Kierowcy słuchają Google’a zamiast przestrzegać znaków drogowych
Mieszkańcy końcówki ul. Piotrowickiej w Skrbeńsku mają dość ciężarówek pchających się na przejście małego ruchu granicznego Skrbeńsko/Piotrowice. Choć na drodze prowadzącej bezpośrednio do przejścia stoi znak zakazu ruchu dla samochodów ciężarowych oraz znak zakazu wjazdu pojazdów o szerokości powyżej 2 m, to i tak tiry na przejście się pchają. A tam czeka je niespodzianka w postaci fizycznego ogranicznika przejazdu. I na wąskiej dróżce zaczyna się istny cyrk. Tylko mieszkańcom zupełnie nie jest do śmiechu.
Jak informują nas mieszkańcy problem dotyczy fragmentu ul. Piotrowickiej od skrzyżowania z ul. Poprzeczną do granicy. Ciężarówki i tiry chcące skrócić sobie trasę przejazdu przez to lokalne przejście, mimo zakazów wjeżdżają na ten fragment drogi. Tymczasem po zainstalowaniu przez Czechów fizycznych barier przejazdu w postaci dwóch zabetonowanych ograniczników dla samochodów o szerokości powyżej 2 metrów (Czesi również mieli dość ciężarówek jeżdżących przez Piotrowice), żadna ciężarówka, a nawet większe auto dostawcze przez granicę nie przejedzie. - Po dojeździe każdego tira lub ciężarówki do granicy powstaje problem z zawróceniem takiego pojazdu z uwagi na brak parkingu i miejsca manewrowego – przekazują mieszkańcy. Jak dodają, jedyna możliwość to wycofywanie pojazdu kilkaset metrów do skrzyżowania z ul. Poprzeczną, bo próby zawracania kończą się wjazdem do rowu i poszukiwaniem ciągnika do wyciągania. - Albo też kierowcy próbują zawracać na prywatnych posesjach, gdzie wjazd jest szerszy. Niszczą nawierzchnię podwórka i nie tylko – mówi pani Anna. - To prawdziwy horror dla tamtejszych mieszkańców trwający już od wielu miesięcy. Czy ktoś z władz zainteresuje się rozwiązaniem tego problemu? - pyta pan Jan.
Kierowcy znaki ignorują
Okazuje się, że problem jest znany włodarzom gminy oraz Powiatowemu Zarządowi Dróg, który administruje ul. Piotrowicką. - Wspólnie z przedstawicielami PZD i czeskiej strony byliśmy tam na wizji lokalnej. Jeżdżą tam słowackie, węgierskie tiry. Rozmawialiśmy z kierowcą, pytając go, dlaczego mimo zakazów wjeżdżają w ulicę. Powiedział, że tak go kieruje nawigacja Google’a. Kierowca był w szoku kiedy zobaczył ograniczniki. Podobnie inni – mówi Mariusz Adamczyk, wójt Godowa. Jak dodaje, PZD ma się zwrócić do operatorów systemów nawigacyjnych w tej sprawie, ale czy i kiedy uwzględnią oni postulaty administratora drogi, tego nie wiadomo. Powiat przyznaje, że PZD jako zarządca drogi zwrócił się do administratorów portali i aplikacji nawigacyjnych, jak Google Maps, Automapa itp. - Chodzi o to, aby wyeksponowali informację o braku przejazdu po stronie czeskiej dla samochodów ciężarowych – wyjaśnia Wojciech Raczkowski, kierownik Biura Komunikacji Społecznej i Informacji Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim.
Czy kolejny znak coś da?
Raczkowski przypomina, że od kilku lat na ul. Piotrowickiej, za skrzyżowaniem z ul. Poprzeczną, istnieje znak drogowy ograniczający tonaż pojazdów ciężarowych tak, aby droga dla nich była w tym miejscu zamknięta. - Niestety, jak się okazuje, zdaje to egzamin tylko częściowo, gdyż występują przypadki kierowców, którzy łamią przepisy, wjeżdżając na odcinek z ograniczoną dla ich pojazdów dostępnością, a następnie „w starciu” z fizyczną przeszkodą na drodze po stronie czeskiej „kapitulują” i zmuszeni są zawrócić, powodując utrudnienia w ruchu lokalnym – mówi Raczkowski.
W ostatnim czasie PZD zainstalował dodatkowo tablicę informacyjną (znak F5) na skrzyżowaniu ul. 1 Maja z ul. Piotrowicką, wskazująca na brak przejazdu dla samochodów ciężarowych na wysokości granicy Państwa. - Liczymy, że pozwoli ona na rozwiązanie problemu. Zarządca drogi wskazuje, że w innym przypadku zwróci się do Policji o częstsze patrole w tym rejonie i o karanie kierowców ciężarówek łamiących ograniczenie tonażu na odcinku ul. Piotrowickiej za skrzyżowaniem z ul. Poprzeczną – podkreśla Wojciech Raczkowski.
Całej Piotrowickiej dla ciężarówek zamknąć nie można
Mieszkańcy zastanawiają się, czy w tej sytuacji jedynym sensownym rozwiązaniem nie byłoby wprowadzenie całkowitego zakazu przejazdu w Skrbeńsku wszelkich samochodów, w tym również osobowych, tak by przejście zachować tylko dla motocykli, rowerów i pieszych. - Przecież 2,5 km stąd jest przejście w Gołkowicach i tam można bez problemu przejeżdżać samochodami – pada argument. Sceptyczny wobec takiego rozwiązania jest jednak wójt Godowa. - Myślę, że nie po to przed laty otwierano przejścia graniczne, by teraz ograniczać na nich ruch – mówi wójt Adamczyk, choć Czesi sami pierwsi ten ruch dla ciężarówek już ograniczyli. Inny problem widzi powiat. - Wyjaśniam, że niemożliwe jest objęcie całej ul. Piotrowickiej ograniczeniem tonażu tak, aby samochody ciężarowe w ogóle nie wjeżdżały na tę drogę i tym samym wyeliminować problem nawracających ciężarówek, ponieważ przy ul. Piotrowickiej znajduje się PSZOK gminy Godów, do którego dostęp muszą mieć zapewnione również samochody ciężarowe – przypomina Raczkowski.
Szanowni Państwo z gminy. Przecież można dać bariery czasowe :) takie na kluczyk albo wręcz automatyczne jeśli budżet pozwoli. Wtedy można swobodnie wpuścić pszokowozy i po prośbie w gminie (przekazanie na 1 dzień kopi kluczyka z przekazaniem informacji żeby po przejeździe dostawcy zaraz zamknąć barierę) można też wpuścić auta np. dostawców mebli do domów :) problem rozwiązany - nie trzeba barier stałych, a wręcz lepiej ich nie używać właśnie ze względu np. na dowóz mebli
Zamknąć drogę jak za komuny. A teraz jeżdżą i denerwują ludzi. Świat to widział, żeby po drodze jeździły auta. Komuno wróć.
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem