ręcznie, bo tam prądu już nie było. Spytałam prawnika, czy tak można i on poradził, żebym się nie zgadzała, bo byłam pracownikiem produkcyjnym, a zakład zaprzestał produkcji - usłyszeliśmy w redakcji.
Witam to co pisali w tym artykule to prawda ale dotyczyła ona roku 2019 i dalej w latach późniejszych nie było już akcji ,sobót i nadgodzin wprowadzono tzw. akord którego nie powinno być w takich zakładach komu zależało na pieniądzach to zapier.....i zarabiał . Płace w administracji nie były takie wysokie bo po 20 latach pracy i więcej zarobki sięgały od 3000-3600 brutto nie mówię tu o nadzorze bo tam zarabiali dużo więcej. Najgorsze było to że szeregowy pracownik za byle co mógł zostać wezwany na dywanik a Ci którzy odpowiadali za duże straty nie ponosili żadnej odpowiedzialności wszystko uchodziło im na sucho .Pani syndyk mówiła o listach płac z tego roku nie wiem kto taką kasę trzepał ale ostatni zarząd zatrudniał ludzi niekompetentnych na kluczowych stanowiskach ( nadzór , zaopatrzenie ) i nie za marne 3600zł piszę marne bo gdyby policzyć tzw. wysługę lat którą nam dawno zabrano w Remacie i wliczono w podstawę wynagrodzenia bo właśnie tyle powinien zarabiać pracownik po ponad 20 latach pracy. Dlaczego ludzie nie odchodzili pracowali tam a teraz się skarżą bo przez całe życie tam pracowali bo nie było innej pracy bo to jest stara załoga oni nie są nauczeni skakać z roboty do roboty.... taka mentalność starego człowieka lubi stabilizacje chociaż mu się nie przelewa. Za co Ci ludzie teraz żyją ???? mają małżonków którzy gdzieś pracują mają renty ,zapożyczają się u rodziny ,dzieci im pomagają . Ludzie jak macie pisać bzdury i obrażać innych to zastanówcie się 3 razy
od 2003 łączna wartość pomocy udzielonej beneficjentowi: 52 478 467,84 to jest 3 000 000 rocznie czystego hajsu !!! Gdzie podziały się wypracowane pieniądze że zakład klekną przy -20 000 000 jak to sie robi że zakład pracuje po 16 h za damski huy a zakład leci w plegar. Jak wysysa sie pieniądze latami a na koniec zwala sie wine na bogu ducha winnych pracowników traktując ich jak śmieci. Kadra zapomnieliście że tam pracowali też normalni
Czyli ci pracownicy to oszuści kłamcy i nieudaczniki tak ? tak po zatym Pefron miał dać
3000000 PLN / 150 osb inw / 12 mc tyle jest wart jeden inwalida a jednak dostawał z tego 800 pln w roznych formach na rok a reszte miał wyrobić w zakładzie. Gdzie leciały dofinansowania do której kieszeni kto to chapał ? Obserwator walnij sie w łeb poki jeszcze ją masz
Brak słów,skoro tacy pracowici i potrafili pracować po 12 godz to czemu nie szukali pracy gdziekolwiek?Napewno byli by przyjeci z otwartymi ramionami,no ale nikt tu nie mówi o korzyściach jakie dawał im zakład pracy chronionej oraz nikt nie wspomina że 1/3 miała 3 grupy inwalidzkie podarowane bo PEFRON wymagał by w zakladzie była zatrudniona odpowiednią liczba inwalidów.Teraz się skarżą i płaczą szwaczkii-placzki oraz te panie co to tak ciezko pracowaly (smiech)
komuś tu sie jebie netto / brutto cyt. syndyka : Najniższe wynagrodzenia były w okolicach 3 tys. zł na rękę, a w administracji niektórzy zarabiali tu nawet po 8 – 10 tys. zł ...
ciekawe komu?
Pani SYNDYK jest od tego żeby kopać w papierkach kto zwolnił się sam przed 2 lipca i z godnością poinformować że nie dostaniesz udziałów. O upadłości mówiono kwietniu 2021 i czekali ilu się zwolni bo postawiono ludzi pod ścianą. Z drugiej strony patrząc to pracujący obecnie jeszcze bo pracują skąd biorą środki do życia jeśli nie otrzymają wypłaty. Czy to renty są tak wysokie a ci co nie mają renty? Z cudu ? Jeśli w zwolnieniach ma być napisane z WINY ZAKŁADU bo z winy zakładu cala masa ludzi poszło przed 2 lipca to kto ci ludzie to psy ? Może to i dobrze ze ten zaklad upadł z tą dbałością o wszystko i wszystkich
Przy wypłacie 3000 brutto na rękę masz niecałe 2300 . Wiecie co to brutto,netto . A co to jest tara?. Prezes STEFAN F i rada zakładowa są winni upadku zakładu. Oni wszyscy powinni siedzieć ale prawo jest dla nich nie dla robola 3000 to dostał SF kary w sądzie za brak człowieczeństwa a powinien być STOS
Tak wyplaty nie byly mniejsze niz 3tys bo wzieli pod uwage wyplaty kierownikow, dodatki, premie i tzw akcje.
Czy zdegradowany pracownik z stanowiska stolarz / szwacz na: Pracownik Produkcyjny na wypowiedzeniu posiada kompetencje do niszczenia dokumentów Zakładowych ?? Czy ma obowiązek stawiać się w zakładzie na polecenie przełożonego i przekraczać próg biura gdy produkcja jest wstrzymana i nie ma prądu.
Czy pracownik produkcyjny ma obowiązek stawiania się na polecenie przełożonego stawiania się w zakładzie do wykonywania jakichkolwiek czynności gdy produkcja jest wstrzymana ??
A Marysienka niech zweryfikuje ten artykuł https://www.nowiny.pl/179431-syndyk-w-ramecie-wszyscy-pracownicy-dostana-swoje-pieniadze-co-do-zlotowki.html?p=2#content
Do KaPe - Zapoznaj sie z treścia Artykułu z inicjatywy Syndyka i byłej Prezes. Jakie brutto jakie? na reke na reke. Czytaj !!!!!!!!!
Kierownik poganiał kierownika
Syndyk przyznaje, że stawki płac w spółdzielni były wysokie, co miało bezpośredni wpływ na zyskowność jej produkcji w przeszłości i na problem z regulowaniem wypłat w ostatnim czasie. – Nie pracowali tu ludzie na najniższej krajowej. Najniższe wynagrodzenia były w okolicach 3 tys. zł na rękę, a w administracji niektórzy zarabiali tu nawet po 8 – 10 tys. zł. Były dodatki za nadzór, za kierownictwo, za członkostwo w radzie nadzorczej. Kierownik poganiał tu kierownika – mówi A. Brachaczek. Syndyk przyznaje, że Rametę „zabiły” wynagrodzenia. – Sędzia, jak zobaczyła nasze sprawozdanie, pytała czy to nie jest pomyłka. Miesięczny budżet płac w Ramecie dla załogi, która została w fabryce wynosił ok. 700 tys. zł.
Kim jest ta Syndyk i w jakim celu wypuszcza takie Informacje Kim jest ta Gwiazda Sezonu ????
Że co?!!!! Jak można tak pisać o małej wydajności załogi??!!!!! Skandal!!!! Ludziom zależało na tej firrmie, wypruwali sobie flaki, by ją ocalić, piomimo iż mieli grupy inwalidzkie!!! Czuję się obrażona i poniżona takimi stwierdzeniami!!!! Poza tym najniższa krajowa do wypłaty i zero dodatków jakichkolwiek! Wstyd, chańba, kłamstwo..... Skandal!
Nie chciałabym być złośliwa, ale redakcja Nowin nie sprawdza informacji, można podać nieprawdziwe informacje, a oni to drukują, zresztą nie pierwszy raz
Szanowni znawcy oraz pracownicy innych zakladow wynagrodzenia zawsze podaje sie brutto. Tak ja rowniez widze zarabiala pani 3 tys. zl
słowa.
Skąd czerpie informacje? Od pani prezes o której wypowiadała się jako o godnej szacunku? Litości..
Pani syndyk powiedziała że NIKT w Ramecie nie zarabiał mniej niż 3.000 na rękę, co jak dowodzą przedstawione paski jest nieprawdą. Jest albo nierzetelna, albo wprost kłamie. To jest syndyk sądowy, daje złe świadectwo wymiarowi sprawiedliwości. Powinna brać odpowiedzialność za słowa. I jeszcze ubolewa nad brakiem rzetelnej informacji.
Skąd czerpie informacje? Od pani prezes o której wypowiadała się jako o godnej szacunku? Litości..
Ale to nie podważa tezy pani syndyk, że płace były za wysokie w STOSUNKU DO WYDAJNOŚCI. Bez wnikania, czy ktoś się starał czy nie, bo wydajność od tego wprost nie zależy.
Kolejny Prokurator za Prace Niewolnicze i Obnażanie z Godności Człowieka !!!
Przepracowalam w tym zakladzie 15 lat , po tym okresie mialam 150 zl wiecej niz wynosila najnizsza krajowa , pracowalo sie po 10 godzin zeby dorobic do pensji tak to wygladalo , premia uznaniowa w granicach 80-120 zl Pani Syndyk jest zle poinformowana , albo tak ma mowic.
*Może nie tyle wiarygodność co rzetelność pani syndyk
Dzięki za ten artykuł. Wypowiedź pani syndyk z poprzedniego mocno podważyła jej wiarygodność i wiarę w jakąkolwiek sprawiedliwość