Rodzice zostawieni z pasem do bicia, nienauczeni wychowywania, zrzuceni z piedestału
O rodzicach, którzy dali się współczesnemu światu zrzucić z piedestału i o tym, jak bardzo niszczący wpływ wywiera na dzieci brak rodzicielskiego wsparcia, rozmawiamy z pedagogami Wodzisławskiej Placówki Wsparcia Dziennego „Dziupla”: Krystyną Orbik-Skupień, Ewą Smiatek i Pauliną Goździk.
Rodzic dał się zrzucić z piedestału
- Co stało się z nami dorosłymi, że nie potrafimy być rodzicami, nie potrafimy dać swoim dzieciom uwagi i chyba – jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi – miłości?
P.G.: - Nie wątpię, że rodzice starają się okazywać miłość. Pytanie: czym jest miłość? Dajemy taką miłość, jaką sami otrzymaliśmy. Często nie jesteśmy w stanie dać więcej. Czy jesteśmy w stanie dostrzec taką właśnie perspektywę, czy jesteśmy w stanie przyjąć prawdę, że możemy zrobić coś lepiej? Chyba najtrudniej jest zmienić swoje myślenie, przyzwyczajenia, „wydeptane ścieżki”, ale już samo uświadomienie sobie, że mogę coś zmienić, hmmm... to jest dobry początek!
- Jeśli rodzic nie znajdzie w sobie siły do zmiany podejścia, to z pomocy nic nie będzie?
P.G.: - Jeśli nie znajdzie potrzeby zmiany. Najpierw trzeba zrozumieć, dlaczego ta zmiana byłaby potrzebna. Mówi się o kryzysie rodziny, kryzysie systemu. Ale co to znaczy? Czy nie jest to raczej kryzys człowieka? Jeśli sami nie wiemy dokąd zmierzamy, jeśli, jako rodzice, nie wiemy do czego chcemy wychować nasze dzieci, jeśli nam samym tak trudno jest odnaleźć sens życia, to jak będziemy w stanie przekazać go naszym dzieciom?
- Brak świadomości rodzicielskiej...
K.O.-S.: - Brak świadomości to raz. Dwa, brak refleksji. W mediach dostajemy gotowe rozwiązania, chłoniemy obrazy, niestety często nie idą za tym żadne przemyślenia. Często bazujemy na tym, co usłyszymy, co ktoś powie, żyjemy szybko, poddani całej masie bodźców.
P.G.: - Rządzi nami konsumpcjonizm, postmodernizm.
- Pewne wzorce są nam narzucane i my dość bezrefleksyjnie je powielamy z klapkami na oczach. Musimy mieć nowe auto, musimy jechać na wakacje, musimy wiele innych rzeczy, bo świat nam tak podpowiada?
K.O.-S.: - Tak. Kto jest dziś przewodnikiem dla dziecka? Co stało się z rodzicem, który kiedyś tłumaczył świat? Rola rodzica zmieniła się, przestał być wzorcem, został zrzucony z piedestału.
- Rodzic został zrzucony, czy sam z tego piedestału zszedł?
K.O.-S.: - Pozwolił się zrzucić. Ma niewiele do zaproponowania. Przegrywa z postaciami z mediów.
E.S.: - Mamy degradację autorytetów. Rodzic nie jest autorytetem. Przestał nim być również nauczyciel, o którym rodzic często dziecku mówi: „a co tam będziesz słuchał nauczyciela, co tam będzie słuchał kuratora, jak oni nic nie wiedzą, nie słuchaj ich”. Nie ma tego wzajemnego oddziaływania autorytetów – rodzicielskiego i nauczycielskiego - na dzieci.
- Żyjemy w takim świecie, w którym każdy sam wszystko wie najlepiej.
E.S.: - Poza tym ludzie są bardzo egoistyczni. Nie potrafią w dzisiejszych czasach żyć w związkach, nie potrafią się odnaleźć, a tym bardziej poświęcić. Nie potrafią rozwiązywać problemów. Kiedy coś w życiu nie wychodzi bardzo szybko pojawia się decyzja o rozstaniu. Obecnie jest kosmiczny procent rozwodów w małżeństwach ze stażem do trzech lat, w tych związkach nierzadko są już dzieci. Widocznie ci młodzi ludzie nie otrzymali w domu właściwych wzorców. Te deficyty jeśli nie zostaną uzupełnione, to z takimi problemami będzie się borykać kolejne pokolenie.
P.G.: - Mam wrażenie, że załamał się nam świat wartości. Poza tym na nic nie mamy czasu! Nawet na wakacje jedziemy last minute, zjeść, poleżeć, wyspać się, zrobić sobie zdjęcie i wrzucić je do Internetu.
- Ale czy nie jest to pochodna życia, które prowadzimy? Ciągłej pogoni za czymś, szalonego tempa życia? Wtedy kiedy przychodzą wakacje, to po prostu chcemy poleżeć.
P.G.: - I tu wracam do naszych potrzeb. Jak często, my dorośli, zadajemy sobie pytanie: co jest dla mnie w życiu ważne, co jest najważniejsze? Praca, pieniądze, wypoczynek w „epickim” miejscu, popularność, markowe ciuchy... Czy jest w życiu coś więcej? Przecież jeśli my dorośli nie widzimy głębszego sensu życia, naszym dzieciom trudno będzie go odnaleźć! Dajmy naszym dzieciom coś dla czego warto żyć: miłość, zrozumienie, akceptację, zainteresowanie.
K.O.-S.: - Dziś obserwujemy tendencje do stwarzania sobie świata pięknego, kolorowego, łatwego i przyjemnego. I nagle, jak dochodzi do konfrontacji z jakimś problemem, to okazuje się, że nie jesteśmy gotowi, by sobie z tym radzić. A przecież prędzej czy później w naszym życiu pojawiają się trudności, coś się nie uda. Wtedy ludzie nierzadko się rozsypują. Zauważam, że dzieci nie chcą, nie lubią, nie są nauczone podejmowania wysiłku. Pewnie nie bez znaczenia jest fakt, że sztuka czytania, szukania, komunikowania przegrywa ze sztuką klikania.
W tym roku „Dziupla” organizowała dla dzieci wycieczki piesze po okolicy. Mogłoby się wydawać, że to fajna oferta, zwłaszcza po tym długim czasie zamknięcia w domu, jakie zgotowała pandemia. Okazało się, że trzeba było bardzo się starać, by zebrać grupę 5 osób. Nie przekonywał spacer w fajnym towarzystwie (przecież wszędzie można dojechać samochodem) oglądanie przyrody też okazało się nudą. Przekonywało zakończenie wycieczki w Mc Donaldzie. Ta drobna sytuacja pokazuje jak konsumpcjonizm zdominował możliwość twórczej ekspresji i odkrywania świata zewnętrznego ale i swojego wewnętrznego. Ale to już wyzwanie dla pedagogów – co z tym zrobić i czy warto?
Rozmawiał Artur Marcisz
Krystyna Orbik-Skupień – od 20 lat dyrektor Wodzisławskiej Placówki Wsparcia Dziennego „Dziupla”, pedagog z 30-letnim doświadczeniem.
Ewa Smiatek – asystent rodziny w „Dziupli”, pedagog, pracownik Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów z siedzibą w Raciborzu dla obszaru właściwości Sądu Okręgowego w Rybniku.
Paulina Goździk – asystent rodziny w „Dziupli”, pedagog z 20-letnim doświadczeniem.