Moim przeznaczeniem jest taniec – tylko taniec!
Z dr Zofią Czechlewską, choreografką, tancerką i instruktorką, autorką książki Polskie tańce narodowe, koresponduje ks. Łukasz Libowski.
Wielkie jest zainteresowanie naszym dziedzictwem narodowym
– Zosiu, z końcem czerwca, nakładem poznańskiego wydawnictwa DM Sorus, ukazała się Twoja najnowsza książka pt. Polskie tańce narodowe; to owoc, jak sama mówisz, pandemii i kwarantanny. Skreśl więc najpierw, proszę, parę zdań o swojej publikacji: co czytelnik w niej znajdzie?
– Rzeczywiście, tuż przed zakończeniem roku szkolnego ukazała się na rynku moja druga pozycja o tańcu, tym razem o polskich tańcach narodowych. Publikacja ta stanowi tutorial dla nauczycieli, choreografów, tancerzy oraz pasjonatów tańca, których polska kultura narodowa inspiruje do pracy twórczej i kreatywnych działań artystycznych. Mamy tam: po pierwsze, krótki zarys historyczny poszczególnych tańców; po drugie, opisy strojów do polskich tańców narodowych – ilustracje tych strojów opracowała Iwa Kowalska; po trzecie i czwarte, systematykę i metodykę wykonawczą tych tańców – metodykę, a więc wzajemne ustawienia w parze, ujęcia rąk, kroki zasadnicze, ozdobniki, figury, a wszystko opatrzone szkicami pomocniczymi Iwy Kowalskiej. Dalej, znajdujemy w książce omówienie form scenicznych polskich tańców narodowych, a także ich form stylizowanych, które zagościły na scenach teatralnych w XIX w. Czym jest folklor, czym jest opracowanie artystyczne, a czym jest stylizacja – temat – rzeka! Wspomnę tu, że to ojciec polskiej sceny narodowej, Stanisław Moniuszko, twórca wielu kompozycji muzycznych, stał się również ojcem polskich tańców narodowych. Wreszcie, po szóste, znajdzie czytelnik w mojej publikacji tutorial fotograficzny: zdjęcia ustawień w parze i ujęć rąk; fotografie te wykonał Andrzej Drożdżal. Całość ukaże się także w języku angielskim – dla środowisk polonijnych. W ten sposób książka będzie przystępną i czytelną pomocą dla wielu zespołów na całym świecie oraz odbiorców indywidualnych. Czerpałam inspiracje, współpracując artystycznie z licznymi zespołami pieśni i tańca na świecie, z wielbicielami tańca oraz studentami z Japonii. Szczególnie oni są zafascynowani polskim dziedzictwem kulturowym.
– Hm, czyli są w świecie ludzie, których interesują polskie tańce ludowe?…
– Zdziwiłbyś się, jak wielkie jest zainteresowanie naszym dziedzictwem narodowym. Mogę powiedzieć, że od bardzo dawna jeżdżę, aby prowadzić warsztaty polskich tańców narodowych i ludowych, na Litwę (Zespół Pieśni i Tańca „Świtezianka” przy szkole im. Konarskiego w Wilnie), do Francji (Zespół Pieśni i Tańca „Wieliczka de Blenod les Pam”), USA (Polish Folk Dancers „Krakowiacy” z Denver w Kolorado, Polish American Folk Dance Company z Nowego Jorku) i do Japonii. W latach 2002 – 2004 prowadziłam warsztaty tańców polskich w Japonii, podczas tournée po Japonii Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny; w tym roku, w październiku, na zaproszenie Yoshiaki i Yumiko Oka także wybieram się do kraju kwitnącej wiśni na warsztaty taneczne dla japońskich studentów.
Pasja niekończących się emocji
– Szczerze mówiąc: zadziwia i zaskakuje mnie to wyliczenie, Zosiu. Umiałabyś wskazać, cóż takiego tancerzy innych kultur pociąga w naszym tańcu polskim?
– Tak, umiałabym. Proszę bardzo: tradycjonalizm, obrzędowość, muzyka, a więc melodyka, styl i charakter poszczególnych form muzyczno-tanecznych. Ponadto: stroje, wyjątkowe pod każdym względem – barwy, hafty, liczne bogactwa zdobień. Krótko mówiąc: ludzi pociąga piękno naszego regionalizmu, a co za tym idzie – jego swoistość, inność. Przede wszystkim jednak tancerzy wyrastających z innych kultur pociąga w naszym tańcu polskim fakt, iż tańce polskie to tańce parowe: w polskiej kulturze ludowej tańczymy w parach, a nie osobno. To właśnie fascynuje Japończyków. W kujawiaku tancerze mogą spojrzeć sobie w oczy, co w kulturze Japonii jest nie na miejscu. Poza tym jest muzyka: muzyka Fryderyka Chopina, która – uważam – zespala wszystkie kultury ze sobą, a zwłaszcza Azję z Polską.
Chopin jest traktowany w Japonii jako najważniejszy kompozytor muzyki romantycznej – żeby już nie powiedzieć, że traktowany jest tam jako kompozytor japoński. O tym, jak przyjmowana jest kultura polska w Japonii, mogę opowiadać bez końca.
W październiku wybieram się tam, dokładnie do Fukuyamy, na warsztaty polskich tańców ludowych i narodowych, na spotkanie z grupą dwustu studentów. Z tego, co się teraz dzieje, wnoszę, że będę musiała przejść kwarantannę, chociaż jestem zaszczepiona. No ale nie mam wyjścia – tym bardziej, że wyjazd od marca 2020 roku był już czterokrotnie przekładany.
– Uderzmy teraz w osobiste, może intymne nawet tony: droga Zofio, a co Ciebie fascynuje w naszym tańcu ludowym?
– Dużo by o tym mówić! Taniec to dla mnie pasja niekończących się emocji – nie historycznych, ale życiowych. Fascynuje mnie taniec ludowy od zawsze. Raz: daje możliwość wypowiedzi, wyładowania wszystkich emocji i przekazanie prawdziwych intencji. Dwa: daje poczucie wolności i radości, swobodnych i wyrazistych form. Trzy: daje poczucie estetyki, piękna formy i dynamiki ruchu. Cztery: fascynuje, począwszy od dostojnych i wysublimowanych form, poprzez formy towarzyskie, pełne dynamiki, a jednocześnie refleksyjne i melancholijne. Pięć: styl odzwierciedla bogactwo i zróżnicowanie charakteru. Sześć: charakterystyczna kontrastowana dynamika – piano pianissimo, a jednocześnie przyspieszone tempa. Siedem: przepiękne i zróżnicowane stroje ludowe, bogate ornamenty, zróżnicowana kolorystyka. Osiem: bogactwo ozdobników, kroków i figur. Zawsze żałowałam, że nie dane mi było edukować się w państwowej szkole baletowej – gdyby to zależało ode mnie, moje losy potoczyłyby się inaczej. A teraz w takiej szkole uczę. Jestem nauczycielem tańca ludowego i charakterystycznego w Ogólnokształcącej Szkole Baletowej im. Ludomira Różyckiego w Bytomiu.