Pomagają naprawić zawalony przez raka piersi świat
– Właśnie dzwoniła do nas Marysia, która jest dwa lata po operacji i nie widziała do tej pory dokąd się udać ze swoimi problemami i obawami. Dopiero u nas otrzymała namiary na psychologa, do rehabilitantów – opowiada Lidia Podolak, prezes Wodzisławskiego Stowarzyszenia Amazonek. Wraz z Krystyną Pytlik i Grażyną Syrek opowiedziały nam, czym zajmuje się Stowarzyszenie.
– Co się dzieje w głowie człowieka, który dowiaduje się, że zachorował na chorobę nowotworową?
– Lidia Podolak: Wali się cały dotychczasowy świat. Wszystko się przewraca do góry nogami. Wszystko inne przestaje być ważne. Pojawia się szok i lęk. Kobiety boją się bólu, śmierci. Boją się o przyszłość rodziny, dzieci. Co druga kobieta martwi się też zmianami w wyglądzie z powodu utraty atrybutów kobiecości, czyli tym, że nie będzie miała włosów, nie będzie miała piersi. Lęk przed nieznanym odczuwa nie tylko chory, ale cała najbliższa rodzina.
– Jak sobie z tym wszystkim radzić?
– L.P.: Rada dla chorego: przyjmij wsparcie, pomoc. Nie jesteś sama w chorobie. Mów czego potrzebujesz, skorzystaj z pomocy psychologa, dietetyka, rehabilitanta. Nie pytaj „dlaczego ja?”. Życie jest tu i teraz i nie zmienisz już nic. Rada dla opiekuna: podziel obowiązki, ale nie wyręczaj. Nie koncentruj się tylko na chorobie, ale mów o wszystkim, również o tym, co jest dla ciebie trudne. Nie lekceważ strachu partnera. Nie mów „będzie dobrze”, bo niestety nie zawsze jest dobrze. Warto skorzystać z pomocy psychologa. Nasze stowarzyszenie stale współpracuje z doświadczoną psychoonkolog. Co miesiąc organizujemy spotkania dla chorych w naszym biurze, bardzo dla chorych pomocne.
– Grażyna Syrek: Rozmawiamy o wszystkim. Kobiety odkrywają się. Mówią to, co do tej pory tłamsiły w sobie, bo nie miały się przed kim uzewnętrznić. Praca odbywa się małych, kilkuosobowych grupach. Nasz psychoonkolog jest osobą bardzo pozytywną, potrafi rozmawiać z osobami chorymi, potrafi do nich dotrzeć.
– L.P.: Jak przychodzi do nas nowa osoba, to otrzymuje od nas komplet materiałów: płytę z muzyką relaksacyjną, płytkę z gimnastyką, informacje gdzie ma się udać po pomoc, różne inne poradniki eksperckie na temat tego co robić, jak się zachować. Otrzymuje też przewodnik dla nowej amazonki, bo nie wszystkie panie wiedzą, co się im należy, np. że po odjęciu całej piersi, kobiecie przysługuje co dwa lata proteza, a w przypadku chemioterapii peruka, na którą otrzyma się zlecenie do NFZ–u od lekarza onkologa.
– O czym chore jeszcze nie wiedzą?
– L.P.: Nie wiedzą, że mogą sobie załatwić grupę inwalidzką, że należą się im odliczenia od podatku na rehabilitację. A rehabilitacja po chorobie nowotworowej piersi jest koniecznością. Po operacji usunięcia guza piersi jesteśmy osobami niepełnosprawnymi. A ta niepełnosprawność wynika z usunięcia węzłów chłonnych, co ma wpływ na sprawność ręki. To zaś odbija się m.in. na kręgosłupie. Trzeba się cały czas rehabilitować, żeby utrzymać sprawność, żeby ustąpił obrzęk ręki.
– Czym jeszcze zajmuje się Stowarzyszenie?
– L.P.: Co tydzień organizujemy rehabilitację na basenie, raz w tygodniu gimnastykę na wynajętej sali gimnastycznej, spotkania z masażystką limfatyczną. Raz w miesiącu organizujemy spotkania wszystkich członków, tj. ponad 70 osób. Te spotkania, rozmowy, bardzo nam pomagają. Kto przyszedł ten od nas nie odchodzi. Realizujemy zadania publiczne, piszemy projekty, pozyskujemy dotacje. Uczymy prewencji, bo najpierw warto zapobiegać rakowi. Uwarunkowania genetyczne są na końcu. To stres jest na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o przyczyny raka. Stres o rodzinę, o pracę. Po drugie powietrze, którym oddychamy, czyli to gdzie pracujemy i gdzie żyjemy. Po trzecie, to co jemy, czyli złe nawyki żywieniowe. Picie alkoholu, słodycze, jedzenie tłustych potraw – wszyscy wiedzą, że wpływa to na otyłość, cukrzycę, zawały, ale nie wiedzą, że te wszystkie złe rzeczy wpływają też na ryzyko choroby nowotworowej. Propagujemy ruch i zdrowie odżywianie.
– Krystyna Pytlik.: Zachęcamy do samobadania piersi. To bardzo istotne w życiu kobiety, żeby raz w miesiącu wykonać sobie samobadanie piersi. Mamy zresztą fantomy, na których uczymy, jak powinno wyglądać takie badanie. Bo dotykam, to wygrywam. Rak wykryty wcześnie jest uleczalny. Wykryty późno, zabija.
– Jak zmienia się życie chorej, która decyduje się na pomoc Waszego Stowarzyszenia?
– G.S.: Zachorowałam 24 lata temu. Miałam 36 lat. Wydawało się, że to nie jest wiek na chorobę, a jednak. Do Stowarzyszenia trafiłam późno, nie mogłam się zdecydować, uważałam, że skoro przez tyle lat radziłam sobie sama, to dalej też będę sobie radziła sama. W końcu postanowiłam spróbować i nie żałuję. Tu kobieta ma wsparcie. W stowarzyszeniu jest po prostu łatwiej radzić sobie ze skutkami choroby.
– L.P.: Do decyzji o przystąpieniu do nas trzeba dojrzeć. Nie można nikogo zmuszać na siłę. To musi być dobrowolna decyzja. Nie każdy chce ją podjąć. Ale jak już któraś przyjdzie, zaprzyjaźni się i słyszy, że ta żyje już po chorobie od 5 lat, tamta od 10 lat, inna od 20, to zaczyna inaczej myśleć, że też przecież może długo żyć. Zmienia się jej nastawienie, które przecież w chorobie nowotworowej odgrywa olbrzymią rolę.
Rozmawiał Artur Marcisz
Wodzisławskie Stowarzyszenie Amazonek działa od 2005 r. Zrzesza 74 osoby. Jego prezesem od 2014 r. jest Lidia Podolak. Swoją siedzibę ma w Wodzisławiu Śl., na ul. 26 Marca 23. Dyżury wolontariuszek odbywają się w każdy czwartek od godz. 14.00 do 16.00 w siedzibie Stowarzyszenia. Nr tel do Stowarzyszenia: 600 662 405, 606 177 368. Adres strony internetowej: www.amazonki.wodzislaw.pl