Zobacz, jakie cuda wystawiono na jarmarku staroci w Krzanowicach [ZDJĘCIA]
- Wydarzenie oceniamy na plus, choć jak na razie kupujących jak na lekarstwo - mówili rankiem 17 października jedni z wystawców, którzy pojawili się na II Krzanowickim Jarmarku Staroci. Oprócz nich przybyło jeszcze wiele innych osób ze swoimi straganami, choć mniej niż podczas pierwszej odsłony. Wydarzenie zorganizowano w godzinach 7.00 – 14.00
Centrum Krzanowic odżywa, gdzie po wyremontowaniu tamtejszego rynku, organizowane są różne inicjatywy. Tą ostatnią jest jarmark staroci, który zagościł już tam po raz drugi. Niedzielnego poranka pojawiliśmy się tam z aparatem i dyktafonem, aby zebrać odczucia handlujących względem tego wydarzenia. W trakcie rozmowy z wystawcami wyszukiwaliśmy na ich stoiskach najciekawszych przedmiotów. Oto sześć z nich:
Elżbieta z Rydułtów na krzanowickim jarmarku zagościła po raz pierwszy. Wspólnie z mężem przybyła na to wydarzenie, bo podczas wodzisławskiego odpowiednika, zainteresował ich tym spotkaniem reprezentant Krzanowic. - Na tę chwilę trudno ocenić zainteresowanie ze strony kupujących, bo jest wcześnie - powiedziała rydułtowianka, dodając, że nie ma co porównywać krzanowickiego jarmarku do wodzisławskiego, bo ten drugi odbywa się już od lat. - Sukces tych spotkań zależy od kupujących, jeśli ich z czasem tutaj nie będzie przybywać, to wydarzenie może się nie rozrosnąć - stwierdziła. Mieszkanka sąsiedniego powiatu pytana o ocenę miejsca, w którym handluje, odpowiadała, że jest przyjemnie. - Przede wszystkim jest piękny ryneczek - oceniała. Małżeństwo do Krzanowic przywiozło wiele przedmiotów, które pozostały po ich przodkach, bądź dzieciach. Te, które nadają się do dalszego użytku, chcą sprzedać, nadając im tym samym drugie życie. Wśród przedmiotów na ich stoisku był klaser, który wyceniono na 50 złotych.
Stacja benzynowa w formie skarbonki za 90 złotych – to przedmiot, który znalazł się na stanowisku pana Mieczysława z Wodzisławia Śląskiego. Na krzanowickim jarmarku gościł już po raz drugi i w jego ocenie ta odsłona zaczęła się małą frekwencją kupujących. - Ludzi chyba by trzeba obudzić, bo śpią za długo - stwierdził. Oceniał, że pierwszą edycję należy jednak zaliczyć do udanych. Pan Mieczysław oprócz Krzanowic ze swoimi przedmiotami wystawia się również w: Gliwicach, Jastrzębiu-Zdroju, Wodzisławiu Śląskim i Ustroniu.
Eugeniusz z Rybnika do Krzanowic przywiózł m.in. przedwojenną maszynę do pisania. - Mam ją od starszej pani, która dała mi ją, abym sprzedał. To piękny przedmiot. Stan igła pod każdym względem - mówił. Maszyna pokazana została już na trzecim jarmarku, bo wystawiona została również w Wodzisławiu Śląskim i Raciborzu. Koszt 430 złotych. - To przedmiot, który szuka swojego odbiorcy, wiem, że taki się znajdzie - dodał handlujący. Wystawca rankiem w rozmowie z Nowinami oceniał, że jest słaby odzew ze strony kupujących, ale liczył, że z czasem będzie pojawiało się ich coraz więcej.
Barometr za 120 złotych pojawił się na stoliku, przy którym z rodziną handlował Wiktor z Raciborza. - To wyjątkowy przedmiot, bo większość barometrów ma dwie lub trzy funkcje, tzn. sam barometr, higrometr czy termometr. Ten dodatkowo wyposażony jest w duży zegar - wyliczał. Na jarmark do Krzanowic przyjechał po raz drugi. - Na razie małe zainteresowanie, ale trzymamy kciuki, że z czasem będzie więcej - powiedział. Nasz rozmówca stwierdził, że wydarzeniu potrzeba odpowiedniej promocji, co z czasem powinno przynieść tym spotkaniom odpowiednią renomę, a co za tym idzie zainteresowanie kupujących. Pan Wiktor tłumaczył, że przedmioty, które pojawiły się na jego stoisku, są sprowadzane ze Skandynawii. Oprócz Krzanowic wspólnie z rodziną gości też na jarmarkach w: Raciborzu, Bytomiu, Pszczynie i Wodzisławiu Śląskim.
Małgorzata z Pietrowic Wielkich do Krzanowic przyjechała m.in. z maseczką porcelanową do zawieszenia na ścianie. Koszt 40 złotych. Przywiozła ją z Dani, skąd sprowadza porcelanę, którą później wystawia na jarmarkach. - Ładnie się prezentuje, ma piękne kolory - zachwalała przedmiot. - To mój drugi jarmark w Krzanowicach. Przyznam, że ten pierwszy zakończył się sukcesem. Ten drugi powinien też się rozkręcić, mam taką nadzieję. Widzę, że jest tutaj wiele wystawców, choć nie tak dużo jak za pierwszym razem - mówiła rankiem. Pani Małgorzata oprócz Krzanowic wystawia się także w: Pietrowicach Wielkich, Raciborzu i Wodzisławiu Śląskim. Za sukces wydarzeń w Krzanowicach trzyma kciuki.
Nel Praszelik z Lubomi na jarmarku sprzedawała torebki, które własnoręcznie wykonuje. - Trzy przygotowałam w stylu makramy, a pozostałe to mój autorski pomysł jak wykorzystać resztki sznurka, zaś zapięcie zrobiłam z kredki, to taki recykling - mówiła. Koszt torebek wahał się w granicach 100-250 złotych. - Zaczęłam je wykonywać w dobie pandemii. Nie miałam co robić, a takie zajęcie mnie relaksuje - wyjaśniała. Krzanowice to nie jedyny jarmark naszej rozmówczyni. Ze swoimi pracami wystawia się także w Wodzisławiu Śląskim. Jej twórczość można oglądać także w serwisie Instagram, pod pseudonimem nelandia_00.
Ceny mają z kosmosu i dziwią się że nie ma chętnych. Ale dobrze że są organizowane takie imprezy