100 lat od tajemniczej śmierci Franciszka Matuszczyka. Tłum na wernisażu [ZDJĘCIA]
Kim była jedna z najważniejszych postaci Wodzisławia Śląskiego, która doczekała się w mieście nazwy ulicy? Kim był doktor Franciszek Matuszczyk i z czego zasłynął? Właśnie mija 100 lat od jego tajemniczej śmierci.
19 sierpnia odbył się wernisaż wystawy poświęconej Franciszkowi Matuszczykowi, który poprzedziła msza święta w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przy wodzisławskim Rynku. Oprowadzenia po wystawie dokonał dyrektor wodzisławskiego Muzeum, Sławomir Kulpa.
Kim był Franciszek Matuszczyk? Powstała publikacja, która przybliża nam jego życie
Franciszek Matuszczyk urodził się 10 października 1889 r. w Chałupkach w dawnym powiecie raciborskim. Był najstarszym z ośmiorga dzieci pracownika kolei Franciszka i Marianny z/d Kowalskiej. Matuszczykowie w swoim domu pielęgnowali polską mowę, wiarę katolicką oraz śląską tradycję. I chcieli, jak piszą autorzy bogatej w fotografie publikacji Kinga Kłosińska i Sławomir Kulpa, by został księdzem.
Konspirator
Ten jednak miał swój plan na życie. Po ukończeniu szkoły powszechnej dostał się do Królewskiego Gimnazjum Ewangelickiego w Raciborzu, które ukończył egzaminem maturalnym 7 marca 1910 r. Następnie rozpoczął studia na Uniwersytecie we Wrocławiu. Tam studiował filozofię oraz prawo i nauki polityczne. Kolegami Franciszka Matuszczyka, uczęszczającymi z nim do raciborskiego gimnazjum, byli przyszły biskup Józef Gawlina (1892-1964) oraz polityk i powstaniec Alfons Zgrzebniok (1891-1937). W czasie studiów wszyscy trzej działali w konspiracyjnym Związku Młodzieży Polskiej „Zet” we Wrocławiu.
Prawnik
W październiku 1914 r. Matuszczyk zdał pierwszy egzamin prawniczy w Królewskim Sądzie Okręgowym we Wrocławiu. W grudniu 1914 r. został aplikantem adwokackim. Dwa lata później, 13 marca 1916 r., zdał egzamin na wydziale polityczno-prawnym Uniwersytetu im. Fryderyka Wilhelma we Wrocławiu. Dwa lata później Matuszczyk obronił doktorat na Uniwersytecie Poznańskim, stając się tym samym jednym z najlepiej wykształconych Ślązaków w tamtych czasach. - To był człowiek bardzo dobrze przygotowany do odgrywania najważniejszych ról w ówczesnej polityce - uważa Sławomir Kulpa, dyrektor Muzeum w Wodzisławiu Śl. i współautor publikacji o życiu Matuszczyka.
Wpływowa persona
Autorzy opracowania podkreślają jednak, że życie Matuszczyka kryje wiele nieodkrytych jeszcze tajemnic. Nie wiadomo kiedy, ani jak zaangażował się w działalność powstańczą na Górnym Śląsku. Wiadomo jednak, że przed wybuchem i w czasie powstań śląskich Matuszczyk pracował najpierw w Podkomisariacie dla Śląska Naczelnej Rady Ludowej, następnie pełnił funkcję szefa Biura Prezydialnego Polskiego Komitetu Plebiscytowego dla Górnego Śląska, które miało swą siedzibą w Bytomiu oraz przez jakiś czas był osobistym sekretarzem Korfantego. Jak piszą autorzy monografii, przed wybuchem II powstania śląskiego, wobec groźby niemieckich pogromów, Matuszczyk wydał kilkaset sztuk broni jednemu z powstańczych oddziałów w Sosnowcu, nalegał też na Alfonsa Zgrzebnioka, dowódcę Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska, by ten wydał broń powstańcom na Górnym Śląsku. Zgrzebniok wysłuchał nalegań Matuszczyka, wydał broń i ogłosił mobilizację powstańców. W nocy z 19 na 20 sierpnia 1920 r. walki ogarnęły Górny Śląsk. Matuszczyk był więc człowiekiem, który miał spory wpływ na bieg wydarzeń na Górnym Śląsku.
Człowiek z perspektywami, które odrzucił
Po upadku powstania zmuszony został do opuszczenia Śląska. Udał się do Poznania, gdzie objął kierownictwo ekspozytury Komisariatu Śląskiego. Po kilku miesiącach wrócił do Rybnika, gdzie współpracując z Międzysojuszniczą Komisją Rządzącą i Plebiscytową, przygotowywał plebiscyt na ziemi rybnicko-wodzisławskiej. 20 marca 1921 roku osobiście nadzorował głosowanie w Rybniku. Po wybuchu III powstania dr Matuszczykowi zaproponowano stanowisko starosty rybnickiego oraz kierownictwo sądownictwa na terenach objętych przez grupę „Południe”. Jak piszą autorzy publikacji, Matuszczyk nie przyjął tych propozycji i w zasadzie nie wiadomo, dlaczego tak się stało. Co więcej, już po zakończeniu powstania, latem 1921 r. w niejasnych okolicznościach Franciszek Matuszczyk nagle porzucił Śląsk i wyjechał do Poznania, praktycznie bez pieniędzy. Co się stało, że wpływowy działacz w chwili zwycięstwa, opuścił drogi mu Śląsk? Według wspomnień innych powstańców powodem tej decyzji miał być konflikt Matuszczyka z Wojciechem Korfantym.
Tajemnicza śmierć
W Wielkopolsce Matuszczyk osiadł ostatecznie w Gnieźnie u swojego przyjaciela, adwokata Krystiana Jurka, którego został zastępcą. Nagle w połowie sierpnia zachorował, po powrocie z dwudniowego pobytu u znajomych w Poznaniu. Rzekomo na zakażenie krwi. Mimo starań lekarzy zmarł 19 sierpnia, w wieku niespełna 32 lat. - Przeczuwał śmierć, o czym świadczy list pożegnalny, jaki napisał do rodziny kilka dni przed śmiercią - mówi Sławomir Kulpa.
Dr Franciszek Matuszczyk został pochowany 22 sierpnia na cmentarzu Św. Krzyża w Gnieźnie. Rodzina przez wiele lat starała się o sprowadzenie szczątków do Wodzisławia. Bez skutku. Jak piszą autorzy publikacji, w rodzinie Matuszczyka istniało przeświadczenie, że ktoś celowo w tym przeszkadzał. Wg prof. Edwarda Długajczyka Matuszczyk został zamordowany przez ludzi Korfantego. W ten sposób miał zabrać ze sobą do grobu tajemnice nadużyć finansowych komisarza plebiscytowego.
Na podstawie publikacji "Zapomniany bohater Franciszek Matuszczyk" autorstwa Kingi Kłosińskiej i Sławomira Kulpy.
Rodzinne wspomnienia
Na wernisażu obecna była pani Iwona Matuszczyk, która spokrewniona jest z doktorem Franciszkiem Matuszczykiem (jej ojciec był synem Maksymiliana Matuszczyka, brata Franciszka, a więc był jego bratankiem). Opowiedziała ona historię, którą opowiadał jej tata i dotyczy ona kulis wyjazdu rodziny na pogrzeb Franciszka.
- Rodzina, wbrew temu co podają niektóre historyczne źródła, jechała na pogrzeb Franciszka. Niestety w trakcie podróży musiała zawrócić z powodu zagrożenia życia. Ojciec opowiadał, że wujek spoczywa w grobie swoich przyjaciół (zaprzyjaźnionej rodziny) w Gnieźnie. Po uspokojeniu się sytuacji na Śląsku chcieli zwłoki wujka sprowadzić. Pojechali na miejsce, ale po otworzeniu trumny okazało się, że jego ciało jest całe czarne. Przypuszczali, że było to wynikiem otrucia. To przypuszczenia, nie było to sprawdzone. Zdecydowali, żeby nie robić przykrości rodzinie, bo byłoby to jeszcze większym bólem dla rodziców, że ciało zostanie tam, gdzie jest - powiedziała.
Jak zapowiedział dyrektor wodzisławskiego Muzeum, Sławomir Kulpa, dołoży on wszelkich starań, by postać Matuszczyka została pośmiertnie odznaczona. - To wybitna postać, o nieposzlakowanej opinii nawet po stronie niemieckiej, znająca 7 języków, w tym łacinę, która nigdy nie została doceniona ani odznaczona - powiedział dodając, że możliwość otwarcia grobowca i zbadanie kości Matuszczyka dałyby odpowiedź na to, czy faktycznie został on otruty. Jego krewni nadal chcą sprowadzenia jego szczątków na ziemię wodzisławską.