Marka Pikniku Modelarskiego jest znana w całej Polsce. Docenił to urząd miasta
Tegoroczna edycja Pikniku Modelarskiego, który odbywa się w Raciborzu-Oborze nad kanałem Ulgi, jest po raz pierwszy imprezą miejską. W ten sposób Piknik stał się jedną z marek promujących Racibórz. Zjeżdżają tu modelarze z całego kraju. - Są koledzy z Przemyśla, Warszawy czy Wrocławia - zauważa jeden z głównych organizatorów Maciej Musioł.
Z Maciejem Musiołem ze Skrzydlatego Raciborza, raciborskim przedsiębiorcą branży internetowej i komputerowej, rozmawialiśmy pierwszego dnia Pikniku. Zapis rozmowy jest dostępny w materiale wideo „na żywo”, który zrealizowaliśmy w Oborze.
To już 14 edycja waszej imprezy. Stała się nastolatką. Jak się ją organizuje z dość dużym już bagażem doświadczeń?
Nie byłem przy początkowych edycjach pikniku, bo związałem się z raciborskim środowiskiem modelarskim gdzieś na poziomie szóstego pikniku. Co roku jest lepiej. Nawet pandemii się nie poddaliśmy. Zrobiliśmy wtedy piknik skromniejszy, ale sanepid dał się przekonać do wydarzenia w całości na wolnym powietrzu. W tym roku otrzymaliśmy wielkie wsparcie ze strony urzędu miasta i staliśmy się imprezą miejską. Wcześniej o dotację z urzędu rywalizowaliśmy w konkurencji z klubami sportowymi, a jednak modelarstwo to nie do końca sport i cieszymy się, że urząd to dostrzegł.
Ta ciągłość imprezy sprawia, że wrośliście w imprezowy kalendarz nie tylko Raciborza. Jak jesteście odbierani poza nim?
Marka pikniku stała się znana w Polsce. Przemyśl, Warszawa czy Wrocław to miasta skąd przyjeżdżają do nas uczestnicy. Mamy tu całą Polskę oraz naszych serdecznych kolegów z Czech, u których nieraz trenujemy.
Jak frekwencyjnie wygląda 14. Piknik Modelarski?
Zaproszeń-identyfikatorów przygotowaliśmy 150. W rejestracji on-line zapisało się prawie 100 osób, ale przyjeżdżają do nas także niezarejestrowani modelarze. Najwięcej uczestników jak i widzów spodziewamy się, mając na uwadze doświadczenia z lat ubiegłych, na wielkiej bitwie powietrznej. To nasza sztandarowa impreza z pokazem pirotechnicznym. Poprzedzą ją skoki spadochronowe. W tym roku sam też skoczyłem ze spadochronu, ale przyznam, że wolę jednak stąpać twardo po ziemi. Jak skoczyłem, to nie miałem żadnej kontroli nad tym co się działo u góry, odwrotnie jak w modelarstwie.
Foto i loty - podwójna pasja Tomasza Czecha
Wśród modelarzy spotkaliśmy fotografa Tomasza Czecha (Czeska Fotografia), który współpracuje od lat z Nowiny.pl. - 5 lat temu dołączyłem do raciborskich modelarzy. Robiłem zdjęcia na jednym z pikników i to mnie wciągnęło. Zacząłem przyjeżdżać na spotkania i dołączyłem do Skrzydlatego Raciborza. Zajmuję się różnymi modelami, od tych większych po takie, co się mieszczą w dłoni. Od budowania do latania to bardzo ciekawa sprawa, przynosi dużo frajdy. Godzę przyjemne z pożytecznym, bo robię zdjęcia z udziału w tym wydarzeniu. Skrzydlaty Racibórz to środowisko przyjazne, choć w ostatnich latach brakuje nowych chętnych. Stara gwardia trzyma się jednak dobrze, a liczę, że kolejni fani wkrótce dołączą.
Tak docenili,ze w poerwszym konkursie dla organizacji pozarzadowych Polowy nie dał im kasy!