Co ze spalarnią w Kuźni Raciborskiej? Padło pytanie o referendum
- Już wystarczy, my nie chcemy spalarni - rzucił na wstępie mężczyzna z sali, kiedy Radosław Kasprzyk, prezes Gminnego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji zaczął mówić o gospodarce odpadami. Wydawać się mogło, że spotkanie będzie przebiegało w nerwowej atmosferze i w części właśnie tak się odbywało. Zorganizowano je w Miejskim Ośrodku, Kultury Sportu i Rekreacji. Przybyło prawie 70 osób. O sprawach ważnych dla mieszkańców rozmawiano niemal 3 godziny.
To spotkanie, którego od początku oczekiwali mieszkańcy Kuźni Raciborskiej, kiedy w projekcie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy przeczytali o planach gminy. Burmistrz Paweł Macha powtarzał jednak, że na razie to nie jest potrzebne. Wskazywał, że dyskusję można przeprowadzić, ale najwcześniej przy pracy nad planem zagospodarowania przestrzennego.
Ograniczyć wzrost
Oficjele przygotowali dla mieszkańców prezentację na temat gospodarki śmieciowej realizowanej na terenie gminy. - Ja wytłumaczę skąd te pomysły, a potem powiecie: chcemy, nie chcemy, dlaczego i skąd się to wzięło - odpowiedział prezes Kasprzyk, po tym, jak mężczyzna z sali rzucił, że dyskusja jest niepotrzebna.
Radosław Kasprzyk przypominał, że Gminne Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Kuźni Raciborskiej zajmuje się odpadami na zasadzie tzw. zamówienia in house (gmina gospodarkę odpadami reguluje sama, bez zlecania wywozu prywatnej firmie. W Kuźni tą działką zajmuje się właśnie GPWiK). - My się zajmujemy logistyką, odbiorem odpadów i transportem do poszczególnych instalacji RIPOK-owych - powiedział. Podawał liczbę frakcji zebranych na przestrzeni lat. Mówił też o wymaganym poziomie recyklingu. Jego w 2020 roku, podobnie jak i w zeszłych latach nie udało się osiągnąć. Patrząc na przestrzeni trzech lat, największą karę na GPWiK nałożono w zeszłym roku, bo był wymagany wyższy poziom recyklingu. Z wymaganych 50 procent, wykonano 32,99 procent. Nałożona kara wyniosła nieco ponad 10 tys. złotych.
Dalej wskazywał, że śmieci się kategoryzują, posiadając swój kod. Przypominał, że wszystko, co trafia do GPWiK staje się właśnie odpadem. Wśród nich znajdują się odpady drewniane i drewnopochodne. Obecnie GPWiK zawozi je na RIPOK, a cena za tonę waha się od 750 zł do 1050 zł. Aby ograniczyć wzrost ceny za śmieci w tym obszarze, jest plan, aby utylizować je na terenie gminy, spalając je tam. Ciepło uzyskane z tego procesu miałoby ogrzewać halę Gminnego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Kuźni Raciborskiej. Prezes argumentował, że w taki sposób odpadu pozbywają się firmy produkujące meble. W przypadku Kuźni tak utylizowanych miałoby być 60 ton odpadu rocznie.
- Kocioł jest planowany w formie kontenerowej na hakowca. Nie chcemy stale zbudować, bo to jest kosztowne. A tutaj jest to mobilne i przesuwne - kontynuował Radosław Kasprzyk. Argumentował, że piec powinien spełniać określone przepisami normy, bo jeżeli ich nie spełni, nie zostanie dopuszczony do użytku.
Co z biogazownią?
Prezes dalej mówił o biogazowni, czyli kolejnych planach, które również elektryzują mieszkańców. Wskazał, że naturalną biogazownią jest krowa. Wyjaśniając, skąd pojawia się pomysł, aby taką inwestycję zrealizować, przypomniał, że biogaz produkuje się z nadmiernego osadu ściekowego. Obecnie osad utylizowany jest za 278 tys. złotych rocznie. Podkreślał, że z powodzeniem mógłby być wykorzystywany na energię elektryczną. Podał, że na terenie gminy rolnicza biogazowania już funkcjonuje, natomiast urzędnicy myślą o kontenerowej, gdzie rocznie miałoby być utylizowanych 300 ton nadmiernego osadu ściekowego. Wskazał, że tego typu inwestycja funkcjonuje na oczyszczalni w Raciborzu.
Wzrost zielonego
W przypadku kompostowni gmina planuje budowę jednego kontenera. To więc pomysł na poradzenie sobie z odpadem zielonym. Jak wskazał prezes, każda instalacja ma odgórnie nałożone ilości, które może przerobić. GPWiK przewozi je na instalacje do Raciborza i Rybnika. - Na Raciborzu już nam się skończył limit, w Rybniku będzie się kończył - podał. Dodał, że GPWiK chce zwiększyć limit na instalacjach w następnych latach, ale obecnie nikt nie jest w stanie zapewnić, że się uda. Stwierdził, że jeżeli podane przez niego instalacje nie przyjmą odpadu, GPWiK będzie musiało szukać miejsca, które je przyjmie. - Jeśli będzie to w Szczecinie, to będzie trzeba było do Szczecina jeździć. Nie ma innej możliwości, odpad musi iść na instalacje - stwierdził.
Dla ubogich energetycznie
Kolejnym poruszonym tematem było peletowanie. - Podjęliśmy wyzwanie próby robienia pelletu z materiału drzewnego, który pozyskiwany jest w Lasach Państwowych, tutaj, niedaleko w Rudach. Postanowiliśmy zrobić coś, czego jeszcze nie robiliśmy, czyli spróbować wyprodukować dla mieszkańców paliwo - oznajmił prezes. Dodał, że miałoby być wyprodukowanych 8,5 tony pelletu rocznie i dojść do wymiany kotłów dla ubogich energetycznie (47 sztuk). Pelet miałby być oddawany tym mieszkańcom w ramach części środków finansowych otrzymywanych przez nich z MOPS-u. To pięcioletni projekt, na który samorząd ubiega się o środki zewnętrzne.
Czytaj dalej na stronie 2 >>>
Ludzie
Były burmistrz Kuźni Raciborskiej.
Prezes Gminnego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Kuźni Raciborskiej, były przewodniczący rady miejskiej w Kuźni Raciborskiej
Była burmistrz Kuźni Raciborskiej, od maja 2014 r. do stycznia 2018 r. sekretarz Urzędu Miejskiego w Krzanowicach, radna powiatu raciborskiego, członek zarządu powiatu raciborskiego
Tak trzymać burmistrzu