Intro woli zaczekać na lepsze czasy."Chcemy utrzymać poziom imprezy"
Odyseusz Olbiński raciborski przedsiębiorca organizujący muzyczny Intro Festival na Zamku Piastowskim powiedział nowiny.pl, że wydarzenie powróci do Raciborza najprawdopodobniej dopiero w 2023 roku.
Dlaczego kolejny rok Racibórz musiał obejść się bez tak rozwojowej imprezy muzycznej, jaką stanowiło przed pandemią Intro?
Jak większość dobrych i wielkich festiwali w Polsce, odwoływanych, przełożonych lub robionych w kompletnie mniejszych wersjach, z uwagi na obostrzenia pandemiczne, niemożliwym jest zrealizować takie duże przedsięwzięcie jak Intro. Moglibyśmy wpuścić pod scenę tylko 250 osób niezaszczepionych, a na bramkach wejściowych trzeba byłoby weryfikować te covidowe paszporty. Istotne jest również, że sponsorzy są niepewni tej sytuacji, co sprawia, że organizacja wielkich imprez jest wykluczona. W tych warunkach Intro nie miałoby szans startować czy to do firmy Tauron, czy do Miasta Racibórz. Przecież sytuacje budżetowe są wciąż niepewne. Wolimy przeczekać niż działać półśrodkami i robić jakieś "mikroIntro". Chcemy utrzymać właściwy poziom korespondując z tym co wcześniej robiliśmy. Jeśli Intro ma powrócić, niech powróci w swojej pełnej wersji.
Czy potrafi pan dziś określić, jaka będzie nowa data Waszego festiwalu?
2023 rok, sądzę, że ta data będzie bardziej pewna. 2022? Może, ale zależy, jaka będzie informacja na temat pandemii, na temat jej prognozy w marcu. Będziemy czekali na wieści z ministerstwa zdrowia. Ruszymy tylko wtedy, kiedy będzie już pewne, że nie będzie stosowania obostrzeń. Choć przy takim rozwiązaniu ta niepewność dotycząca organizacji będzie i tak nam towarzyszyła, a to nie są odpowiednie warunki do funkcjonowania. Dlatego bliższa realiów jest data 2023.
Nie chciał pan zaryzykować już tego lata? Tak, jak Jurek Owsiak uczynił ze swoim festiwalem?
Jurek Owsiak ma największy festiwal w Polsce i zarazem największych sponsorów. Może sobie pozwolić na darmową imprezę, na której jest 60% mniej osób niż każdego roku. Te festiwale, które są uzależnione od sprzedaży biletów, jak Intro, one są praktycznie niemożliwe do zrealizowania w takiej okrojone formule.
Czy miejsce organizacji festiwalu pozostanie bez zmian?
Intro jako koncepcja jest osadzone tylko i wyłącznie na Zamku Piastowskim. Bo to symbol miasta i tożsamość Raciborza. Dla wszystkich przyjezdnych jest to coś wyjątkowego. Średniowieczna budowla, w kompletnie elektronicznym, nowoczesnym anturażu. Tak to wymyśliliśmy i trudno byłoby zmieniać lokalizację.
Jeśli Intro będzie się rozwijało swoim terenem festiwalowym, to w kierunku Bulwarów. Jednak jego epicentrum zawsze będzie na Zamku. Koncepcja rozwoju festiwalu jest także dużo dalej idąca. Już w planie imprezy, którą trzeba było odwołać w 2020 roku, miała być mała scena w Parku Roth i mikro scena w ciągu dnia na schodach szkoły muzycznej. Do tego planowaliśmy jeszcze obecność na schodach biblioteki miejskiej. Intro miało w ciągu sobotniego popołudnia być porozbijane na ciekawe punkty warte odwiedzin przez gości festiwalowych. Wtedy festiwal wdarłby się do centrum Raciborza. Jego koncepcję tak zaprojektowaliśmy, ale wszystko musieliśmy odłożyć, bo wybuchła pandemia.
Takie wyjście w miasto przypomina program tegorocznych Dni Raciborza, zupełnie innych od tych, z lat poprzednich. Jak wypadły one w ocenie Odyseusza Olbińskiego, pasjonującego się organizowaniem imprez dla fanów muzyki?
To był fantastyczny pomysł, a przedstawienie i tańce na placu Ofki uważam za rzecz wybitną, jeśli chodzi o wyciągnięcie z małego miasteczka, z jego starówki, tej esencji. Można było przedstawić zaułki Raciborza z jego starym, historycznym rodowodem. To strzał w dziesiątkę. Liczę, że Miasto będzie rozwijało tę formułę w kolejnych edycjach Dni Raciborza.