Uświadom sobie, jak działa nasz system emerytalny. Obalmy pewien mit!
Wysokość emerytur to jeden z wdzięcznych tematów do naszych narzekań, niekoniecznie przekłada się ono jednak na konstruktywne decyzje. Dla jednych i tak jest już za późno, a nie są oni jeszcze w sytuacji tak złej, w jakiej będą młodsze pokolenia, którym z kolei wydaje się, że mają dużo czasu. Jakiej emerytury będziemy mogli oczekiwać i co musimy zrobić, by była większa?
ZUS już niebawem upadnie... słyszymy od jakichś 20 lat
Powiedzmy od razu - nic mu nie grozi i zbankrutować nie może, bo jest tylko rodzajem agencji obsługującej zobowiązania państwa i to ono musiałoby upaść. Mało tego - na tle komercyjnych podmiotów finansowych działa całkiem efektywnie, a cały system coraz lepiej się bilansuje. Ale emeryci na tym nie skorzystają.
To, że na skutek kryzysu demograficznego do państwowego, repartycyjnego systemu emerytalnego trzeba dokładać, nie budzi w wielu krajach rozwiniętych kontrowersji. Zakłada się, że wymaga tego międzypokoleniowa solidarność - wszak kolejne generacje nie muszą budować wszystkiego od nowa. Problem w tym, że na to dokładanie trzeba mieć pieniądze. Tu musimy się cofnąć do czasów, gdy rodziła na się nasza reforma emerytalna.
Transformacja wprost zmiatała z powierzchni ziemi nawet rentowne państwowe przedsiębiorstwa, przygniecione choćby popiwkiem, dywidendami od majątku, z różnym szczęściem restrukturyzowane i prywatyzowane, odcięte od kredytów, czy ze starszymi długami, których oprocentowanie jak wiemy skokowo wzrosło. Bezrobocie szybowało jeszcze przez długie lata, co próbowano zresztą kompensować przywilejami emerytalnymi. Zdolności konsumpcyjne społeczeństwa były skromne i nie napędzały popytu. Wiemy jak było, rzesze emigrantów nie wzięły się znikąd. Główne założenie reformy było w tamtych ciężkich warunkach oczywiste - państwo nie może dokładać do emerytur, bo zwyczajnie nie będzie go stać. Więc dokłada coraz mniej, mimo że nie wszystkie grupy zawodowe objęto nowym systemem. Pokrycie wydatków ZUS wpływami ze składek od lat rośnie i oscyluje teraz wokół 80%.
Publiczny segment repartycyjny systemu nie jest zagrożony. Ale Twoja emerytura tak!
Nie tylko więc stworzono wówczas OFE (będące osobnym przedmiotem kontrowersji, co sobie tu darujemy), ale zmieniono postać części repartycyjnej, co zdaje nam się umykać. Z systemu o zdefiniowanym świadczeniu, w 1999 roku przeszliśmy do takiego o zdefiniowanej składce. Wysokość emerytury sztywno wynika z wysokości wpłaconych składek, a także przewidywanego na podstawie danych GUS czasu życia na emeryturze. Ten rośnie, więc stopa zastąpienia (przeciętnej ostatniej pensji przez przeciętną emeryturę) spada. Powiedzmy to z naciskiem - tak działa ten system. To nie są jego przejściowe trudności, na których pokonanie możemy żywić nadzieję - to jego istota! Stopa zastąpienia, która jeszcze niedawno sięgała połowy pensji, dziś spadła do nieco ponad 45%. Co będzie, jak spadnie np. do 30 i niżej?
Reforma z 1999 r. wprowadziła jednak także tzw. III filar, czyli oszczędzanie indywidualne. PPE, wzorem zachodnim oparte na pracodawcach, w tamtych ciężkich czasach musiały skończyć się porażką. Zdecydowano się więc na wsparcie w prowadzeniu całkowicie prywatnych rachunków w postaci IKE, a następnie IKZE. Rozwiązanie to samo w sobie jest proste - to parasol podatkowy, w ramach którego dostępne są bardzo różne produkty finansowe. Możemy więc rzucić okiem na ranking IKZE by dokonać porównania i zdecydować się na najkorzystniejszą propozycję. Najpierw jednak uświadommy sobie wszystkie korzyści.
Indywidualne oszczędzanie na emeryturę to konieczność. Wykorzystaj IKZE!
Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego, bo tak rozwijamy ten skrót, chroni nasze zyski z inwestowania przed tzw. podatkiem Belki, co podnosi korzyści płynące z procenta składanego. Warunkiem jest zasilanie konta w ciągu przynajmniej pięciu lat kalendarzowych i wypłata po ukończeniu 65 roku życia. Potem zapłacimy 10% ryczałtu.
Do tego momentu wydaje się, że to nic szczególnego na tle np. polis z UFK. W IKZE mamy jednak także zwrot podatku - wpłata na konto (ograniczana corocznie podnoszonym limitem, w tej chwili to ponad 6 tys. zł) obniża naszą podstawę opodatkowania. Nietrudno policzyć, że ten, kto wykorzystał obecny limit, a mieści się w pierwszym progu podatkowym, może zyskać ponad tysiąc zł. Już teraz widzimy, że IKZE to po prostu najbardziej efektywny sposób oszczędzania. A jeśli jeszcze zainwestujemy zwroty, np. w rachunku IKE, który możemy mieć równolegle? Dowiedz się więcej na rankingikze.pl!
Materiał zewnętrzny